Zapraszam również na mój blog motocyklowy

Zapraszam również na mój blog motocyklowy: http://motocyklistka.xemantic.com/

piątek, 24 października 2014

Słowa, słowa, słowa...

10 NAJWAŻNIEJSZYCH XIĄŻEK - skoro chcieliście

1. Saint-Exupery, Mały Książę - spełnia dla mnie rolę Biblii - sumuje całą mądrość potrzebną do życia.

2. Tolkien, Lord of The Rings - świat, w którym wolałabym żyć. Ciężko być elfem w XXI wieku

3. Andrzej Sapkowski - Wiedźmin - szczególnie dwa tomy opowiadań. Geniusz słowa, opisu, dialogu, akcji i melanżu melancholii z humorem. Dowód na to, że są sposoby, by słowem więcej wyrzić niż obrazem - to opisując sytuacje, a nie tylko stany wewnętrzne.

4. Jacek Dukaj, Katedra i cały tom "W kraju niewiernych", a do tego Perfekcyjna Niedoskonałość i inne... - też geniusz, konceptu światotwórczego i prowadzenia narracji od samego środka, gdzie czytelnik musi rozkminiać o co chodzi, uwielbiam. Godny następca Lema, z którego szczególnie lubię historie o Ijonie Tichym (w ten sposób w jednym punkcie przemyciłam dwie pozycje
5. Łona - jego texty piosenek to perełki felietonu o współczesnej rzeczywistości, absolutny geniusz obserwacji świata i ludzi, syntezy wniosków i ujęcia jednego i drugiego w perfekcyjnie skomponowane słowa. (tu moje wpisy Łonowe)
6. Antoni Libera - Madame - niezwykły klimat emocjonalny, niesamowity obraz epoki, wciągająca akcja i ten nieuleczalny romantyzm... Boskie
7. Michał Pogoda - Łoś i Kot. Nasz surrealizm powszedni przesycony zajebistością formalną i treściową. Jak za komuny - powielałam, zszywałam i kolportowałam, przed oficjalną premierą... (więcej o ŁiK...)
8. Instrukcja obsługi do Hondy CBF 250. "Dbaj o jej sprawność techniczną, a twoją nagrodą jest wolność" - cały Pirsig w jednym zdaniu.

INCIPIT natomiast xiążki którymi żyłam raczej na poprzednich etapach rozwoju i które mnie wówczas kształtowały

9. Proza Edwarda Stachury - niedościgniony ideał przeżywania świata: wrażliwość na każdy detal rzeczywistości, codzienność przesycona mistycyzmem i wewnętrzna wolność, autodestrukcja w sumie też... ja w końcu nie znalazłam odwagi... - ta koncepcja że porąbany stos drewna to najpiękniejszy poemat - tak właśnie. Poezja też, ale proza bardziej.
10. Biblia - przeczytałam ją CAŁĄ, a niektóre części (Ewangelie, Psalmy) po stukroć... z ambonki też... myślę, że w swoim postrzeganiu człowieka pociągnęłam myśl etyczną Jezusa dalej niż Kościół Katolicki miał odwagę uczynić (stąd mój rozwód z tą instytucją)

no i niby jest już 10 ale ja lecę dalej bo KTO BOGATEMU ZABRONI?
11. Gra w klasy i opowiadania Julio Cortazara - prozaicznie nazwany przez literaturoznawców "realizm magiczny"...
12. Zmierzch świadomości łowcy - przeczytałam w związku z zaprzestaniem jedzenia zwierząt, i ta xiążka dostarczyła mi narzędzi intelektualnych do tego, do stawienia czoła środowisku i zmieniania go.
13. Szklarski, Tomek na wojennej ścieżce - pierwsza książka jaką przeczytałam, w wieku 7 lat, jak tylko nauczyłam się liter (Dzieci z Bullerbyn były później) - miłość do Indian, koni i przygody została mi do dziś, ale teraz już wiem że nie muszę być chłopcem by być dzielną, silną, bronić innych i mieć ciekawe życie.
14. Musierowicz, Jeżycjada - dziś obraz miłości pokazany w cyklu uważam za błędny i szkodliwy, ale literacką stronę nadal doceniam, chętnie wracam (szczególnie do "Noelki") i czytam wszystkie ukazujące się tomy na bieżąco.
15. Mała Fantastyka - w tym pisemku "dla dzieci" niesamowite, na najwyższym poziomie opowiadania S-F/fantasy, artykuły, ilustracje które pierwsze otworzyły mój umysł na możliwość istnienia innych rzeczywistości i sposobu, w jaki można je opisywać...
16. Irving, A widow for one year (film - "Drzwi w podłodze" na podstawie pierwszej części) -  jak ją czytałam, to z pewnym wysiłkiem, ale została we mnie bardzo mocno na wiele sposobów...

w sumie można by wymieniać i wymieniać ale trzeba się brać do roboty.

piątek, 10 października 2014

Zatłuc, bo inny

Równo 16 lat temu 21-letni student Matthew Shepard, nieprzytomny po bestialskim pobiciu, gasł w szpitalu w Colorado. Dwóch kolesi zagadnęło go w barze, wyszli razem, został porwany, wywieziony za miasto, przywiązany do płotu, zmasakrowany i zostawiony na śmierć.



