Zapraszam również na mój blog motocyklowy

Zapraszam również na mój blog motocyklowy: http://motocyklistka.xemantic.com/

sobota, 24 listopada 2018

Alex - tęczowy motorniczy z Poznania (Aleksander Gapiński)

Alex - jedna z najpiękniejszych istot mojego świata. Odważny, dobry, zaangażowany człowiek z wielkim sercem i umysłem.


Tutaj można przeczytać mini - reportaż o tym jak jego wierność sobie sprawiła, że stał się bohaterem mimo woli i wniósł mnóstwo światła do naszego świata.

środa, 31 stycznia 2018

W strefie śmierci znajdziesz sens życia. W strefie komfortu śmierć za życia.

Tatry i ja
Ludzie w Polsce nie mają marzeń. Wiem to stąd, że jedyne radio, które dobrze odbiera na warsztacie, prowadzi kilka razy dziennie loterię pieniężną. Zaskoczeni słuchacze, którzy właśnie wygrali 30 czy 50 tysięcy złotych, zazwyczaj nie potrafią odpowiedzieć na pytanie - na co je wydadzą. (Po co w ogóle grali?) A jeśli już wyduszają jakąś odpowiedź, to najczęściej jest to "remont łazienki".
Nie ma deklaracji "wyjadę na wymarzoną wycieczkę do Peru", "kupię sobie motocykl", "założę własną pracownię krawiecką" czy chociażby "zrobię sobie dwa miesiące wczasów nad Adriatykiem". Faceci czasem mówią, że zmienią auto na nowsze. I tyle.

W mediach, na forach i w komentarzach trwa koncert kanapowego eksperctwa na temat technicznych i etycznych implikacji himalaizmu - w kontekście dramatu na Nanga Parbat. Społeczeństwo w większości pozbawione pasji, z ciepełka, w blasku monitora ocenia ludzi którzy za realizację marzeń są gotowi płacić cenę najwyższą. Daje sobie prawo by oceniać, czyje życie warte jest ratowania. Twierdzą, że nie powinna z budżetu być finansowana akcja śmigłowcem, zdarzająca się raz na dekadę, a nie przeszkadza im że podatnik płaci za onkologię dla setek tysięcy palaczy, którzy całe życie świadomie, codziennie i bez dodatkowego ubezpieczenia sięgali po paczkę z napisem "palenie powoduje raka".
Stawiają granicę pt. "dzieci". Twierdzą, że rodzice dzieci nie mają prawa do własnego życia ani do własnej śmierci. Czyli dziecko to taki wyrok śmierci za życia - po spłodzeniu już tylko kapcie na nogi i pilot w dłoń, i takie wzorce potomkom przekazywać. Jakoś nie potępiają tych tatusiów, którzy rozbijają się służbowymi wozami w leasingu o drugiej w nocy na autostradzie, bo wracali z delegacji albo integracji. Tych, co na młodszy model wymieniwszy, tracą zainteresowanie potomstwem z pierwszego małżeństwa. Tych, którzy nigdy nie wyrazili chęci zobaczenia swojego potomka.

Ci, którzy rachują czas czekaniem od jednego sobotniego chlania do kolejnego; ci których życie płynie od jednego niedzielnego obiadku do drugiego, nie pojmą tych którzy cały rok czekają i pracują na kolejny wyjazd w góry. Nie pojmą tych, którzy czują, że życie bez sensu życia nie jest życiem, zatem nie jest warte przeżycia. Nie zrozumieją tego, jak o Tatrach pisała Teresa Harsdorf-Bromowiczowa:
Wiesz, co to jest śmierć?
Nie ma woni siana
         jaskrów złota
                grania w żlebach
                    --- ślepota.
Ciała nie pieści ni słońce ni wiatr
Nic nie chcesz - nic nie trzeba -
                        skończył się twój świat.
Tak żyć nie można. Muszę iść tam.
Dobyć świat dzwięków i barw z ukrycia.
Nie jest ważne życie. Nie jest ważna śmierć.
            To ważne, by nie umrzeć za życia.
Zacytuję też Mateusza Grzesiaka (źródło): " Dziękuję także autorom tych wszystkich komentarzy na różnych forach, że: "trzeba było wybrać Polaka", "powinien był zostać w domu", "podatnik nie powinien płacić za akcję ratunkową". Pokazali mi, że w strefie śmierci jest szansa na przeżycie i spotkanie bohaterów, a w strefie komfortu funkcjonują trupy."


