Zapraszam również na mój blog motocyklowy

Zapraszam również na mój blog motocyklowy: http://motocyklistka.xemantic.com/

środa, 31 marca 2010

Hierarchia wartości hierarchii kościelnej

Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali.
Jezus, Ewangelia Jana, 13,34n

Polak-katolik opowiada przy stole, jako zabawną anegdotę, o swojej spowiedzi.
- Mówię księdzu: "biłem swojego dorosłego syna kijem". Ksiądz na to: "Jak syn nie rozumie po polsku, to trzeba do niego mówić po rusku. Proszę mówić dalej"
Jaki ów katolik otrzymał przekaz? Przemoc w rodzinie jest nie tylko dopuszczalna - ona jest potrzebna. Właściwie to nic się stało. Rozgrzeszenie, bilans wyzerowany, może przystąpić do komunii. Myśli, że gdyby nagle zmarł, poszedłby do nieba. Zaś człowiek, który przyznaje się w konfesjonale, że używa prezerwatywy - nie dostaje rozgrzeszenia. Nie dostaje komunii. Dostaje tylko obietnicę piekła.

Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach...

Kilka lat temu, na organizowanej przez dominikanów serii wykładów i debat pojawił się człowiek, którego artykuły znałam wcześniej z "Tygodnika Powszechnego", i zawsze było mi dość trudno się przez nie przebić, jak zresztą przez wszystkie texty z dziedziny teologii. Natomiast posłuchanie jak mówi, czy bardziej samo przebywanie w jego obecności, było niesamowitym, przejmującym do szpiku przeżyciem. Emanowała z niego mądrość, spokój, głębia, zarazem skromność. Niewielu ludzi zrobiło na mnie jak dotąd tak silne wrażenie.
Był to ksiądz Tomasz Węcławski, teraz noszący nazwisko żony profesor Tomasz Polak. Ten sam, który w sprawie apb. Paetza nie mogąc uzyskać wsparcia od władz kościelnych uciekł się o pomoc do władzy świeckiej (czwartej - prasy), co wywołało przewidywalną reakcję opartego na hierarchii, posłuszeństwie i lojalności środowiska. "Nie ten ptak gniazdo kala, co je kala, lecz ten co o kalaniu mówić nie pozwala"...
Autor podręczników chrystologii używanych w seminariach, odszedł najpierw z kapłaństwa, potem oficjalnie z Kościoła katolickiego. Kryzys przysłał mi smsa: "Kto jeszcze został?". Dla mnie taki wybór świadczy o extremalnej uczciwości - nie mam już wiary, więc nie mogę udawać, że ją mam.
Jakiś czas temu na necie piszą, że Tomasz Polak wraz z żoną, w motocyklowych ubraniach i z kaskami w dłoniach szli na czele poznańskiej Parady Równości. Cudnie :-)

Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
Zbigniew Herbert

Globalne ocieplenie, lokalne ogłupienie

Michał Olszewski pisze w Tygodniku Powszechnym:

Dla Bronisława Wildsteina­ czy Rafała Ziemkiewicza „ekologiści” to zło wcielone, armia lewackich spiskowców, która chce wprowadzić na świecie kolejną wersję komunizmu, wygubić ludzkość i zahamować rozwój. W tym celu będzie fałszowała dane i tumaniła maluczkich wizją ekologicznej Apokalipsy.

Znamienne jednak, że drwiąc ze zwolenników tezy o globalnym ociepleniu, dziennikarze popełniają kompromitujące błędy. W połowie czerwca, kiedy portal pogoda.pl (czyżby również w zmowie?) donosił, że w Caracas zanotowano rekord temperatury, a grenlandzkie lody topnieją w podejrzanie szybkim tempie, Ziemkiewicz uzyskał ostateczną pewność co do kłamstw i manipulacji „ekologistów” – pierwsze dwa tygodnie czerwca 2009 r. w Polsce były chłodne. 27 stycznia 2010 r., kiedy Australijczycy mocowali się z kolejną falą morderczego upału, Wildstein pisał: „I wreszcie północną półkulę nawiedziła wyjątkowo chłodna zima. Ekologiści tłumaczą ją dialektycznie. W ideologię wpisana jest pogarda dla zdrowego rozsądku i »fakcików«, jak Lenin nazywał dane empiryczne”. Tymczasem niecały miesiąc później meteorolodzy opublikowali dane z pomiarów satelitarnych: zima na półkuli północnej jest najcieplejsza od ponad 30 lat.

(Ano; w Polsce odczuliśmy tę zimę szczególnie, dlatego że kilkanaście ostatnich było dużo cieplejszych niż te z naszego dzieciństwa; a na olimpiadzie było +10st. i śnieg dowożono ciężarówkami...)

Strategia tej publicystyki opiera się na chwycie prostym jak konstrukcja cepa: z całości zjawisk wybieramy jedynie te, które pasują do naszej wizji. Są przecież takie miejsca na ziemi, które skorzystają z globalnego ocieplenia, to prawda. Są też miejsca, gdzie mróz nadal trzyma mocno. A przecież wnioskowanie na podstawie dwóch tygodni chłodu, że globalne ocieplenie nie istnieje, jest równie sensowne jak prognozowanie na podstawie jednej kartki prozy Ziemkiewicza czy Wildsteina, że są oni grafomanami.

Znów szacun dla Tygodnika, za sensowne zajęcie się tematem, którego racjonalne ujęcie trudno znaleźć w innych katolickich mediach; dla zachowania wieloaspektowości zamieszczono zresztą wypowiedzi wielu osób, i parę z nich oczywiście przywołało jakże typową dla prawicowo-konserwatywnych środowisk opinię, że działacze na rzecz ochrony środowiska są, lub są powiązani z, proaborcjonistami, proantykoncepcjonistami, feministami i gejami. Przyznam szczerze że nie rozumiem tego jakże powszechnego sposobu rozumowania (o ile da się nazwać to jeszcze rozumowaniem). Owi ideolodzy sugerują, że:
(przesłanka) skoro osoba lub osoby wyznają pogląd, od którego oceniający się zdecydowanie odżegnuje (np. dopuszczenie aborcji),
(wniosek) to wszystkie inne poglądy owych osób są przez to niesłuszne (np. konieczność ochrony środowiska).
No, ale czego tu oczekiwać skoro Watykan uważa pogląd o podmiotowości etycznej istot innych niż ludzie za "pseudoreligię XXI wieku" i doszukał się owych bluźnierstw np. w "Avatarze"?

Warto przeczytać artykuł Michała Olszewskiego; mówi on o tym jak konsumpcjonizm, lenistwo i głupota wygrywają z myśleniem perspektywicznym. Oraz list przyjaciela mego Kryzysa o tym jak możnaby w łatwy sposób zwalczyć choroby w krajach Trzeciego Świata...

_______________________________________________________

wtorek, 23 marca 2010

Proaborcjonizm cechą męską?

Amorfis: Co zatem miałeś na myśli pisząc, że feminizm "odkobieca" kobiety?
Chicku: choćby właśnie pozytywny stosunek do aborcji
Amorfis: Czy naprawdę feminizm kojarzy Ci się bardziej z prawem do aborcji, niż z emancypacją i prawem do samostanowienia?

Pacyfka: Kiedy czytam wypowiedzi katolickich publicystów na ten temat, można w nich wyczuć założenie, że za aborcję są odpowiedzialne wyłącznie kobiety. Wytwarzanie w ludziach poczucia winy jest istotne, bo dzięki temu łatwiej można ich kontrolować....

