Amorfis wybierał się któregoś dnia na
Masę Krytyczną, i tłumaczył naszemu Szefowi kochanemu, co to jest:
- Raz w miesiącu jest taka akcja, duża ilość rowerzystów jedzie razem przez miasto...
Boss na to:
- To u nas w Kopenhadze takie coś jest dwa razy dziennie: rano i po południu...
Przekonaliśmy się o tym w czasie naszych biznesowych podróży do słodkiej stolicy Danii, miasta w którym jest więcej rowerów niż ludzi (560 tys. - 519 tys.) Prawie każda ulica ze ścieżką rowerową, wielopoziomowe parkingi przy stacjach metra. Wielu mieszkańców podmiejskich obszarów używa dwóch rowerów: jednym dojeżdżają do kolejki (która jest tak komfortowa, że w domu nie mam takich kanap jak w tych pociągach) a drugim od dworca do pracy. Ten rower czeka na nich całą noc w centrum miasta, aż wrócą po niego rano. Pedałują ludzie młodzi i starzy, w dżinsach i garniturach, nawet w sukniach, z dziećmi w przyczepkach, widzieliśmy nawet rowerzystę z wielką wiolonczelą na plecach.
Według badań z 2008 roku,
do szkoły/pracy dojeżdża rowerem 37% mieszkańców Kopenhagi, czyli 150000 ludzi. Żaden inny sposób transportu nie ma takiej popularności (auto 31%, komunikacja publiczna 28%, per pedes 4%).
Jest kilka powodów, dla których to się udało. Najważniejszym z nich jest mentalność mieszkańców Danii.
Egalitaryzm to dla nich ważna wartość, stąd
obnoszenie się ze swoim statusem materialnym jest zachowaniem niegodnym przyzwoitego człowieka. A skoro nie ma wśród Duńczyków presji by szpanować samochodem, to chętnie wybierają pojazd, który ułatwia życie im i całej społeczności: nie hałasuje, nie śmierdzi, nie truje człowieka i przyrody, poprawia zdrowie, jest tańszy, nie utyka w korkach i daje możliwość bezpośredniego obcowania z otaczającą rzeczywistością.
(7 zalet roweru, wg urzędu miejskiego Kopenhagi :-)) Postawa obywatelska i myślenie w kategoriach ogólnospołecznych są tam dużo powszechniejsze niż, niestety, u nas. A także
dbanie o drugiego człowieka, wyrażające się w kulturze jazdy kierowców aut, którzy bardzo uważają na rowery. Może dlatego że mają świadomość, że każdy rowerzysta to dla każdego kierowcy auta mniejsze korki i mniejszy tłok na parkingu.
Druga sprawa to
mądrość władz miasta - która nie dziwi, bo w demokracji jakie społeczeństwo, takie władze.
Kopenhaga jest celowo organizowana jako "miasto dla ludzi" i to się czuje w niej wszędzie. Działania mające na celu zwiększenie udziału rowerów w ruchu miejskim, prowadzone konsekwentnie od lat, przynoszą efekty. Inwestycja w infrastrukturę rowerową (350km ścieżek, 5000 miejsc w dwupoziomowych stojakach parkingowych, w tym tysiąc w mobilnych, na użytek imprez masowych!!!) i bezpieczeństwo rowerzystów (ilość wypadków zmniejszona o 70% od roku 1996 do 2006)
opłaca się zresztą całemu społeczeństwu. "Kiedy osoba wybiera rower, społeczeństwo zyskuje 1,22 korony za każdy przejechany kilometr. Odwrotnie, społeczeństwo ponosi stratę 0,69 DKK za każdy kilometr przejechany samochodem". "Sumarycznie poprawa zdrowia i długości życia dzięki jeździe na rowerze jest siedmiokrotnie większa niż koszt wypadków."
(urząd miejski Kopenhagi)Pamiętam szok jaki przeżyłam widząc
parking przy parlamencie Królestwa Danii - kilkanaście aut i dwieście rowerów. :-) (na zdjęciu) Ale czemu się dziwić, skoro sama Królowa Małgorzata jeździ rowerem po zakupy? (Do pracy nie jeździ, bo pracuje z domu - jako jedyny zresztą monarcha w Europie)
A tu można zobaczyć zupełnie pojechane
zdjęcia z kopenhaskich mistrzostw kurierów rowerowych "Star Track" :-)
Obejrzyjcie też, chociażby dla pięknych zdjęć,
municypalny raport o ruchu rowerowym (in English), oraz sekcję "
Kopenhaga miasto rowerzystów" (in English) na stronach urzędu miasta. Dane w nich zawarte pokazują, że prawdą jest co mówią kopenhascy urzędnicy:
"Jeśli jest wola - znajdzie się sposób".