sobota, 20 lutego 2016

Biedni chrześcijanie patrzą na (hejtujące ich) getto


"Nie rozumiem tego hejtu w kierunku kościoła. przecież jak komuś zasady tej organizacji nie odpowiadają to nie ma przymusu aby w tym uczestniczyć. niech sobie homoseksualiści założą swoją organizację i niech się tam realizują." - tak Konrad skomentował powyższe zdjęcie.
W takim razie zapraszam cię Konrad do wyobrażenia sobie następującej biografii: dziecko jest wychowywane w wierze, w przekonaniu że jak będzie grzeszyć to pójdzie do piekła, potem ma lat naście i zakochuje się w osobie tej samej płci. Nagle się dowiaduje że jest jednym z tych zboczeńców i niszczycieli cywilizacji, o których słyszał od mamy, taty, na mszach i na lekcjach religii. Nawet jeśli nie kupił shitu o piekle, to mieszka ze swoimi rodzicami, którzy jeśli się dowiedzą, w 90% przypadków nie będą zachwyceni, może się posuną do przemocy albo zamykania go w domu. (Współpracuję z pogotowiem dla nastolatków LGBT - jest to "norma" w "normalnych" rodzinach). Ma 15 lat i nie jest w stanie sobie stworzyć nie tylko swojej wspólnoty wyznaniowej, ale nawet warunków do tego by się spotykać ze swoim chłopakiem/dziewczyną, bo jak ucieknie z domu, to nie będzie mieć co jeść, a policja namierzy jego komórkę i przyprowadzi z powrotem. Ale są też gorsze scenariusze, bo są ludzie mocno wierzący, którzy nie potrafią po prostu sobie wytłumaczyć że ich Bóg ich nie potępia za to jak zostali przez niego stworzeni i cierpią całe życie walcząc... z czym? Z miłością, którą czują. Geje to nie tylko dorośli, niezależni emocjonalnie, finansowo i światopoglądowo. Dlatego nie ma i nie będzie zgody na to by Kościół, który ma wpływ na mentalność większości społeczeństwa, głosił swoją nienawiść. Nienawiść nie to tych którzy piją, biją, wykorzystują. Nienawiść do tych którzy kochają.

Konrad, spróbuj użyć swojej wyobraźni i przeprowadzić taki myślowy experyment. Że urodziłeś się w społeczeństwie, w którym kapłani dominującej religii (sami pozostający w celibacie) wymyślili sobie, że jedynie słuszne są związki jednopłciowe. Tak żyją nie tylko wierni, ale cała kultura, tak funkcjonują małżeństwa cywilne itd. I ty zakochujesz się w Ani czy Agacie. Nie możesz wziąć z nią ślubu, żyjecie razem, ale w razie śmierci któregoś z was dorobek waszego wspólnego życia, zamiast być odziedziczony przez to drugie z was, zagarnie nienawidząca was rodzina. Ponadto, jeśli ktoś na ulicy zobaczy cię z Anią za rękę, może wam spuścić wpierdol, bo taki klimat wokół waszej miłości wytworzyła panująca religia. A tu jakiś kapłan niemalże państwowego bóstwa mówi: "ależ tobie nikt nie zabrania kochać, Konrad, pod warunkiem że kochasz mężczyznę". Nie wiem czy bardziej okrutne to czy debilne.

I jeszcze trzecia myśl. Homosexualizm jest starszy znacznie niż Kościół. W Grecji starożytnej był normą kulturową (aczkolwiek zakazu hetero nie było). Potem przyszło chrześcijaństwo i bazując na judaizmie, z którego się wywodzi, to ono zaczęło hejtować gejów. W historii ludzie tracili życie, często na stosie lub w inny przeokrutny sposób, tylko dlatego że przyłapano ich na miłości z osobą tej samej płci. W cywilizowanej Europie takie działania, podjęte dobrowolne między dorosłymi osobami, były np. karane więzieniem jeszcze w latach 60. - umiesz to sobie wyobrazić? Taka była też tragiczna historia deszyfratora Enigmy i twórcy komputerów Alana Turinga. Uratował kilkanaście milionów istnień ludzkich, po czym odbiera sobie życie po skazaniu go "za nieprzyzwoitość".

