W boksie obok, na fotelu ginekologicznym, kobieta jęczy, płacze, prosi o znieczulenie. - Właśnie urodziła, ma teraz robione łyżeczkowanie na żywca - mówi położna.
Czytałam ten artykuł kilka miesięcy temu i ten obraz wciąż mnie prześladuje.
I coraz absurdalniejsza wydaje mi się tradycja świętowania urodzin.
Dużo sensowniejsza byłaby chyba rocznica poczęcia, bo to akurat jest wydarzenie, w teorii i w sporej części praktyki, dla niektórych zainteresowanych przyjemne.
Dla dziecka, narodziny to koniec jedynego czasu w jego życiu, kiedy miało poczucie bezpieczeństwa i prawdziwy spokój.
Dla matki bywają zaś najtraumatyczniejszym przeżyciem w życiu, dokonującym się w więzienno-feudalnym kontexcie szpitala, i początkiem najcięższej (bo niekończącej się), najbardziej odpowiedzialnej i najgorzej wynagradzanej pracy, jaką ona kiedykolwiek wykonuje.
Efekt której niepewny bo nigdy nie wiadomo, czy wyrośnie na porządnego człowieka i czy będzie kochać.
Oj, Pacyfko... Ja czuję się w życiu bardzo bezpiecznie, a prawdziwego spokoju wcale nie chcę. Większość matek, jakie ja znam, kocha swoje dzieci na tyle, że - wyobraź sobie - cieszą się z tego, że je urodziły, a spora ich część posuwa się nawet do tego, że przyznaje, iż od porodu zaczął się najpiękniejszy okres w ich życiu.
OdpowiedzUsuńMyślę, że dziecko, którego matka wychowanie traktuje jako niewdzięczną pracę, na pewno nie nauczy się kochać. Nie można dać miłości, jeśli się jej nie otrzymało. Jeśli Twój syn kiedyś przeczyta ten post, to właśnie on może być dla niego największą traumą w życiu :o(
Aaa... Dużo, dużo nienawiści widać w Twoim poście: do siebie i do człowieka :o(((
POlku, za szybko wyciągasz wnioski.
OdpowiedzUsuńNie jesteś w stanie ocenić czy kocham swoje dziecko. Nawet ja nie bardzo potrafię to ocenić, bo budzi ono we mnie zbyt wiele uczuć jednocześnie. Wśród tych uczuć są również bardzo pozytywne, i wyrazów tych uczuć Alanek doświadcza codziennie.
Można się cieszyć z tego że dziecko jest, i to uczucie znam również. Natomiast ma się to nijak zarówno do skandalicznych zachowań pracowników służby zdrowia, jak i do odbioru sposobu, w jaki dzieci przychodzą na świat i jak bardzo odbierają matce inne aspekty jej człowieczeństwa.
I naprawdę nie tobie to oceniać. Nawet jakbyś sam urodził, to nie miałbyś prawa mnie oceniać. Bo nie każdy ma talent do wszystkiego. Ja daję radę podnieść sztangę 10 kilową, Agata Wróbel podnosi 200kg czy ileś. To że ona daje radę nie oznacza, że ja mam się czuć gorsza, bo nie daję rady. Każdy ma swoją miarę.
Ja znam też wiele kobiet, które wypowiadają opinie skrajnie odwrotne, odnośnie tego czy po urodzeniu dziecka jest fajnie czy nie. Ale to są odczucia których większość kobiet się wstydzi, boi się odium "złej matki". Przyznają się do nich dopiero w rozmowach w cztery oczy, gdy usłyszą że jest ktoś inny (np. ja) kto się otwarcie i bez wstydu przyznaje że macierzyństwo "nie zachwyca i nie wzrusza". Ten temat - czarne strony bycia matką - jest w naszym społeczeństwie straszliwie stabuizowany.
Myślę, Pacyfko, że trud wychowania dziecka jest wpisany w macierzyństwo i chyba nikt temu nie przeczy.
