Zapraszam również na mój blog motocyklowy

Zapraszam również na mój blog motocyklowy: http://motocyklistka.xemantic.com/

niedziela, 7 marca 2010

W cudownych czasach żyjemy... (Krecik :-)

Dostępność informacji jest tak niesamowita w porównaniu z tym, co było jeszcze 20 lat temu, czyli w mojej młodości. Wtedy, aby obejrzeć film, trzeba go było wyczekać, aż będzie w telewizji czy kinie. Oczywiście były tylko te które przeszły przez cenzurę i budżet państwowych organów. Kreskówki Disneya puszczali w święta, jakieś lepsze zachodnie produkcje w TV były wydarzeniami na które się czekało. Nie było jeszcze nawet VHSu, więc nie daj boże mieć dyżur w pracy w tym momencie. A słowo i obraz? Granice zasobów biblioteki wojewódzkiej limitowały mój świat. A teraz - co chcesz sprowadzisz sobie ze Stanów czy skądkolwiek, antykwariat to nie tylko ten w twoim mieście, ale każdy który wie co to allegro, mamy youtube, wszystko jest w necie.

My mieliśmy dobranocki raz dziennie o 19, a Alanek może sobie bez ograniczeń oglądać takiego na przykład Krecika, a ja przy tej okazji docenić mistrzostwo z jakim te kreskówki zostały stworzone. Niektóre musiały być robione na jakimś ostrym kwasie, np. ten odcinek gdy Krecik, którego ciekawość jest zawsze większa od instynktu samozachowawczego, wlewa kwas do wody i jest prześladowany przez oszalałą probówkę. Niektóre z klocków przez nią wygenerowanych przeczą prawu grawitacji, co widać w 4 minucie i 15 sekundzie.



Muzyka w Kreciku jest wspaniała: w każdym odcinku inna, dopasowana do klimatu i scenerii, z celną prostotą specyficzne motywy wprowadzają poszczególne postaci i sytuacje. Moja ulubiona to ta z odcinku o Rakiecie. Dziunek twierdzi że jest podobna do tej w "Rzymie" Felliniego, zwłaszcza w drugiej, "podwodnej" połowie (od 4:00)



Oglądanie bohatera dzieciństwa w towarzystwie własnego dziecka jest ciekawym doznaniem. Dostrzega się wówczas takie niuanse jak fakt że niektóre odcinki są mocno niewychowawcze - np. ten w którym zwierzątka kradną arbuza i jeszcze strzelają pestkami w zadek goniącego je sprzedawcy. (Alanek w tej chwili ogląda go w okienku obok:-). Że są niezgodne z elementarnym bhp, np. pokazują palenie ogniska na dywaniku przed kanapą - świetnie podsuwać dzieciom taki pomysł;-) Że ideologia jest niespójna - raz antyurbanistyczna (Krecik w mieście) i ekologiczna (Krecik i spychacz - aczkolwiek zastosowana przez Krecika strategia jest bardzo krótkowzroczna), innym razem motoryzacyjna (Krecik i samochód). Podziwiam też Zdenka Millera za odwagę - zupełnie dosłownie pokazuje poród małych zajączków albo biegającego na goło człowieka który z cywilizowanego stał się pierwotnym...

ps. Czytelnicy, czy nadal uważacie że "pisanie o pozytywnych rzeczach" to dobry pomysł? :-)

___________________________________________

10 komentarzy:

  1. Krecik jest boski, a muza faktycznie wspaniała. Teraz oglądamy go na dwa okienka właśnie ;) (to znaczy, E. oglada, ja surfuję), a tu taka notka!
    "Krecik i narodziny zajączków" bardzo mi się poodba i często oglądamy. Jak dla mnie treściowo i obrazowo zawiera dokładnie tyle, ile bym sobie życzyła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja odnośnie post scriptum.
    Zakładając tylko, że pojęcie "pozytywnych rzeczy" nie będzie znacząco odbiegać od powszechnego postrzegania tychże, pisanie o nich nie będzie budziło kontrowersji, a więc nie doprowadzi do ożywionych dyskusji, często ciekawych. Czy to znaczy, że będzie mniej emocjonalnie lub wręcz nudno - nie wiem. Wiem natomiast że lubię widzieć otaczający świat w różowych barwach i nie zawsze mnie cieszy, gdy mi ktoś na tacy wyłoży, że ewidentnie do różu daleko...
    Oczywiście jest wybór - można nie czytać. Co z tego, kiedy mi już sama świadomość, że ktoś zdaje się różu wcale nie dostrzegać przeszkadza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Helo M4urycy!
    A czy to wina człowieka, że ślepy, czy różu, że może go tak mało miejscami, że nie widać...?
    Albo widać, ale że jest na pomarszczonych policzkach starej lafiryndy, to nawet bardziej nawet podkreśla jej brzydotę, bo przesłonić nie jest w stanie...?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech... Ten róż nie jest przecież obiektywny. To tylko od nas zależy czy jest czy nie. Czy go widzimy. Niektórzy to się potrafią z byle pierdół cieszyć, niektórzy byle pierdołami smucić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. He he Krecik jest cudowny, choć u nas króluje Pankracy, zwany przez Julka "Pankracer". Zazdroszczę swobodnego dostępu do komputera, w casie gdy dziecko ogląda kreskówkę. U mnie, niestety, coś takiego nie wchodzi w grę. Młody od razu skupia się wyłącznie na waleniu w klawiaturę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, to daj mu drugą klawiaturę (mogę Ci skombinować jakąś zepsutą z Firmy) a jeśli upodobał sobie tę laptopową, to ją zdezaktywuj i korzystaj z zewnętrznej :-) Terror można wysprytnić ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Amorfisie, ale czy emocje to jest coś co kontrolujemy? Myślę że to jak z reakcją na poziom dźwięku, światła czy temperatury. Dla jednych 20 stopni to temperatura optymalna, są tacy co przy niej marzną lub się pocą. Jedyna rzecz którą można zrobić to unikać myślenia o tych dołujących "pierdołach". Ale one wtedy nie znikają.

    OdpowiedzUsuń
  9. z tym znikaniem to bym polemizował, a konkretnie z brakiem znikania. Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że chyba tylko dla mnie brzmi to w miarę poważnie, ale wyjaśnić to mogę tylko wiarą lub jej brakiem. I to wiarą całkiem niezwiązaną z okazałymi budowlami i polityczną organizacją, jaką jest... - przepraszam, zapędziłem się, a nie o tym miałem pisać. No nie z tą Wiarą po prostu.
    Otóż jestem przekonany, że można na przykład przełączyć układ immunologiczny na sterowanie ręczne, odłączać "czujniki" tak, aby nie odczuwać chłodu i idąc na przystanek negocjować z "rozkładem jazdy" godzinę odjazdu najbliższego autobusu. Nie mamy kamerek, więc nie widzę, jak pukacie się w czoło, ale ja próbowałem i udawało mi się wynegocjować najbardziej nierzeczywiste konfiguracje, więc wierzę. Nikogo do tego nie zmuszam, ale swoje wiem. Wyniki dużego lotka stają się ostateczne nie o 21.45 (czy kiedy tam jest transmisja losowania), ale wówczas, gdy się o nich dowiadujemy. Do tego czasu wszystko jeszcze może się zmienić. I zniknąć!

    OdpowiedzUsuń
  10. @pacyfka
    Trochę jednak kontrolujemy, i nie jest z postrzeganiem świata tak jak z odczuciem zimna. Na postrzegani mamy jakiś tam wpływ.

    Jasne że negatywy nie znikną, ale nie trzeba się na nich skupiać, warto też czasem pomyśleć o pozytywach. I warto się nimi cieszyć.

    OdpowiedzUsuń