Zapraszam do poczytania i skomentowania ciągu dalszego dyskusji o kobiecości i męskości

poniedziałek, 22 marca 2010

Kopenhaga, miasto rowerzystów

Amorfis wybierał się któregoś dnia na Masę Krytyczną, i tłumaczył naszemu Szefowi kochanemu, co to jest:
- Raz w miesiącu jest taka akcja, duża ilość rowerzystów jedzie razem przez miasto...
Boss na to:
- To u nas w Kopenhadze takie coś jest dwa razy dziennie: rano i po południu...
Przekonaliśmy się o tym w czasie naszych biznesowych podróży do słodkiej stolicy Danii, miasta w którym jest więcej rowerów niż ludzi (560 tys. - 519 tys.) Prawie każda ulica ze ścieżką rowerową, wielopoziomowe parkingi przy stacjach metra. Wielu mieszkańców podmiejskich obszarów używa dwóch rowerów: jednym dojeżdżają do kolejki (która jest tak komfortowa, że w domu nie mam takich kanap jak w tych pociągach) a drugim od dworca do pracy. Ten rower czeka na nich całą noc w centrum miasta, aż wrócą po niego rano. Pedałują ludzie młodzi i starzy, w dżinsach i garniturach, nawet w sukniach, z dziećmi w przyczepkach, widzieliśmy nawet rowerzystę z wielką wiolonczelą na plecach.
Według badań z 2008 roku, do szkoły/pracy dojeżdża rowerem 37% mieszkańców Kopenhagi, czyli 150000 ludzi. Żaden inny sposób transportu nie ma takiej popularności (auto 31%, komunikacja publiczna 28%, per pedes 4%).
Jest kilka powodów, dla których to się udało. Najważniejszym z nich jest mentalność mieszkańców Danii. Egalitaryzm to dla nich ważna wartość, stąd obnoszenie się ze swoim statusem materialnym jest zachowaniem niegodnym przyzwoitego człowieka. A skoro nie ma wśród Duńczyków presji by szpanować samochodem, to chętnie wybierają pojazd, który ułatwia życie im i całej społeczności: nie hałasuje, nie śmierdzi, nie truje człowieka i przyrody, poprawia zdrowie, jest tańszy, nie utyka w korkach i daje możliwość bezpośredniego obcowania z otaczającą rzeczywistością. (7 zalet roweru, wg urzędu miejskiego Kopenhagi :-)) Postawa obywatelska i myślenie w kategoriach ogólnospołecznych są tam dużo powszechniejsze niż, niestety, u nas. A także dbanie o drugiego człowieka, wyrażające się w kulturze jazdy kierowców aut, którzy bardzo uważają na rowery. Może dlatego że mają świadomość, że każdy rowerzysta to dla każdego kierowcy auta mniejsze korki i mniejszy tłok na parkingu.
Druga sprawa to mądrość władz miasta - która nie dziwi, bo w demokracji jakie społeczeństwo, takie władze. Kopenhaga jest celowo organizowana jako "miasto dla ludzi" i to się czuje w niej wszędzie. Działania mające na celu zwiększenie udziału rowerów w ruchu miejskim, prowadzone konsekwentnie od lat, przynoszą efekty. Inwestycja w infrastrukturę rowerową (350km ścieżek, 5000 miejsc w dwupoziomowych stojakach parkingowych, w tym tysiąc w mobilnych, na użytek imprez masowych!!!) i bezpieczeństwo rowerzystów (ilość wypadków zmniejszona o 70% od roku 1996 do 2006) opłaca się zresztą całemu społeczeństwu. "Kiedy osoba wybiera rower, społeczeństwo zyskuje 1,22 korony za każdy przejechany kilometr. Odwrotnie, społeczeństwo ponosi stratę 0,69 DKK za każdy kilometr przejechany samochodem". "Sumarycznie poprawa zdrowia i długości życia dzięki jeździe na rowerze jest siedmiokrotnie większa niż koszt wypadków." (urząd miejski Kopenhagi)
Pamiętam szok jaki przeżyłam widząc parking przy parlamencie Królestwa Danii - kilkanaście aut i dwieście rowerów. :-) (na zdjęciu) Ale czemu się dziwić, skoro sama Królowa Małgorzata jeździ rowerem po zakupy? (Do pracy nie jeździ, bo pracuje z domu - jako jedyny zresztą monarcha w Europie)
A tu można zobaczyć zupełnie pojechane zdjęcia z kopenhaskich mistrzostw kurierów rowerowych "Star Track" :-)
Obejrzyjcie też, chociażby dla pięknych zdjęć, municypalny raport o ruchu rowerowym (in English), oraz sekcję "Kopenhaga miasto rowerzystów" (in English) na stronach urzędu miasta. Dane w nich zawarte pokazują, że prawdą jest co mówią kopenhascy urzędnicy: "Jeśli jest wola - znajdzie się sposób".

niedziela, 21 marca 2010

Inny, ale nie gorszy (Edward Nożycoręki)

Kultura, duchowa i materialna, jest zrobiona dla ludzi przeciętnych. Wzorce życia i sprzęty codziennego użytku w niewielkim stopniu lub wcale nie uwzględniają wariantów dla ludzi o niestandardowym odczuwaniu świata, bardzo wrażliwych, wyjątkowo wysokich lub niskich, inaczej widzących kolory, leworęcznych.
A co dopiero gdy się rąk nie ma, a zamiast nich nożyce? Czułymi rękami można najpiękniej, najdogłębniej i najprawdziwiej wyrazić uczucia, bliskość i więź. Są niezbędne w poznawaniu świata i działania w nim. Jeśli jednak jest ktoś, kto ma nietypowy interfejs komunikacyjny, kto jest inny na tyle, że przy próbie zbliżenia się do innej osoby nie tylko nie może nawiązać z nią kontaktu, ale - nieintencjonalnie - rani ją i sprawia ból?
A świat patrzy i mówi: kaleka, niepełnosprawny. Wartościuje i odrzuca. W najlepszym wypadku lituje się. Zamiast, po prostu, afirmować wszelkie formy.
Jak dla mnie, miarą wartości człowieka jest jego zdolność do miłości i podejmowania odpowiedzialności. Mierząc tymi kryteriami, Edward był najbardziej ludzki ze wszystkich bohaterów tej historii. A i tak nie było dla niego miejsca w ludzkiej społeczności.
.

.

sobota, 20 marca 2010

Głupota, agresja i dominacja...

Takie rzeczy nie powinny się zdarzać.

Na warszawskiej ulicy, w drodze do pracy, spotykają się: motocyklista i kierowca samochodu. Ten drugi popełnia błąd, zahacza motocykl, ale nie chce się nawet zatrzymać i przeprosić, nie mówiąc o spisaniu dokumentu szkód. Jadą dalej, wkurzony puszkarz postanawia pokazać motocykliście kto tu rządzi, bo duży może więcej. Zajeżdża mu drogę, spycha z jezdni. Ale tam była latarnia.
Maciek miał 30 lat.
Kiedy na miejscu zjawiają się krewni zabitego, zszokowany kierowca mówi: "Chciałem go tylko nastraszyć". W sądzie już twierdzi co innego, że nic nie widział, że to wina motocyklisty. Nieobecni nie mają racji.
Sprawiedliwość jest po stronie tych którzy mają kasę i układy? Jak wytłumaczyć inaczej fakt, że ten człowiek, który z głupoty, agresji i chęci dominacji zabił drugiego człowieka, nie idzie za to do więzienia, dostaje wyrok w zawieszeniu? Czy fakt że jest majętnym dyrektorem w dużej firmie to tylko zbieg okoliczności?

"Głupota jest najcięższym grzechem, z którego nikt się nie spowiada" (Józef Puciłowski, dominikanin)

Ile bólu zniesiesz, by stać się takim jak inni?

Myślałam, że w kwestii głupoty i okrucieństwa ludzie nie są w stanie już mnie zaskoczyć, ale się myliłam.

- Czas rozpocząć leczenie. Twoją kurację.
- Jeśli nie będziesz współpracował, Matthew, nie będziemy mogli ci pomóc. A my wszyscy chcemy ci pomóc.
W sali terapeutycznej są tylko krzesła, tablica i kilka plakatów: "Akceptacja to pierwszy krok do prawdziwej skruchy"; "Po grzechu przychodzi wstyd, a po wstydzie zbawienie".
- Więc pytam cię jeszcze raz, Matthew - mówi Meikler. - Czym w tobie gardzi Bóg? Czego w tobie nienawidzi?
- Nie wiem. Nie wiem, dlaczego tutaj jestem.
- Myślę, że wiesz. Przeczytałem twoje akta. Znam twoje sekrety. Musimy to usłyszeć od ciebie. Musisz uświadomić sobie własny stan albo...
- Albo co? - pyta Matthew, wstając. - Bo co?