OdpowiedzUsuńnb. nasza Magda ukończyła w zeszłym tygodniu okrągły rok swojego życia (od poczęcia licząc:))
Nie oceniam Ciebie, tylko to, co piszesz. I życzę Twemu synkowi, żeby nigdy, przenigdy nie miał okazji się na to natknąć.
OdpowiedzUsuńPacyfka, z Twoich postów widać, jak bardzo skupiasz się na sobie.. Twój ból, Twoje cierpienia, Twoje poświęcenia...
OdpowiedzUsuńMiłość ma sens i jest piękna wtedy, gdy się więcej daje niż bierze. I gdy jest bezinteresowna.
Jasne, że poród to wielka trauma, a macierzyństwo nie należy do łatwych i prostych spraw, ale bez przesady, samo nowe życie, uśmiech dziecka, widok jak rośnie i się rozwija - rekompensuje całe cierpienie.
Przynajmniej tak jest w przypadku większości kobiet - myślałam nawet, że wszystkich - ale czytając Twój wpis, widać że są kobiety które sądzą inaczej. Dla mnie to czysty egoizm.
Pluszcz, mam nadzieję, że nadal czytasz mój blog. Poświęciłam tobie najnowszy wpis. Wasz ALTRUIZM to zwykłe ĆPANIE :-)
UsuńChicku miły,
OdpowiedzUsuńmierzysz innych własną miarą. Niestety w większości wypadków, z którymi się zetknęłam, nie jest tak optymistycznie. "Moja żona nic nie robi, ona siedzi w domu z dziećmi. To ja pracuję na to wszystko." "Ja w nocy do dziecka nie wstaję. Ja muszę być wypoczęty do pracy".
Niestety przy dziecku nie da się usiąść. Nawet jak zaśnie, to wtedy sprzątanie, gotowanie, mycie butelek. Problem jest duży gdy usiąść już trzeba - na kibel. Rozwiązuje się go na dwa sposoby - albo się siada z dzieckiem na rękach (-> trudności w skorzystaniu z papieru toaletowego) albo się stwierdza że jak przez 5 minut powrzeszczy to nic się nie stanie.
Gorzej jak dziecko jest mobilne i nie wiesz, siedząc na kiblu, czy właśnie nie włazi na kredens by pobawić się w Małysza.
Hej Pluszcz,
OdpowiedzUsuń"nowe życie, uśmiech dziecka, widok jak rośnie i się rozwija - rekompensuje całe cierpienie."
A ty uważasz że wszyscy mają obowiązek czuć tak jak ty. Odbierać rzeczywistość tak jak ty. Dla mnie - to jest dopiero czysty egoizm.
- - - cytat - - -
PROFESOR BLADACZKA
Juliusz Słowacki to wielki poeta. Kochamy Juliusza Słowackiego i zachwycamy się jego poezjami.
Skończyliście? Proszę teraz zapisać temat zadania domowego: "Dlaczego w poezjach wielkiego poety , Juliusza Słowackiego mieszka nieśmiertelne piękno, które zachwyt wzbudza?"
GAŁKIEWICZ
Ale kiedy ja się wcale nie zachwycam ( jęczy ). nie mogę wyczytać więcej jak dwie strofy. Jak to mnie zachwyca, kiedy mnie nie zachwyca!?
PROFESOR BLADACZKA
Gałkiewiczowi stawiam pałkę. Gałkiewicz chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, co powiedział.
GAŁKIEWICZ
Ale ja nie mogę zrozumieć! Jak zachwyca, jeśli nie zachwyca.
Pacia, też mierzysz wszystkich swoją miarą. Ja tam się cieszę że wyszedłem z łona. Czuję się bezpiecznie, coś się dzieje, mogę coś robić.
OdpowiedzUsuńNikt nie pisze że jesteś gorsza. Ludzie piszą, że nie dla wszystkich matek/rodziców dziecko to taka tragedia jak dla Ciebie. Tak trudno Ci się z tym pogodzić? Wszyscy mają czuć tak jak Ty?
