Zapraszam również na mój blog motocyklowy

Zapraszam również na mój blog motocyklowy: http://motocyklistka.xemantic.com/

sobota, 20 marca 2010

Ile bólu zniesiesz, by stać się takim jak inni?

Myślałam, że w kwestii głupoty i okrucieństwa ludzie nie są w stanie już mnie zaskoczyć, ale się myliłam.

- Czas rozpocząć leczenie. Twoją kurację.
- Jeśli nie będziesz współpracował, Matthew, nie będziemy mogli ci pomóc. A my wszyscy chcemy ci pomóc.
W sali terapeutycznej są tylko krzesła, tablica i kilka plakatów: "Akceptacja to pierwszy krok do prawdziwej skruchy"; "Po grzechu przychodzi wstyd, a po wstydzie zbawienie".
- Więc pytam cię jeszcze raz, Matthew - mówi Meikler. - Czym w tobie gardzi Bóg? Czego w tobie nienawidzi?
- Nie wiem. Nie wiem, dlaczego tutaj jestem.
- Myślę, że wiesz. Przeczytałem twoje akta. Znam twoje sekrety. Musimy to usłyszeć od ciebie. Musisz uświadomić sobie własny stan albo...
- Albo co? - pyta Matthew, wstając. - Bo co?

- Nie chcesz być wyleczony, Matthew?
Słyszy dźwięk rozrywanej taśmy, czuje elektrody na skroniach.
Meikler wzdycha, a sanitariusz siłą otwiera usta Matthew, wciska kawałek drewienka między zęby. Podtacza do krzesła mały wózek z zestawem TV-DVD, włącza film z wijącymi się ciałami, kiepską muzyką i jękami. Matthew zaciska powieki. To chore, grzeszne. To nie on.

- Terapia awersyjna - mówi Meikler. - Kiedyś byłem taki jak ty, wiesz. Wielu z nas. Wszystkie te nieczyste myśli. Teraz już nie. Rozumiesz? Kiedy cię wyleczymy, będziesz dumny, robiąc dla innych to, co my dla ciebie zrobiliśmy. Otwórz oczy i patrz w ekran, Matthew.
Matthew skomli błagalnie przez knebel, a potem krzyczy, gdy prąd poraża go bólem. Jego ciało napina się, wygina, drży. Mija chwila, zanim docierają do niego słowa wypowiadane cicho do ucha.
-Spróbujemy jeszcze raz, dobrze? Otwórz oczy i patrz w ekran.
Potem znowu przychodzi ból.


To fragment wspominanego już w tym miejscu opowiadania "Ucieczka z Piekła" (autor: Hal Duncan). Rzecz się dzieje w piekle, a "terapeuci" to demony, którzy byli wcześniej ludźmi, ale poddali się i przeszli na stronę Systemu. Czytam sobie i myślę, że to fiction, i to raczej nie science. Parę tygodni później, czytam jak pastor Mel White opisuje swoje

niekończące się wysiłki by zostać heterosexualnym. Nawet poszedłem do przyjaciela psychologa i poprosiłem by leczyć mnie szokiem elektrycznym. Sam będąc ewangelikiem, mój przyjaciel ostrzegł mnie że może być nierozsądnym podjąć kurację przez szok elektryczny. "Nie uważam, żeby homosexualizm był słuszny - wyjaśnił - ale także nie uważam że powinieneś leczyć się szokiem elektrycznym". Kiedy nalegałem, powiedział że sam sobie będę musiał aplikować wstrząsy. Zgodziłem się.
Polecił mi przynieść zdjęcia mężczyzn których uważałem za przystojnych, oraz fotografie pięknych kobiet. I oddał mi przełączniki. Jeden po drugim oglądałem zdjęcia. Przy każdym przystojnym mężczyźnie raziłem się prądem. Patrząc na piękne kobiety wyłączałem prąd. To nie działało. Właściwie, w tej samej chwili gdy zadawałem sobie szoki elektryczne, czułem że podoba mi się student asystujący przy terapii.

(w xiążce: "Crisis. 40 stories revealing the personal, social and religious pain and trauma of groving up gay in America", przekład mój)


Wiedziałam że są tacy "terapeuci", motywowani religijnie, którzy oferują "terapię reparatywną", ale nie przyszło mi do głowy że może się to odbywać takimi metodami. Czyż to dziwne, że ludzie decydują się, także dobrowolnie, przyjąć na siebie takie cierpienie? A może szok elektryczny boli mniej niż bycie odrzuconym i nienawidzonym przez rodzinę, społeczeństwo, wspólnotę wyznaniową i - według tego co mówią duchowni - przez samego Boga. Czy potrafimy sobie wyobrazić wieloletni horror zmagania się z własną tożsamością, strachu, ciągłego ukrywania prawdy o sobie zwłaszcza przed najbliższymi, udawanie kogoś innego niż się jest - co prowadzi do najstraszliwszej samotności? Czy zatem jest dziwne że ludzie wolą poddać się torturom, by przełamać tę samotność? By uniknąć wiecznego potępienia?

To całe cierpienie jest niepotrzebne. Wystarczyłoby, żeby "normalni" przestali pogardzać i nienawidzić "odmieńców". Wchrzaniać się ludziom w ich życie. Głosić, że jest tylko jedna opcja która jest słuszna. Twierdzić, że każdy powinien się przykroić do szablonu, niezależnie od tego jak będzie bolało. "Normalni" siedzą sobie wygodnie w kościelnych ławkach, pełni pychy i samozadowolenia, obojętni na ogrom cierpienia, które przynosi innym ich postawa.

"Poznacie ich po owocach".

1 komentarz:

  1. W kościelnych ławkach siedzą też tęczowi, stoją też przy ołtarzu, nota bene. Ale nie o tym, nie o tym. Okrucieństwo cytowanego leczenia polega głównie na tym, że ktoś uwierzył, że jest chory.

    OdpowiedzUsuń