W styczniu tego roku dwie ulice od miejsca gdzie mieszkam, dwóch kolesi poszło za wychodzącym z baru 21-letnim studentem Patrykiem, dopadli go w ciemnym zaułku i zatłukli na śmierć. Rano go ludzie znaleźli. Nie mam jego zdjęcia.

Matthew zginął, bo napastnicy rozpoznali w nim geja, a nie lubili "takich". Patryk wyszedł samotnie z gejowskiego klubu, a oni poszli za nim... 

"Ludzie nienawidzą wszystkiego, co się od nich różni, chociażby tylko długością uszu" (elf Filvandrel do Wiedźmina).

A tu muzyka na pożegnanie młodych ciał, zniszczonych bez powodu i zakopywanych w ziemi. "The lonely Shepherd". Matt, thanks for the hint.

Krew. Od razu. (Don't be fool, quit the school, 5)


Niejednokrotnie już pisałam o tym, że szkoła, szczególnie wyższa, to przeżytek i bloker rozwoju w większości przypadków i dziedzin, a ludzie bez dyplomu, a nawet matury, zmieniają świat. Kolejny przykład:



Elizabeth Holmes w wieku 19 lat była świetnie zapowiadającą się studentką inżynierii chemicznej na szanowanym Uniwersytecie Stanforda. Niestety, ku zaskoczeniu wykładowców studia rzuciła, a czesne postanowiła zainwestować w biznes, który obecnie wywraca do góry nogami amerykańską służbę zdrowia. Lobby medyczne jej nienawidzi, eksperci ją kochają. Ma 30 lat, biznes stworzony od podstaw i właśnie została najmłodszą miliarderką na świecie. Jej wynalazek uwalnia właśnie ludzkość od bólu i kłucia przy pobieraniu krwi, długiego czekania na wyniki i dużej części kosztów z tym związanych. Chwała ci dziewczyno że rzuciłaś szkołę!

Więcej o Elizabeth i jej patencie

A tu nowa jak zwykle hipertrafna genialność od Abstrachuje.tv.

 




niedziela, 9 lutego 2014

Jak skurwiłam się z Mamą...

Google ma władzę nad światem - władzę, której nikt mu nie powierzył i nikt z niej nie rozlicza - mówiłam i pisałam już ponad 10 lat temu. Późniejsze afery w mediach, o cenzurę netu w Chinach, czytanie poczty przez listonosza i śledzenie przy pomocy smartfonów w ogóle mnie nie dziwiły.



Namawiałam do używania innych wyszukiwarek, platform do zdjęć, blogów i poczty, innych systemów do telefonu. A kumpel wtedy odpowiadał mi: "Google ma władzę nad ludźmi którą dali mu oni sami, "głosując" każdym wejściem na strony, każdym wyborem ich serwisów. Płacąc swoją prywatnością za jakość usług, która jest po prostu najlepsza."


Podobne co ja obserwacje poczynił Kyle Gabler, autor World of Goo. Mogę policzyć na palcach jednej ręki gry komputerowe w które z upodobaniem grałam - ta jest jedną z nich, absolutny majstersztyk koncepcyjno-estetyczny. Symulator fizyki, w którym układa się konstrukcje z kulek gluta ("goo" to "glut").




W czwartym lewelu użytkownik spotyka się z MAMą - "nikt nie zna cię lepiej niż MAMa". "Podpisz umowę - a MAMa zajmie się resztą". Jednak opętana swą pasją kontroli MAMa zostaje wysprytniona, przez co jej nadrzędna instancja - Światowa Korporacja Goo - rozpęka się i klapcieje pod ciśnieniem reklam wysyłanych przez jej własne boty.


W czwartek podjęłam zatem jedną z cięższych decyzji życiowych. Znalazłam się w sytuacji, w której zarabianie na życie zaczęło mi zajmować tyle czasu, że nie miałam go już na pisanie, tak cenione przez wielu Czytelników. Oczywistym się więc stało że jeśli chcę mieć czas by pisać, to muszę na tym zarabiać, bo doba ma tylko 24h. Dołączyłam do bloga reklamy i ze zgrozą zobaczyłam komunikat: siądź i się zrelaxuj, a my zajmiemy się resztą...