Ale nie - to ludzie LGBT są tymi niedobrymi hejterami Kościoła, tak? To oni tworzą lobby zabraniające miłości i małżeństw hetero? To oni żądają od wszystkich żeby żyli tak jak oni uważają za stosowne, a nie w zgodzie ze swoją naturą? To oni są krzywdzicielami?

na fotce: apb. Marek Jędraszewski. Źródło cytatu

piątek, 18 grudnia 2015

Prawo jazdy, sex i Bóg


Niektóre szkoły nauki jazdy w Holandii przyjmują usługę sexualną jako zapłatę za kurs prawa jazdy. Szumu wokół tej sprawy narobiła partia polityczna Unia Chrześcijańska, twierdząc że to niemoralne i szkodliwe społecznie i żądając od władz odebrania licencji szkołom, w których można się tak rozliczyć. Władze odpowiedziały, że jest to legalne i nie jest to nawet prostytucja (sex za hajs) ale barter. (źródło)

Jest to kolejny przykład na typowe dla religii mieszanie porządków i pojęć. Instruktorzy mają uczyć dobrze prowadzić pojazd, a nie dobrze prowadzić się.  Odebranie jej ma sens jedynie wtedy, kiedy instruktor nie umie uczyć, a nie jako kara za niespełnianie wymogów obyczajowych czyjejś religii. Naprawdę, ani politykom ani duchownym nic do tego co prywatni ludzie dobrowolnie robią z własnym czasem i własnymi tyłkami. Ja tam im co najwyżej współczuję - instruktorom braku powodzenia, a kursantom szmalu. No ale żyjący w celibacie lub małżeńskiej nudzie politycy Unii Chrześcijańskiej najwyraźniej im zazdroszczą.

Czego szukasz w święta? Moje opowiadanie

Czego szukasz w święta? Ludzi czy spokoju? Ciepła, czy ciszy? Piękna, czy głębi? Boga, czy człowieka?

Bożonarodzeniowe opowiadanko które kiedyś napisałam. Teraz na OpenBooks.com. Można pobrać i wysłać komuś w prezencie bezpłatnie, a wrzucić jakiś hajs potem, jeśli się podobało. Tutaj: https://openbooks.com/books/740-pustka

piątek, 24 października 2014

Słowa, słowa, słowa...

10 NAJWAŻNIEJSZYCH XIĄŻEK - skoro chcieliście

1. Saint-Exupery, Mały Książę - spełnia dla mnie rolę Biblii - sumuje całą mądrość potrzebną do życia.

2. Tolkien, Lord of The Rings - świat, w którym wolałabym żyć. Ciężko być elfem w XXI wieku

3. Andrzej Sapkowski - Wiedźmin - szczególnie dwa tomy opowiadań. Geniusz słowa, opisu, dialogu, akcji i melanżu melancholii z humorem. Dowód na to, że są sposoby, by słowem więcej wyrzić niż obrazem - to opisując sytuacje, a nie tylko stany wewnętrzne.

4. Jacek Dukaj, Katedra i cały tom "W kraju niewiernych", a do tego Perfekcyjna Niedoskonałość i inne... - też geniusz, konceptu światotwórczego i prowadzenia narracji od samego środka, gdzie czytelnik musi rozkminiać o co chodzi, uwielbiam. Godny następca Lema, z którego szczególnie lubię historie o Ijonie Tichym (w ten sposób w jednym punkcie przemyciłam dwie pozycje
5. Łona - jego texty piosenek to perełki felietonu o współczesnej rzeczywistości, absolutny geniusz obserwacji świata i ludzi, syntezy wniosków i ujęcia jednego i drugiego w perfekcyjnie skomponowane słowa. (tu moje wpisy Łonowe)
6. Antoni Libera - Madame - niezwykły klimat emocjonalny, niesamowity obraz epoki, wciągająca akcja i ten nieuleczalny romantyzm... Boskie
7. Michał Pogoda - Łoś i Kot. Nasz surrealizm powszedni przesycony zajebistością formalną i treściową. Jak za komuny - powielałam, zszywałam i kolportowałam, przed oficjalną premierą... (więcej o ŁiK...)
8. Instrukcja obsługi do Hondy CBF 250. "Dbaj o jej sprawność techniczną, a twoją nagrodą jest wolność" - cały Pirsig w jednym zdaniu.