- Nie chcesz być wyleczony, Matthew?
Słyszy dźwięk rozrywanej taśmy, czuje elektrody na skroniach.
Meikler wzdycha, a sanitariusz siłą otwiera usta Matthew, wciska kawałek drewienka między zęby. Podtacza do krzesła mały wózek z zestawem TV-DVD, włącza film z wijącymi się ciałami, kiepską muzyką i jękami. Matthew zaciska powieki. To chore, grzeszne. To nie on.

- Terapia awersyjna - mówi Meikler. - Kiedyś byłem taki jak ty, wiesz. Wielu z nas. Wszystkie te nieczyste myśli. Teraz już nie. Rozumiesz? Kiedy cię wyleczymy, będziesz dumny, robiąc dla innych to, co my dla ciebie zrobiliśmy. Otwórz oczy i patrz w ekran, Matthew.
Matthew skomli błagalnie przez knebel, a potem krzyczy, gdy prąd poraża go bólem. Jego ciało napina się, wygina, drży. Mija chwila, zanim docierają do niego słowa wypowiadane cicho do ucha.
-Spróbujemy jeszcze raz, dobrze? Otwórz oczy i patrz w ekran.
Potem znowu przychodzi ból.


To fragment wspominanego już w tym miejscu opowiadania "Ucieczka z Piekła" (autor: Hal Duncan). Rzecz się dzieje w piekle, a "terapeuci" to demony, którzy byli wcześniej ludźmi, ale poddali się i przeszli na stronę Systemu. Czytam sobie i myślę, że to fiction, i to raczej nie science. Parę tygodni później, czytam jak pastor Mel White opisuje swoje

niekończące się wysiłki by zostać heterosexualnym. Nawet poszedłem do przyjaciela psychologa i poprosiłem by leczyć mnie szokiem elektrycznym. Sam będąc ewangelikiem, mój przyjaciel ostrzegł mnie że może być nierozsądnym podjąć kurację przez szok elektryczny. "Nie uważam, żeby homosexualizm był słuszny - wyjaśnił - ale także nie uważam że powinieneś leczyć się szokiem elektrycznym". Kiedy nalegałem, powiedział że sam sobie będę musiał aplikować wstrząsy. Zgodziłem się.
Polecił mi przynieść zdjęcia mężczyzn których uważałem za przystojnych, oraz fotografie pięknych kobiet. I oddał mi przełączniki. Jeden po drugim oglądałem zdjęcia. Przy każdym przystojnym mężczyźnie raziłem się prądem. Patrząc na piękne kobiety wyłączałem prąd. To nie działało. Właściwie, w tej samej chwili gdy zadawałem sobie szoki elektryczne, czułem że podoba mi się student asystujący przy terapii.

(w xiążce: "Crisis. 40 stories revealing the personal, social and religious pain and trauma of groving up gay in America", przekład mój)


Wiedziałam że są tacy "terapeuci", motywowani religijnie, którzy oferują "terapię reparatywną", ale nie przyszło mi do głowy że może się to odbywać takimi metodami. Czyż to dziwne, że ludzie decydują się, także dobrowolnie, przyjąć na siebie takie cierpienie? A może szok elektryczny boli mniej niż bycie odrzuconym i nienawidzonym przez rodzinę, społeczeństwo, wspólnotę wyznaniową i - według tego co mówią duchowni - przez samego Boga. Czy potrafimy sobie wyobrazić wieloletni horror zmagania się z własną tożsamością, strachu, ciągłego ukrywania prawdy o sobie zwłaszcza przed najbliższymi, udawanie kogoś innego niż się jest - co prowadzi do najstraszliwszej samotności? Czy zatem jest dziwne że ludzie wolą poddać się torturom, by przełamać tę samotność? By uniknąć wiecznego potępienia?

To całe cierpienie jest niepotrzebne. Wystarczyłoby, żeby "normalni" przestali pogardzać i nienawidzić "odmieńców". Wchrzaniać się ludziom w ich życie. Głosić, że jest tylko jedna opcja która jest słuszna. Twierdzić, że każdy powinien się przykroić do szablonu, niezależnie od tego jak będzie bolało. "Normalni" siedzą sobie wygodnie w kościelnych ławkach, pełni pychy i samozadowolenia, obojętni na ogrom cierpienia, które przynosi innym ich postawa.

"Poznacie ich po owocach".

czwartek, 18 marca 2010

Mój mąż jest feministą...

Chicku napisał: "nie zgadzam się, że kobieta to to samo, co facet."

Dziuny na to:
Zgoda, nie wiem czy ktoś przy zdrowych zmysłach temu zaprzecza. Błędne natomiast jest z pewnością utożsamienie mężczyzny z "męskością", a kobiety z "kobiecością". Na pierwszy rzut oka może się to wydać dziwne. Spróbuję to wyjaśnić.

Zacznę od etyki. Dociekania etyczne pokazują iż:

Z faktów wyciągane są wnioski będące ocenami etycznymi

To jest powszechna skłonność. Problem polega na tym, że:

Prawdopodobnie nie da się wywieść powinien z jest.

To szeroko dyskutowany problem filozofii moralności. Nikomu jak dotąd nie udało się pokazać poprawnego wnioskowania, które prowadzi od faktów do ocen. Jeśli we wniosku pojawia się termin o charakterze etycznym, to musiał być on użyty również w przesłankach - inaczej wnioskowanie jest niepoprawne.

Piszesz że "kobieta to nie to samo co facet". Zgoda - na poziomie faktów (różnice w strukturze kory mózgowej, wydzielaniu dokrewnym, specjalizacji
genitaliów, etc.). Problem pojawia się wtedy, gdy z owych faktów wyciąga się wnioski wartościujące (dobry, zły, powinien, nie powinien, obowiązek, etc.).

Przykłady:

* Bardzo źle się dzieje gdy kobiety mają prawo wyborcze
* Powinnością kobiety jest urodzenie i wychowanie dziecka
* Facet nie powinien płakać
* Chłopcy powinni mieć ubranka różowe, a dziewczynki niebieskie ;)
* Kobieta powinna obdarowywać sobą innych

Utarło się myśleć, iż ideologia feministyczna wytwarza analogiczne
tezy nakładające zobowiązania na mężczyzn, np.:

* Mężczyzna powinien gotować

W moim odczuciu jest inaczej. U podstaw feministycznej krytyki społeczeństwa leży meta-przekonanie iż powinności wynikają z bycia człowiekiem, nie zaś nosicielem określonych genitaliów.

Terminy "kobiecość" i "męskość" to kulturowe konstrukty stanowiące wzorce wartościowania etycznego. Feministyczna krytyka społeczeństwa dąży do tego by kryterium wartościowania etycznego stanowiło "człowieczeństwo", natomiast kategorie "kobiecość" i "męskość" sprowadzić do poziomu wzorców wartościowania estetycznego.

Więcej w dyskusji pod poprzednim postem

wtorek, 16 marca 2010

Żeby każdy mógł być sobą (Nowenna)

Chicku skomentował był Nowennę w Oktawie Dnia Kobiet:

"ta cała nowenna (na Frondzie) mówi o tym, czym jest męskość, czym kobiecość."

Nie. Mówi o tym, jakie, zdaniem Frondy, role powinni spełniać mężczyźni i kobiety. Mówi o stereotypach, które zmieniają się w zależności od kontextu kulturowego i historycznego. Czyli nie są uniwersalną prawdą o człowieku - są wytworem określonych społeczeństw. W tym konkretnym przypadku są to sterotypy patriarchalne, które zakładają że ludzie mają spełniać przewidziane dla nich role: kobiety rodzić i być posłuszne, mężczyźni walczyć i rządzić. Podejście tu zaprezentowane zakłada, że mają pełnić te role niezależnie od tego czy jest to zgodne z ich osobistymi talentami, przekonaniami, preferencjami; inaczej są potępieni jako niekobiecy i niemęscy.