The Matrix has me...? (Matrix, jak trafnie zauważył Kazik w komencie poniżej, to ang/łac. Macierz, czyli matka!!) Stałam się narzędziem w ręku Wielkiego Brata napędzającego młyny konsumpcji które przemielą ten świat?
Ale już następnego ranka MAMa zrobiła mi wspaniałą niespodziankę. Z okazji rozpoczęcia Olimpiady umieściła na swej głównej stronie sporty zimowe i cytat o prawie do ich uprawiania bez dyskryminacji - z tęczą w tle.
Networki praw człowieka, takie jak AllOut.org, do których należę, od kilku miesięcy ostrzegały władze wielkich mocarstw i wielkich koncernów: biorąc udział w igrzyskach legitymizujecie działania Rosji, w której nie tylko społeczeństwo, ale państwo, prawo i policja dyskryminuje ludzi kochających osoby tej samej płci. Za trzymanie się za rękę ze swoim chłopakiem na ulicy można być i bywa się tam aresztowanym i pobitym przez policję. Wielu polityków i artystów wycofało się zatem z udziału w imprezie.

Skoro już Google ma ową władzę nad światem, pozostaje nam mieć nadzieję że będzie jej używał w dobrych celach. Gest z dnia otwarcia olimpiady, który dotarł do niemal każdego użytkownika netu na świecie, daje nadzieję, że MAMa jest matką etyczną.
Właściwie poza nadzieją nic nam nie zostało, gdyż podobnie jak w Matrixie, zdecydowana większość populacji jest totalnie uzależniona od Systemu. 

Na zakończenie krótki klip o łyżwiarstwie figurowym. 


Jak byś się czuł gdyby wcielenie twych marzeń w życie oznaczać musiało życie w kłamstwie?


środa, 5 lutego 2014

Dziwka ze śrubokrętem w dłoni...

"cieszy mnie gdy widzę kobietę, robiącą to wszystko, za co zwykle nagradzani są mężczyźni (niezależność, kompetencja mechaniczna, wierność sobie, pragnienia seksualne), bo wszyscy wiemy, że kobiety to lubią (albo jesteśmy tymi kobietami :-) ) ale rzadko pozwala się im na to w kinie z powodu ograniczeń moralnych, które są gorzej niż przestarzałe – one są rzeczywiście krzywdzące. Niemniej nadal istnieją usiłowania, by kontrolować kobiety poprzez moralność. Jeśli mężczyzna nie może kontrolować kobiety seksualnie (poprzez posiadanie jej na własność), próbuje kontrolować ją moralnie (nazywając ją dziwką). Ta szczeniacka reakcja na to, że sprawy nie idą po jego myśli, wciąż funkcjonuje we wszystkich kulturach, nawet „liberalnych” i „postępowych”."
Eric Tretbar, twórca kina niezależnego, scenarzysta i reżyser "Girl Meets Bike". Więcej świetnych opowieści Erika w wywiadzie który z nim przeprowadziłam dla MotoRmanii.  

sobota, 18 stycznia 2014

Chory na wszystko, chorobę mam na powiekach.



I jeszcze te cholerne święta. Cztery dni ustawowo wolne od pracy w rozstrzale na trzy tygodnie i przez miesiąc nic w tym kraju nie funkcjonuje jak należy. A wiadomo że jak się coś schrzani to właśnie w któryś z nich, a człowiek zostanie z tym zupełnie sam. Tydzień brania Heviranu a wirusowe zapalenie spojówek nie odpuściło. Zjadam ostatnią tabletkę i narzucam płaszcz. Na ulicach pusto i ciemno. W oknach migotanie choinek i ekranów telewizyjnych. Pół narodu ma w tej chwili w dłoni pilota, a w drugiej browar. Drugie pół - obie dłonie na klawiaturze, a twarz w Ryjxiążce. Kto ma w dłoniach dłonie Drugiego Człowieka? Twarz w jego twarzy?

Apteka zamknięta. Spis dyżurów w oknie wysokiego parteru czcionką tak drobną, że nie przeczytałabym nawet, gdyby światło latarń ulicznych tu docierało. A nie dociera. Idę do następnej, ta też nieczynna. W całodobowej panienka ulukrowana na róż-perła niczym bożonarodzeniowy pierniczek robi wyraz twarzy hrabianki, której niski rangą żołnierz wojsk carskich zaproponował właśnie udanie się do alkowy. "Nie sprzedam bez recepty". Z powrotem mrok ulic i zimny blask municypalnych choinek.

Jestem chory na wszystko, kochana,
i nie wiem, co mnie tu czeka.
Gdzie jest następna otwarta apteka.
I co powie.
- Ten lek jest na receptę, rozliczają nas...
- Ale gdzie ja się dostanę do lekarza w święto? Co pani proponuje?
- Trzeba na dyżur... (cztery godziny czekania, aż moje oko obejrzy na przykład proktolog, i to ja mu powiem co ma mi wypisać, i zabiorę czas ludziom ze zwichniętymi nogami i czterdziestostopniową gorączką)
- Z zapaleniem spojówki? Przecież mnie zabiją śmiechem.

Christmas time, mistletoe and vine. Czas miłosierdzia, gdy zwierzęta, ale nie lekarze lub farmaceuci, mówią ludzkim głosem. Jestem chory na wszystko, chory na wszystko. Chorobę mam na powiekach.

.
.