Amorfis kochany,
OdpowiedzUsuńdlaczego myślisz że mi jest źle z tym, że są ludzie, którzy cieszą się swoim rodzicielstwem??? Jeśli są szczęśliwi, to cudnie! Znam takich ludzi również. Ale nie znam nikogo kto by twierdził że rodzicielstwo to są WYŁĄCZNIE radości. I tylko o tym piszę, że są ciemne strony, nigdzie nie twierdziłam że wszystko jest czarne. Dlatego słowo "tragedia" którego użyłeś, mi się wydaje nieadekwatne. A że mało piszę o tych jasnych? Może jest ich mniej, a może są nieprzekazywalne? A może dla równowagi, bo w społecznym dyskursie głównie one są obecne, a te czarne się przemilcza?
Pluszcz, owszem, napisała, że jestem gorsza, tak przynajmniej rozumiem określenie "czysty egoizm".
Zresztą pisałam już co myślę o nazywaniu samego faktu posiadania własnych potrzeb egoizmem, oraz także o poganiaczach niewolników. Polecam.
POlku Nocny Grajku,
OdpowiedzUsuń"życzę Twemu synkowi, żeby nigdy, przenigdy nie miał okazji się na to natknąć."
Wiesz co, ale ja nie do końca rozumiem. Czy ja piszę gdziekolwiek, że Alanek jest niefajny? Że nie chcę go mieć? Ja w ogóle w tym poście nie piszę nic o nim. Jeśli piszę o nim konkretnie, to tylko o tym jaki jest świetny. A w tym poście jest o tym, jak straszne są szpitale, jak idiotyczna jest ludzka fizjologia, i jak trudną i niedocenianą pracą jest wychowanie. Gdzie w tym nieprawda? Mam mu mówić że kiedy sam będzie miał dzieci, to wszystko będzie cudnie, nic nie będzie bolało, nic nie będzie męczyło, że na pewno się uda? Żeby się potem zdziwił, żeby nie był na to psychicznie przygotowany?
Pacyfka, wcale nie piszę, że jesteś gorsza. Sądząc po Twoich notkach (tych z linków), przemawia przez Ciebie gorycz wynikająca z "samotnego" macierzyństwa. Przynajmniej wg mnie taka jest tego przyczyna. Zgadzam się z tym, że bardzo, bardzo wiele mężczyzn nie docenia trudu kobiety włożonego w macierzyństwo. Przychodzi do domu i wszystko im się należy. Oni pracują, a ona "odpoczywa w domu". Wystarczy jak zostanie parę razy w domu, spędzi sam cały dzień z dzieckiem, to wtedy dopiero może mieć porównanie. Mężczyźni często "uciekają" do pracy, biorą nadgodziny, byle tylko z daleka od tego bałaganu i wrzasków. Sama u siebie w pracy to obserwowałam nie raz. Dumny tata, ale do domu mu się nie spieszy, wręcz przeciwnie.
OdpowiedzUsuńJa nie mogę tego powiedzieć z autopsji (na szczęście:), więc dlatego mi jest pewnie dużo łatwiej.
Dużo zależy od tego, jak w obliczu narodzin dziecka zachowają sie ojcowie.
Poza tym być może często co innego piszesz, a co innego masz na myśli (sądząc z późniejszych wpisów). Ale piszesz w ten sposób, że nie dziw się, że tak reagujemy - ze współczuciem dla Alanka - bo z tych twardych słów jawi się zmęczona życiem kobieta, mająca wątpliwości czy całe jej macierzyństwo ma jakikolwiek sens.
to jakiś obłęd zbiorowy, powiem wam.
OdpowiedzUsuńpac - ja mam nadzieję, że ali natknie się bezpośrednio na to, co sądzisz o świecie, zwłaszcza na aspekt ludzki - kochanie osób za to, że są.
@pacyfka
OdpowiedzUsuńMoże nie piszesz o tym dosłownie, ale spomiędzy wierszy (nie tylko w tym poście) wyłazi coś w rodzaju "Boże, czemuś mnie pokarał tym strasznym macierzyństwem". Chyba nie tylko ja tak to widzę.