"Feminizm w głębi jest dobrym pojęciem, ale dziś (...) stał się (...) odkobieceniem kobiet."

Chicku, nie. Feminizm (ten który ja wyznaję - bo jest ich wiele różniących się, podobnie jak katolicyzm Rydzyka i Bonieckiego) głosi, że każdy ma prawo żyć tak, jak czuje się powołany, a nie tak, jak przeznaczył mu z góry kulturowy stereotyp. Głosi, że człowiek ma prawo żyć w zgodzie z samym sobą. Że jeśli mężczyzna ma ochotę opiekować się dzieckiem, jeśli nie chce brać udziału w wyścigu szczurów, to nie jest to powód by nim pogardzać. Że jeśli kobieta chce pracować w domu - to niech pracuje, ale niech też jej bliscy docenią jej wysiłek i pracę. Że jeśli ktoś chce działać w biznesie, społeczeństwie czy polityce - niech nie będzie oceniany pod kątem płci, ale osobistych cnót i działań.

Zauważ, że to mężczyźni narzekają najwięcej na tę "niekobiecość współczesnych kobiet". Ich przekonanie, że to oni są władni określać jakie kobiety powinny być, jest dowodem pychy. I żądzy władzy. Bo nie chodzi tu tak naprawdę o to że kobiety noszą spodnie, klną, znają aikido i potrafią prowadzić tira. Chodzi o to że już nie muszą być posłuszne.*

Chicku, chodzi dokładnie o to, żeby każdy mógł być sobą. Czynić to, w czym się czuje najlepiej, a nie to co mu tradycja narzuca. Życie wbrew sobie jest pełne cierpienia, którego ludzie nie znający tego konfliktu często nie potrafią sobie wyobrazić. Ja jestem kobietą, ale nie chcę być "kobieca" w taki sposób jaki widzi to patriarchalno-katolicka tradycja. I mam do tego prawo. Moralne prawo, które mam dzięki nauczaniu Jezusa z Nazaretu, który głosił godność każdej jednostki. I społeczne prawo, które wywalczyli mi feminiści obu płci. Dziękuję Bogu że byli, że są.


Więcej piszę w odpowiedzi na Chickowy komentarz

* O tym całym iluzorycznym "szacunku i uwielbieniu" w dawnych czasach bardzo trafnie pisze Iwona Chmura Rutkowska we wspominanym już artykule o uzurpacjach Pulikowskiego (trzeba przewinąć w dół do "Domek z piedestałem")

________________________________________________________________

poniedziałek, 15 marca 2010

Ratuj świat, a ja sobie odpocznę... (Nowenna w intencji ofiar patriarchatu)

Katolicki ideolog patriarchatu, Jacek Pulikowski, przedstawia aktywność zawodową kobiet jako potężne zagrożenie i wielką krzywdę dla rodziny. Zapytany o to, dlaczego kobiety miałyby nie mieć moralnego prawa do rozwijania się również na płaszczyźnie zawodowej i społecznej, odpowiada:

Macierzyństwo uważam za najważniejsze i najwyższego uznania godne w świecie zadanie, wręcz misję. (...) w kontakcie z małym, nieporadnym i bezbronnym dzieckiem kobieta rozwija się nieporównywalnie bardziej niż w fascynującej i przynoszącej wysokie zarobki pracy zawodowej. Chodzi tu mi o rozwój osobowości, polegający w dużej mierze na ograniczeniu własnego egoizmu na rzecz postawy altruistycznej — postawy miłości. (...) uważam, że dla losów świata najważniejsze jest rodzenie i dobre wychowanie dzieci, a kobiety w tym względzie są niezastąpione. (podkreślenia moje).

Takie postawienie sprawy jest dosyć sprytne. Walka z kupą zupą i dupą jako misja zbawcza dla ludzkości, i to ty żono jesteś supermenem, więc zbawiaj, a ja wychodzę na 8 godzin do pracy, gdzie nikt nie wrzeszczy i nie robi w majty. Acha, po pracy będę zmęczony i będę potrzebował obiadu na stole i spokoju podczas siedzenia w fotelu - żona w tym czasie musi uciszyć dzieci, "bo tatuś odpoczywa". (dosłownie takie zalecenia dla żon figurują w xiążce ww. autora "Warto być ojcem", Poznań 1999, s. 30-31).

Oczywiście pisząc o "niezastąpieniu" Jacek Pulikowski obraża wielką rzeszę wspaniałych ojców, którzy owszem potrafią zaopiekować się dzieckiem, także noworodkiem, kiedy np. matka zostaje w szpitalu na skutek komplikacji po porodzie lub by podtrzymać kolejną ciążę. Obraża przede wszystkim mojego męża, który dla Alanka jest niezastąpiony, bardziej niż ja.

Argument o altruizmie natomiast jest już niemoralny. O ile rozumiem katolicką etykę, tę bazową, wynikającą z przykazań, to altruizm, czyli miłość bliźniego, obowiązuje wszystkich, mężczyzn też. Dlaczego to tylko żony mają zwalczać swój "egoizm", czyli chęć rozwoju zawodowego? Proste. Kobieta która nie ma własnych pieniędzy i do tego obciążona jest dziećmi, jest ubezwłasnowolniona, a o to przecież chodzi w patriarchacie. Dzieci są tu istotne, bo konieczność ich utrzymania jest dodatkową przesłanką by pozostać w małżeństwie, nawet gdy jest toxyczne. Stąd taka obsesja na punkcie rozpłodu w patriarchalnych ideologiach. Każdy poród to przerwa w pracy zawodowej i kolejne dziecko do ewentualnego wykarmienia.

Oczywiście, Jacek Pulikowski owija to wszystko w gładkie zapewnienia o tym, że mężczyzna powinien kochać, szanować, nie nadużywać etc. A więc: organizuje rodzinę systemowo w taki sposób, że pełna kontrola nad wszystkim pozostaje w ręku męża-ojca, i teraz, kiedy już nie ma możliwości zmiany, liczy na to, że będzie to człowiek idealny, który podejmując decyzje, o ile w ogóle łaskawie zechce wysłuchać opinii żony, nie będzie dawał jej odczuć że jest ona darmozjadem na jego garnuszku. Zakłada, że nie będzie ulegał pokusie by swą ewidentną przewagę wykorzystywać dla własnych, a nie ogólnorodzinnych, celów. Bez żadnego planu B, na wypadek gdyby jednak było odwrotnie. Mężowi daje narzędzia by mógł swą władzę egzekwować; żona na wyegzekwowanie "miłości, szacunku, nie-nadużywania" nie dostaje sposobów żadnych.

W prawdziwym życiu takie idealistyczne założenia rzadko się sprawdzają. Dlatego niezależność finansowa kobiety jest równie potrzebna jak OC i NW dla kierowcy. Nikt nie zakłada że będzie miał wypadek, gdyby przyjmował taką ewentualność, to by nie jeździł. Ale jednak wypadki się zdarzają, i dlatego ubezpieczamy się, mimo że według założeń nie będzie trzeba z polisy skorzystać. To ona, a nie wiara w odpowiedzialność innych kierowców daje nam nie tylko poczucie, ale i gwarancję bezpieczeństwa. Niestety nie da się rozwiązywać sytuacji realnych na bazie założeń idealnych.

Obawiam się bowiem, że sytuacja, w której ktoś ma pełnię władzy w rękach i nie korzysta z niej choć trochę we własnym interesie jest w rodzinie równie częsta jak w polityce.

Niniejszym kończąc oktawę Dnia Kobiet polecam zainteresowanym czytelnikom jako lekturę do domu omówienie ww. xiążki. Autorka przytacza wizje Pulikowskiego i w bardzo trafny sposób wykazuje, jak są oparte na stereotypach i krzywdzące, zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. Do zagadnienia patriarchatu i jego wzajemnych uwikłań z religią zamierzam jeszcze powrócić, a poglądy Pulikowskiego wyrażone w tej xiążce będą mi służyć jako ilustracja.