INCIPIT natomiast xiążki którymi żyłam raczej na poprzednich etapach rozwoju i które mnie wówczas kształtowały

9. Proza Edwarda Stachury - niedościgniony ideał przeżywania świata: wrażliwość na każdy detal rzeczywistości, codzienność przesycona mistycyzmem i wewnętrzna wolność, autodestrukcja w sumie też... ja w końcu nie znalazłam odwagi... - ta koncepcja że porąbany stos drewna to najpiękniejszy poemat - tak właśnie. Poezja też, ale proza bardziej.
10. Biblia - przeczytałam ją CAŁĄ, a niektóre części (Ewangelie, Psalmy) po stukroć... z ambonki też... myślę, że w swoim postrzeganiu człowieka pociągnęłam myśl etyczną Jezusa dalej niż Kościół Katolicki miał odwagę uczynić (stąd mój rozwód z tą instytucją)

no i niby jest już 10 ale ja lecę dalej bo KTO BOGATEMU ZABRONI?
11. Gra w klasy i opowiadania Julio Cortazara - prozaicznie nazwany przez literaturoznawców "realizm magiczny"...
12. Zmierzch świadomości łowcy - przeczytałam w związku z zaprzestaniem jedzenia zwierząt, i ta xiążka dostarczyła mi narzędzi intelektualnych do tego, do stawienia czoła środowisku i zmieniania go.
13. Szklarski, Tomek na wojennej ścieżce - pierwsza książka jaką przeczytałam, w wieku 7 lat, jak tylko nauczyłam się liter (Dzieci z Bullerbyn były później) - miłość do Indian, koni i przygody została mi do dziś, ale teraz już wiem że nie muszę być chłopcem by być dzielną, silną, bronić innych i mieć ciekawe życie.
14. Musierowicz, Jeżycjada - dziś obraz miłości pokazany w cyklu uważam za błędny i szkodliwy, ale literacką stronę nadal doceniam, chętnie wracam (szczególnie do "Noelki") i czytam wszystkie ukazujące się tomy na bieżąco.
15. Mała Fantastyka - w tym pisemku "dla dzieci" niesamowite, na najwyższym poziomie opowiadania S-F/fantasy, artykuły, ilustracje które pierwsze otworzyły mój umysł na możliwość istnienia innych rzeczywistości i sposobu, w jaki można je opisywać...
16. Irving, A widow for one year (film - "Drzwi w podłodze" na podstawie pierwszej części) -  jak ją czytałam, to z pewnym wysiłkiem, ale została we mnie bardzo mocno na wiele sposobów...

w sumie można by wymieniać i wymieniać ale trzeba się brać do roboty.

piątek, 10 października 2014

Zatłuc, bo inny

Równo 16 lat temu 21-letni student Matthew Shepard, nieprzytomny po bestialskim pobiciu, gasł w szpitalu w Colorado. Dwóch kolesi zagadnęło go w barze, wyszli razem, został porwany, wywieziony za miasto, przywiązany do płotu, zmasakrowany i zostawiony na śmierć.



W styczniu tego roku dwie ulice od miejsca gdzie mieszkam, dwóch kolesi poszło za wychodzącym z baru 21-letnim studentem Patrykiem, dopadli go w ciemnym zaułku i zatłukli na śmierć. Rano go ludzie znaleźli. Nie mam jego zdjęcia.

Matthew zginął, bo napastnicy rozpoznali w nim geja, a nie lubili "takich". Patryk wyszedł samotnie z gejowskiego klubu, a oni poszli za nim... 

"Ludzie nienawidzą wszystkiego, co się od nich różni, chociażby tylko długością uszu" (elf Filvandrel do Wiedźmina).

A tu muzyka na pożegnanie młodych ciał, zniszczonych bez powodu i zakopywanych w ziemi. "The lonely Shepherd". Matt, thanks for the hint.

Krew. Od razu. (Don't be fool, quit the school, 5)


Niejednokrotnie już pisałam o tym, że szkoła, szczególnie wyższa, to przeżytek i bloker rozwoju w większości przypadków i dziedzin, a ludzie bez dyplomu, a nawet matury, zmieniają świat. Kolejny przykład:



Elizabeth Holmes w wieku 19 lat była świetnie zapowiadającą się studentką inżynierii chemicznej na szanowanym Uniwersytecie Stanforda. Niestety, ku zaskoczeniu wykładowców studia rzuciła, a czesne postanowiła zainwestować w biznes, który obecnie wywraca do góry nogami amerykańską służbę zdrowia. Lobby medyczne jej nienawidzi, eksperci ją kochają. Ma 30 lat, biznes stworzony od podstaw i właśnie została najmłodszą miliarderką na świecie. Jej wynalazek uwalnia właśnie ludzkość od bólu i kłucia przy pobieraniu krwi, długiego czekania na wyniki i dużej części kosztów z tym związanych. Chwała ci dziewczyno że rzuciłaś szkołę!

Więcej o Elizabeth i jej patencie

A tu nowa jak zwykle hipertrafna genialność od Abstrachuje.tv.