Był to ksiądz Tomasz Węcławski, teraz noszący nazwisko żony profesor Tomasz Polak. Ten sam, który w sprawie apb. Paetza nie mogąc uzyskać wsparcia od władz kościelnych uciekł się o pomoc do władzy świeckiej (czwartej - prasy), co wywołało przewidywalną reakcję opartego na hierarchii, posłuszeństwie i lojalności środowiska. "Nie ten ptak gniazdo kala, co je kala, lecz ten co o kalaniu mówić nie pozwala"...
Autor podręczników chrystologii używanych w seminariach, odszedł najpierw z kapłaństwa, potem oficjalnie z Kościoła katolickiego. Kryzys przysłał mi smsa: "Kto jeszcze został?". Dla mnie taki wybór świadczy o extremalnej uczciwości - nie mam już wiary, więc nie mogę udawać, że ją mam.
Jakiś czas temu na necie piszą, że Tomasz Polak wraz z żoną, w motocyklowych ubraniach i z kaskami w dłoniach szli na czele poznańskiej Parady Równości. Cudnie :-)
Idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w prochZbigniew Herbert
Herbert... czy on aby na pewno szedl wyprostowany...
OdpowiedzUsuńbohaterowie wyprostowani i nieskazitelni są nudni (a przede wszystkim niemożliwi). poza tym dlaczego utożsamiać podmiot liryczny z autorem? to ino myśl ze światowego tekstu jakby chcieli niektórzy.
OdpowiedzUsuńa odbijając piłeczkę: czy Jack De Vil na pewno zawsze idzie wyprostowany, że zaczyna oceniać innych garb?
Miałbym szacunek dla pana Tomasza Polaka, za wystąpienie z kapłaństwa i kościoła, gdyby się nie ożenił i nie chodził na idiotyczne parady gejów i lesbijek.
OdpowiedzUsuńPan Anonimowy wykazuje postawę typową dla wielu ludzi środowiska które opuścił prof. Polak. Nieważne co w głowie i sercu, kluczowe jest to co między nogami ocenianego, i jak ów podchodzi do międzynoża innych (gejów).
OdpowiedzUsuń