Antyfona: Pozwólmy każdemu być sobą. Niech to kobiety decydują o tym, czy iść do pracy czy zająć się domem i dziećmi. Niech nikt nie daje sobie prawa do krytykowania ich wyborów.

_

Podsumowanie Nowenny
Komentarze do Nowenny
Od genitaliów do Nowenny

__________________________________________________________________

niedziela, 14 marca 2010

Giordano Bruno, Luter i dziewice do rżnięcia...

Kazik: Przeczytaj jeszcze raz to co napisałeś wymieniwszy uprzednio, słowa "Jezus" lub "Chrystus" na imię którejkolwiek z osób nazywanych przez Kościół heretykiem. Podobnie uczyń z "Żydzi" wstawiając w to miejsce "kler", "Watykan" lub "Papież". Zazwyczaj wszystko będzie pasować.
Jeśli w czasach Lutra pewne twierdzenia w zakresie teologii były z perspektywy Kościoła herezjami (często karanymi śmiercią), natomiast dzisiaj są "odkrywczymi ideami teologicznymi" niesprzecznymi z ortodoksją Kościoła, to coś gdzieś jest nie tak. Jeśli teraz obiektywnie miał rację, to i w momencie ogłoszenia anatem ją miał, a mylił się Kościół.

Chicku: "Kościół stale poszukuje najlepszej formy wyrazu. Nie uważam, że wszystkie decyzje Kościoła były słuszne, a były i takie, które które były odpowiednie jak na swój czas. Były i takie, których nie da się usprawiedliwić, a wynikały raczej z odejścia jednostek od zasad Ewangelii, i kierowanie się prywatnym interesem."

Kazik: "Bardzo łatwo jest usprawiedliwić coś w Kościele odejściem od zasad Ewangelii. Czy dzisiaj w Kościele powszechnym Ewangelia jest poprawnie odczytywana i według jakich kryteriów możemy to oceniać?

Chicku: "nie spotkałem się, by Biblia mówiła o tym, że miłosierdzie nie należy się nikomu prócz izraelitom.
Co się tyczy zabijania wrogów Izraela. Nie mierzyłbym tamtych czasów naszą miarą. Wtedy siła militarna decydowała o tym, czy ktoś żył czy nie. Sądzę, że stąd właśnie opisy tylu wojen w ST. Wynika to ze specyfiki tamtego okresu."

Kazik: "Może nie czytałeś zbyt uważnie? Dla współczesnych Jezusowi żydów poziom uzasadnienia w kwestiach etycznych stanowiło prawo Mojżesza. Co powiesz np. o tym?: IV Mojż. 31:1-18. Innymi słowy "w świetle swojej wiary" mieli zupełną rację by odmawiać podmiotowości etycznej przedstawicielom innych grup etnicznych. Właśnie dlatego Jezus był z ich punktu widzenia heretykiem."

Kazik: "Z tekstu wynika iż do lewitów trafiło około 3200 dziewic, ciekawe czy do rżnięcia, czy na mord rytualny - może jedno i drugie?"

Kazik: "Mesjasz mógł już dawno temu przyjść ponownie, a jego doczesną powłokę cielesną mógł stanowić taki powiedzmy ... Giordano Bruno."

""A Chrystus i tak przyjdzie w glanach." :)"

Dyskusja na temat Biblii, herezji i zbrodni "w imię Boga" rozwija się w bardzo ciekawy sposób. Posty są długie, ale bardzo wnikliwe, więc warto. Zapraszam.

Skąd biorą się geje i wojny? (Nowenna, 7)

Nowenna w Oktawie Dnia Kobiet - w intencji tych, którym narzucone stereotypy nie pozwalają żyć w zgodzie z sobą. (poprzednie dni: pierwszy, drugi, trzeci, czwarty, piąty, szósty, następne: ósmy, Podsumowanie Nowenny, Komentarze do Nowenny, Od genitaliów do Nowenny)

Fronda modli się: "za mężczyzn, na których zrzuca się winę za cało zło tego świata"
Cała ta ich modlitwa "za ofiary feminizmu - jednej z najbardziej szkodliwych ideologii" zaś jest działaniem odwrotnym - zrzucaniem winy za to, co oni za złe uważają, na kobiety, szczególnie feministki. Niby modląc się, oskarżają bowiem kobiety o: wyznawanie światopoglądów niepatriarchalnych, utrudnianie mężczyznom sprawowania władzy, niezależność od męskiej dominacji, brak postawy służalczej, chęć samostanowienia. To one są winne odebrania panom "męskości, rycerskości i dżentelmeństwa" (a nie ludzie, którzy takowi być przestali). Katolicy z Frondy kobietom przypisują odpowiedzialność za: antykoncepcję, aborcję, rozpad rodzin, zaniedbywanie dzieci. Mężczyźni, hahaha, oczywiście zawsze akceptują chęć bądź fakt ciąży, więc wola antykoncepcji i aborcji jest im obca. Nigdy, przenigdy nie wymuszają tych działań na swoich partnerkach. Nie zaniedbują dzieci dla kariery, nie rozwodzą się. Kurcze, połowa ludzkości to anioły.

Fronda potępia również "kobiety uwikłane w imię błędnie pojmowanej wolności w związki pozamałżeńskie, romanse, konkubinaty", oraz żyjące w stanie wolnym. Mężczyźni, wnoszę z tego, nie miewają związków/kontaktów pozamałżeńskich, i nie bywają singlami. Czyli te wszystkie konkubinaty z kim są? Z innymi kobietami? :-) :-) Może wystarczyłoby zalegalizować związki lesbijskie i problem by się rozwiązał ;-) Czy jednak mężczyźni też miewają seks pozamałżeński, ale nie jest to powód żeby ich potępić? Im wolno? Frondo katolicka?

Fronda modli się za: "homoseksualistów, którym matki nie potrafiły zaprezentować pozytywnego obrazu kobiecości". Czyli istnienie gejów, tak odrażających dla frondziatych katolików to również wina kobiet.
Ciekawe skąd wzięły się lesbijki. Czy ich matki zaprezentowały im zbyt pozytywny obraz kobiecości?

Aż się dziwię że na tej liście kobiecych win nie ma wojen, tortur, reżimów, totalitaryzmów, bomb konwencjonalnych i atomowych. Wiadomo, że to kobiety są liderami politycznymi wiodącymi do takich działań. Kopernik była kobietą, Hitler i Stalin też. Można też się powołać na Helenę Trojańską bądź po prostu Ewę która zerwała owoc z rajskiego drzewa. Niebagatelny jest też fakt że to kobiety rodzą żołnierzy.

Koniec ironii; żeby było jasne: ja nie oskarżam o wojny mężczyzn. Oskarżam Hitlera, Stalina i innych, konkretnych ludzi. Nie stosuję odpowiedzialności zbiorowej. Gandhi i JP2 w żaden sposób nie ponoszą winy za to co tamci robili. Nie chcę też tworzyć stereotypów i twierdzić że to zawsze mężczyźni są winni rozpadu rodzin, zaniedbania dzieci, zdrad czy przemocy. Nawet ze statystyk nie chcę wyciągać wniosków. Bo byłyby one krzywdzące dla tych ludzi, którzy nigdy się nie dopuścili zła. Nie ma żadnego powodu żeby wrzucać do jednego worka wspaniałych mężów i ojców ze zwyrodnialcami, tylko dlatego że mają taką samą 23cią parę chromosomów.

Dla mnie, jako osoby która przez wiele lat była głęboko wierzącą i intensywnie praktykującą katoliczką tragiczne jest, że to właśnie wśród katolików, wyznawców pięknej wiary w głosiciela wolności i miłości, Jezusa z Nazaretu, ("nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni", mawiał), dużo częściej niż pośród agnostyków i ateistów spotykam ludzi, którzy dają sobie prawo do osądzania tego, jak żyją inni ludzie. Oceniania wyborów bliźnich, gdy te wybory nie łączą się z krzywdą konkretnych osób trzecich. Czym innym bowiem jest potępić znęcanie się nad dzieckiem albo wyzysk innych ludzi, a czym innym to co dorośli ludzie dobrowolnie robią z własnym ciałem/życiem (antykoncepcja, stan wolny) lub ze sobą nawzajem przy obopólnej zgodzie.
Postawa liberalna nie jest wyrazem indyferencji, ale pokory. Pokora to wartość chrześcijańska.

Dramatem jest, że tacy frondowaci katolicy w formę modlitwy potrafią ubrać krytykę, potępienie i pogardę.
Jezus mówił: Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. (Ewangelia Mateusza 7, 14-15)

C.D.N. ( następny dzień: ósmy , Podsumowanie Nowenny, Komentarze do Nowenny, Od genitaliów do Nowenny)

sobota, 13 marca 2010

Prorodzinność przeszkadza katolikom? (Nowenna, 6)

Nowenna w Oktawie Dnia Kobiet - w intencji tych, którym narzucone stereotypy nie pozwalają żyć w zgodzie z sobą. (poprzednie dni: pierwszy, drugi, trzeci, czwarty, piąty, następne: siódmy, ósmy)

Fronda modli się: "za pracodawców, których sterroryzowano ustawodawstwem wspierającym "równouprawnienie"".
Tu już nie mogę się dalej modlić bo mnie śmiech pusty ogarnia. Oczywiście, uważam że regulacje zrzucające na firmy ciężar ekonomiczny poprawiania demografii są słuszne z punktu widzenia relacji interpersonalnych i społecznych, ale ekonomicznie idiotyczne, i prowadzą do jeszcze większych oporów przed zatrudnianiem kobiet. Tak więc dla nich są niekorzystne długofalowo. Ale że katolicki portal potępia takie "prorodzinne" praktyki? Jak może im zależeć na tym by kobietom nie ułatwiać godzenia życia zawodowego z rodzinnym? To tylko pozorny paradox. Chodzi im bowiem o to żeby kobiety w ogóle nie pracowały zawodowo. Nie miały własnych pieniędzy, a zatem - możliwości samostanowienia. Wtedy są zupełnie uzależnione i poddane władzy współmałżonka. I o to właśnie chodzi w patriarchacie. Dlatego też ludzie typu Jacek Pulikowski wmawiają kobietom, że pracując zawodowo krzywdzą swą rodzinę. Mężczyźni oczywiście nie krzywdzą. Hahaha.

C.D.N.
(następne dni: siódmy, ósmy, Podsumowanie Nowenny, Komentarze do Nowenny, Od genitaliów do Nowenny)

piątek, 12 marca 2010

Co za krzywda, porządzić sobie nie mogę... (Nowenna, 5)

Fronda modli się: " za mężczyzn, którym nie dano być głowami rodzin " (oj biedni, zaraz się rozpłaczę)
Ja zaś proponuję: módlmy się ... nie. Otoczmy empatią rodziny mężczyzn i kobiet, którzy zamiast kochać i szanować, chcą sobie porządzić, porozkazywać, widzieć posłuszeństwo i strach. Obdarz Wszechmatko łaską pokory i empatii tych, którym się wydaje że w ten sposób kochają ("to dla twojego dobra"), bo takie postępowanie wynika z przekonania o nieomylności ("to ja wiem co jest dla ciebie dobre") a zatem z egoizmu i pychy. Otoczmy empatią ludzi, których na całe życie zwichnęło takie traktowanie, i ich dzieci i małżonków, których zapewne, zgodnie ze wzorcem z wychowania, również będą tak traktować.

Dialog wspominanego już Polaka-katolika z 20letnim synem:
- Masz zrobić tak i tak.
- Dlaczego???
- Bo JA tak CHCĘ!!!

Fronda modli się: "za mężczyzn, z którymi żony konkurują zamiast wspierać"
Ja zaś proponuję: dajmy wsparcie tym kobietom i mężczyznom, którymi współmałżonkowie rządzą, zamiast wspierać. Dla których chcą być głowami, a nie partnerami.

Fronda modli się: "za kobiety, którym wpojono ideał "realizacji siebie" zamiast obdarowywania sobą innych"
Ja zaś proponuję: przestańmy się modlić i przemyślmy wreszcie, dlaczego pewna religia (czy jej zideologizowany nurt) wciąż mówi o obdarowywaniu innych kobietom, ale nie kieruje tego samego przekazu do mężczyzn. Dlaczego ludzie, którzy w konfesjonale mówią "pije, bije, poniża, gwałci, zdradza", często słyszą: "rodzina jest święta. Musisz dźwigać krzyż, który Bóg położył ci na ramiona". Wesprzyjmy ludzi którym to wmówiono, by dostrzegli, że to tylko wymysł ludzki służący utrzymaniu władzy silniejszych nad słabszymi. By odzyskali wiarę, że Bóg nie jest sadystą bezsensownie obciążającym i zobowiązującym człowieka do poddania się katu, ale że stoi po stronie słabych i skrzywdzonych.

Fronda modli się: "za rodziny rozbite, bo "mnie też się coś od życia należy" "
Ja zaś proponuję: otoczmy empatią tych, którzy cierpią krzywdzeni przez swoich współmałżonków i rodziców. Za tych, którzy doświadczają przemocy, gwałtu, poniżenia. Dajmy im wsparcie by znaleźli w sobie siłę by obronić swoją godność. By nie pozwolili niszczyć siebie i swoich dzieci w imię "świętości rodziny", "nierozerwalności sakramentu". By nie powstrzymywały ich wątpliwości "gdzie ja będę mieszkać", "z czego utrzymam siebie i dzieci", "nie dam sobie rady".
("Pamiętaj, że nic nie znaczysz" nowy reportaż o ofiarach przemocy domowej)

Antyfona: Pozwólmy każdemu być sobą. Amen.

C.D.N.
(poprzednie dni: pierwszy, drugi, trzeci, czwarty, następne: szósty, siódmy, ósmy, Podsumowanie Nowenny, Komentarze do Nowenny, Od genitaliów do Nowenny)

czwartek, 11 marca 2010

O marnowaniu własnego i innych życia (Nowenna, 4)

Nowenna w Oktawie Dnia Kobiet - w intencji tych, którym narzucone stereotypy nie pozwalają żyć w zgodzie z sobą. (poprzednie dni: pierwszy, drugi, trzeci)

Fronda modli się: "za kobiety, którym wdrukowano brak zaufania do mężczyzn"
Ja zaś proponuję: módlmy się ... nie. Otoczmy empatią tych mężczyzn i kobiety, którzy ufali drugiemu człowiekowi, ale ich zaufanie zostało zawiedzione. Szczególnie tych, którzy będąc fizycznie, społecznie i ekonomicznie słabsi zaufali i powierzyli się osobie silniejszej i zostali porzuceni lub zdradzeni. Niestety w naszym społeczeństwie słabsze na tych płaszczyznach są częściej kobiety. Zatem już wiemy skąd się biorą również obmadlane przez Frondę " kobiety, którym wmówiono atrakcyjność bycia singlem ". Singlość wynika wszak często z zawodu lub strachu przed zawodem. (Dlaczego męska singlość nie jest krytykowana, ach sorry, obmodlona przez Frondę?)

Fronda modli się: "za kobiety, które, nie mając rodziny, umierają w samotności"
Ja zaś proponuję: módlmy się (bo tym ludziom już rzeczywiście tylko Wszechmatka może pomóc) za tych, którzy mieli lub formalnie nadal mają dzieci i małżonków, ale umierają w samotności, bo spieprzyli więzy z najbliższymi. Szczególnie za tych, którzy uczynili to "w imię zasad", bo dla nich martwe xięgi ważniejsze były od żywych ludzi. Otoczmy empatią ludzi, którzy całe życie noszą blizny po takim traktowaniu.

Fronda modli się: "za dzieci, które zmusza się do zaspokajania ambicji matek".
Jestem za. Ale także proponuję obdarzyć empatią wszystkie dzieci, którym nie pozwalają być sobą ojcowie. "Jestem chirurgiem/adwokatem, ty też będziesz", "nie pozwolę ci zmarnować życia tak jak ja zmarnowałem".

Antyfona: Pozwólmy każdemu być sobą. Amen.

C.D.N.
(następne dni: piąty, szósty, siódmy, ósmy, Podsumowanie Nowenny, Komentarze do Nowenny, Od genitaliów do Nowenny)

środa, 10 marca 2010

Kto jest rodzicem, ojciec czy matka? (Nowenna, 3)

Trzeci dzień Nowenny w Oktawie Dnia Kobiet - w intencji tych, którym narzucone stereotypy nie pozwalają żyć w zgodzie z sobą. (tu przeczytaj o co w tym chodzi i dzień pierwszy, tu dzień drugi)

Fronda modli się: "za kobiety faszerowane antykoncepcją w ramach przejmowania kontroli nad własnym życiem".
(Widocznie katolicy z Frondy wiedzą, iż kobiety są głupie i nie powinny kontrolować własnego życia, lepiej za nie to zrobią mąż i proboszcz)
Ja zaś proponuję: módlmy się ... nie. Otoczmy empatią te dzieci, które przyszły na świat w nieodpowiednim momencie, bo ich rodziców przekonano argumentami teologicznymi, a nie medycznymi, o skuteczności i jedyniesłuszności antykoncepcji "naturalnej". Wesprzyjmy w byciu sobą tych którzy rodzą dzieci nie dlatego, że je kochają, ale dlatego że "tak trzeba", "to słuszne", "Bóg tego ode mnie wymaga". Módlmy się o pokój wieczny dla tej dziewczyny z neokatechumenatu przy szczecińskiej katedrze, która wykrwawiła się na śmierć rodząc piąte dziecko, a jej wspólnotowicze widzą w niej świętą i wzór, a nie ofiarę bzdurnej ideologii.

Fronda modli się: "za dzieci, którym brakuje w domu kontaktu z matkami". "za porzucone dzieci, które były dla matek mniej ważne od kariery".
Ja zaś proponuję: otoczmy empatią dzieci, które prawie nie widzą swoich ojców, bo albo są w pracy, albo zmęczeni po pracy, "ja pracowałem cały dzień a ty siedziałaś w domu". Zwłaszcza te dzieci, których rodzice tyrają od rana do nocy nie z żądzy kasy i kariery, ale dlatego, by wykarmić sześć lub więcej osób, bo wmówiono im że wielodzietność jest najsłuszniejsza. Dajmy szacunek i wsparcie kobietom, które samotnie biją się z "kupą, zupą i dupą", bo mąż woli wyrabiać nadgodziny w czystym biurze czy wysypiać się na delegacjach, gdyż tam nikt nie wrzeszczy kilka godzin bez przerwy i nie trzeba myć nocnika.

Antyfona: Pozwólmy każdemu być sobą. Amen.

C.D.N.
(dzień czwarty, piąty, szósty, siódmy, ósmy, Podsumowanie Nowenny, Komentarze do Nowenny, Od genitaliów do Nowenny)

wtorek, 9 marca 2010

Męskość, kobiecość i ofiary stereotypów (Nowenna... 2)

Ciąg dalszy Nowenny w Oktawie Dnia Kobiet

Fronda modli się "za mężczyzn, którym odebrano męskość".
Ja zaś proponuję: módlmy się... nie. Otoczmy empatią tych wszystkich wspaniałych mężczyzn, dobrych, łagodnych i wrażliwych, którym normy obyczajowe utrudniają bycie sobą, aby nie wstydzili się swojego człowieczeństwa, swoich emocji. Wspierajmy w byciu sobą tych, którym kazano wierzyć, że kluczową cechą ich tożsamości jest siła i bezwzględność, że życie w społeczeństwie to ciągła walka; aby odnaleźli harmonię.

Fronda modli się: "za kobiety, które oduczono być dumnymi ze swojej kobiecości"
Ja zaś proponuję: otoczmy empatią kobiety, które nauczono że kobiecość to podporządkowanie, brak prawa do samostanowienia, brak potrzeb intelektualnych, zawężenie horyzontów do walki z entropią codzienności. Szczególnie te, które taką lekcję odebrały od własnych matek i ojców. Te którym się wmawia że przepuszczanie w drzwiach i całowanie w rękę to cały szacunek na jaki zasługują, ale prawa do partnerstwa i decydowania o sobie już nie mają.

Fronda modli się: "za kobiety, które nauczono ciągłej walki z mężczyznami o pozycję"
Ja zaś proponuję: otoczmy empatią mężczyzn i kobiety, którzy doświadczają upodrzędnienia i niedocenienia, bo nie są oceniani merytorycznie, ale ze względu na płeć, rasę, długość nóg i inne niezależne cechy. Wspierajmy ofiary stereotypów. Także tego: "lekarz i pielęgniarka, prezes i sekretarka". I "mężczyzna musi zarobić na rodzinę". Solidaryzujmy się z tymi, którym w imię tej czy innej ideologii każe się całe życie być podporządkowanym, lub przebojowym, mimo iż tego nie chcą.

Antyfona: Pozwólmy każdemu być sobą. Amen.

(poprzednie dni: pierwszy, następne: trzeci, dzień czwarty, piąty, szósty, siódmy, ósmy, Podsumowanie Nowenny, Komentarze do Nowenny, Od genitaliów do Nowenny)

poniedziałek, 8 marca 2010

Nowenna w Oktawie Dnia Kobiet (1)

Portal Fronda wzywa do modlitwy w intencji ofiar feminizmu - jak twierdzą, "jednej z najbardziej szkodliwych ideologii". Z poglądem o szkodliwości emancypacji nie sposób się nie zgodzić - bowiem rzeczywiście feminizm zaszkodził patriarchalnemu porządkowi dawnego społeczeństwa. Naprawdę potężną zbrodnią tej "ideologii" było doprowadzenie do sytuacji, w której kobiety mają prawa wyborcze (nawet, o obrazo boska, bierne, i zostają prezydentami i premierami), mają możliwość edukacji i wykonywania zawodu, dzięki czemu nie muszą być uzależnione życiowo od ojców i mężów, także tych pijących i bijących. Naprawdę, wielka to strata. "I Curie Skłodowska też!!!" Lepiej wypełniałaby wolę bożą piorąc pieluchy i szorując kible niż babrając się w jakimś polonie i radzie.

Zatem i ja pozwolę sobie zaproponować modlitwę za ofiary ideologii promujących nierówność społeczną i odbierających ludziom prawo wyboru. Mottem wiodącym naszej nowenny będzie cytat z Pawła z Tarsu, z Listu do Galatów (3, 28):
Nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie.
Zaś patronką dnia ofiar nierówności społecznych będzie zmarła przed trzema miesiącami pionierka teologii nieandrocentrycznej, Mary Daly, która odeszła z Kościoła Katolickiego utraciwszy nadzieję na jego reformę i depatriarchalizację. Zwykła była mówić:
Jeśli Bóg jest męski, to to, co męskie, jest bogiem.
Kobietę, która prosi o równouprawnienie w Kościele, można porównać do osoby czarnej, która domaga się równouprawnienia w Ku-Klux-Klanie.

Zatem, w imię Wszechmatki:

Fronda modli się "za kobiety deprecjonowane i wytykane palcem jako "kury domowe" ".
Ja zaś proponuję: módlmy się... nie. Otoczmy empatią mężczyzn i kobiety, którzy w imię wypełniania stereotypowych ról żyją czymś, co nie jest ich powołaniem. Wspierajmy w byciu sobą wszystkich, którzy zakopali swe talenty. Którzy mogliby tworzyć wspaniałe rzeczy działając w społeczeństwie, ale nie robią tego, bo "miejsce kobiety jest w kuchni". Którzy mają w sobie ciepło i czułość taką, że wspaniale zajęliby się domem i dziećmi, ale nie robią tego, bo "to niemęskie", "to wstyd żeby baba utrzymywała mężczyznę", bo z pensji w "kobiecych" zawodach nie sposób utrzymać rodziny.

C.D.N.

ps. tu dzień drugi, tu dzień trzeci, dzień czwarty, piąty, szósty, siódmy, ósmy, Podsumowanie Nowenny, Komentarze do Nowenny, Od genitaliów do Nowenny)

Wolność wolnością, racja musi być po naszej stronie...

W weekend słyszałam w radiu wypowiedź pana prawicowo-katolickiego na temat wyroku Strasburga w sprawie Alicji Tysiąc, którą pismo "Niedziela" porównało do autorów Auschwitz.
Pan powoływał się na wolność słowa i wolność wypowiedzi.
Przypomniało mi się jak te same środowiska reagowały na rzeźby Papieża przygniecionego meteorytem albo penisa na krzyżu. Wtedy wolność wypowiedzi i expresji artystycznej nie była wartością, ważniejsze było szanowanie uczuć innych ludzi (wierzących).
Czyli co jest ważniejsze - szacunek do człowieka, czy wolność? Czy ustawiamy sobie hierarchię wartości, jak nam pasuje w danym momencie?

niedziela, 7 marca 2010

W cudownych czasach żyjemy... (Krecik :-)

Dostępność informacji jest tak niesamowita w porównaniu z tym, co było jeszcze 20 lat temu, czyli w mojej młodości. Wtedy, aby obejrzeć film, trzeba go było wyczekać, aż będzie w telewizji czy kinie. Oczywiście były tylko te które przeszły przez cenzurę i budżet państwowych organów. Kreskówki Disneya puszczali w święta, jakieś lepsze zachodnie produkcje w TV były wydarzeniami na które się czekało. Nie było jeszcze nawet VHSu, więc nie daj boże mieć dyżur w pracy w tym momencie. A słowo i obraz? Granice zasobów biblioteki wojewódzkiej limitowały mój świat. A teraz - co chcesz sprowadzisz sobie ze Stanów czy skądkolwiek, antykwariat to nie tylko ten w twoim mieście, ale każdy który wie co to allegro, mamy youtube, wszystko jest w necie.

My mieliśmy dobranocki raz dziennie o 19, a Alanek może sobie bez ograniczeń oglądać takiego na przykład Krecika, a ja przy tej okazji docenić mistrzostwo z jakim te kreskówki zostały stworzone. Niektóre musiały być robione na jakimś ostrym kwasie, np. ten odcinek gdy Krecik, którego ciekawość jest zawsze większa od instynktu samozachowawczego, wlewa kwas do wody i jest prześladowany przez oszalałą probówkę. Niektóre z klocków przez nią wygenerowanych przeczą prawu grawitacji, co widać w 4 minucie i 15 sekundzie.



Muzyka w Kreciku jest wspaniała: w każdym odcinku inna, dopasowana do klimatu i scenerii, z celną prostotą specyficzne motywy wprowadzają poszczególne postaci i sytuacje. Moja ulubiona to ta z odcinku o Rakiecie. Dziunek twierdzi że jest podobna do tej w "Rzymie" Felliniego, zwłaszcza w drugiej, "podwodnej" połowie (od 4:00)



Oglądanie bohatera dzieciństwa w towarzystwie własnego dziecka jest ciekawym doznaniem. Dostrzega się wówczas takie niuanse jak fakt że niektóre odcinki są mocno niewychowawcze - np. ten w którym zwierzątka kradną arbuza i jeszcze strzelają pestkami w zadek goniącego je sprzedawcy. (Alanek w tej chwili ogląda go w okienku obok:-). Że są niezgodne z elementarnym bhp, np. pokazują palenie ogniska na dywaniku przed kanapą - świetnie podsuwać dzieciom taki pomysł;-) Że ideologia jest niespójna - raz antyurbanistyczna (Krecik w mieście) i ekologiczna (Krecik i spychacz - aczkolwiek zastosowana przez Krecika strategia jest bardzo krótkowzroczna), innym razem motoryzacyjna (Krecik i samochód). Podziwiam też Zdenka Millera za odwagę - zupełnie dosłownie pokazuje poród małych zajączków albo biegającego na goło człowieka który z cywilizowanego stał się pierwotnym...

ps. Czytelnicy, czy nadal uważacie że "pisanie o pozytywnych rzeczach" to dobry pomysł? :-)

___________________________________________

piątek, 5 marca 2010

Czytanie wybiórcze - czy Jezus działał zgodnie z Biblią?

Post o "honorowych" morderstwach w krajach islamskich zaowocował bardzo ciekawą dyskusją na temat Biblii i herezji.

Paweł Es: Koran wyraźnie mówi o umiłowaniu każdej żywej istoty stworzonej przez Allaha, natomiast ludzie interpretują własną religię jak chcą, i stąd właśnie bierze się to wszystko.

Amorfis: Kiedyś zabijanie czarownic było jak najbardziej prawomocne, i uzasadniane Biblią. I to duchowni, z papieżem na czele, czytali Biblię wybiórczo.

Chicku: Jednak będę obstawał, że nie wszystko się da wyprowadzić [z Biblii], a przynajmniej nie wszystko da się utrzymać :) w Piśmie św. obowiązuje taka zasada, że jedne teksty tłumaczą inne teksty.

Pacia: Poszczególne stwierdzenia Pisma Świętego są klasyfikowane jako 1. "obowiązujące", 2. "wyraz ówczesnej obyczajowości", 3. "metafory", 4. "symbole", 5. "wypełnione przez nowe przymierze" itd. i przyporządkowanie klasyfikacji jest arbitralne. Jest to właśnie narzędzie służące do znajdowania w Piśmie tego co się chce znaleźć.

Morisil: Chicku, lubisz czytać Pismo? Prawdopodobnie dzięki reformacji właśnie możesz doświadczać tej radość bez konieczności uzyskania pisemnej zgody władz kościelnych.
Jeśli Jezus krytykował wnioski wyciągane z interpretacji Pisma, w oparciu o samo Pismo, wiedzę, oraz własną intuicję etyczną, to może i dzisiaj warto tak czynić? Pielęgnując wszystkie trzy opisane elementy można dojść do wniosków sprzecznych z ortodoksję Kościoła Katolickiego. Ale powiedziałbym że właśnie to jest działanie zgodne z duchem Jezusa wichrzyciela i heretyka.

Chick: z kolei nie zgodzę się, że był heretykiem reformatorem. Wbrew pozorom przesłanie Chrystusa jest bardzo tożsame ze Starym Testamentem. We wcześniejszych księgach Biblii można odnaleźć wiele o miłosierdziu Bożym czy i miłości nieprzyjaciół.

Amorfis: A to miłosierdzie w ST dotyczyło też wrogów Żydów? Czy jedynie narodu wybranego, swoich?
Poważnie pytam, bo nie znam się. Jeśli dotyczyło też wrogów, to jakoś mi to słabo współgra z... hmm... po prostu ich zabijaniem.

Chick: co tyczy zabijaniem wrogów Izraela. Nie mierzyłbym tamtych czasów naszą miarą. Wtedy siła militarna decydowała o tym, czy ktoś żył czy nie. Sądzę, że stąd właśnie opisy tylu wojen w ST. Wynika to ze specyfiki tamtego okresu.

(to są tylko fragmenty, poczytajcie całość, warto)

No właśnie. "Specyfika tamtego okresu". Bezlitosną rzeź sąsiadujących plemion można w ten sposób tłumaczyć. A kiedy mówię, że i tak trzeba by rozumieć nakaz zabijania homosexualistów, czy stwierdzenia że są skazani na wieczne potępienie, to niektórzy katolicy dostają piany na usta. A jest dokładnie tak jak mówiłam: klasyfikowanie fragmentów jako "obowiązujących współcześnie" i "będących wyrazem ówczesnej obyczajowości" jest arbitralne i służy uzasadnianiu własnych intuicji i fobii.