Przede wszystkim najlepsze życzenia dla Jubilata :))))
OdpowiedzUsuńPorody w PL są niestety, jakie są. Nie wiem czy akcja rodzić po ludzku cokolwiek tutaj zmieniła. Ja akurat swoje cc wspominam jako najmagiczniejsze chwile życia, ale znów pierwsze wstania z łóżka jako najbardziej bolesną. Macierzynstwo jest ogromnym wyzwaniem i różnie sobie babki z nim radzą. Jedne więcej jasnych stron widzą, inne ciemnych. A z tym, że z pism dla rodziców i portai wyłania się obraz jedynie silankowy to się akurat w pełni zgadzam. M.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPamiętam, Przyjacielu.
OdpowiedzUsuń@Pluszcz
OdpowiedzUsuńbo ja jestem zmęczona życiem.
bo teraz nie wiem, czy to ma sens. To się okaże za 20 lat. To jak praca w fabryce śrubek. Nie wiem, czy śrubki które robię dniami i nocami w pocie czoła posłużą do skręcenia zmywarki która będzie ludziom ułatwiać życie, czy czołgu który będzie tratował i zabijał.
bo każde macierzyństwo jest samotne. Bo każde dziecko ma tylko jedną matkę. Mężczyzna może być obok - ale to jest obok.
I jak sama zauważyłaś, on jest w pracy, on jest w delegacji, on musi siedzieć do nocy. On nagle stwierdza że bardzo lubi pracę u klienta za granicą, chociaż na rozmowie kwalifikacyjnej dwa lata wcześniej mówił że chce zmienić pracodawcę bo ma dość wyjazdów.
Ja nawet znam kilku którzy mając mniej niż półroczne dzieci pojechali sami na wakacje na 2-3 tygodnie.
Nie znam żadnej pary w której by było odwrotnie.
Generalnie, mój ogląd macierzyństwa, wiadomo że jest subiektywny i nacechowany osobistymi doświadczeniami moimi i kobiet, które mi się zwierzały. Natomiast kiedy mówię ogólnie o macierzyństwie, ma się to nijak do tego, jakim człowiekiem jest Alanek. Ja sobie tak czasem ze wstydem myślę, że skoro ja mam takie świetne dziecko, to jak sobie radzą ci którzy mają mniej fajne? Skąd biorą siłę?
OdpowiedzUsuńMyślę też że Alanek wie, co ja myślę o nim. O nim, nie o zjawisku dziecka, ale o nim jako o jednostce. Kiedy mówię mu "Alanek jest najpiękniejszy" dodaje "na świecie. I najmondzejsy" (=najmądrzejszy).
Po więcej reflexji zapraszam do najnowszych postów.
Pacyfko,
OdpowiedzUsuńgówno śmierdzi.
--- cytat moderowany ---
Ten temat - nieprzyjemny aspekt odżywiania - jest w naszym społeczeństwie straszliwie stabuizowany.
--- koniec cytatu ---
Istotnie więcej słyszy się o wymyślnych potrawach i sposobach ich podania, ale to nie znaczy, że o aspektach mniej atrakcyjnych ludzie nie wiedzą.
Nie wierzę, że Tobie ktoś nagadał, że ciąża i rodzicielstwo to sam miód, a Ty uwierzyłaś.
Z wielkim zaciekawieniem przeczytałam wszystkie komentarze jako mama dwóch synów w wieku przedszkolnym. Decydując się na dziecko nie miałam POJĘCIA jaki to trud, uwiązanie, ograniczenie wolności, męczarnia. O tym się nie mówi, nie pisze. To temat tabu. Nie jest fajnie powiedzieć na głos, że czasami ma się dość, chciałoby się po prostu wyjść z domu, huknąć drzwiami i wrócic do czasów sprzed ciąży i macierzyństwa. I o to tu chyba chodzi - powiedzieć na głoś, że macierzyństwo to nie miód, to ciężka praca i co z tego, że kocham swoje dzieci nad życie. To nie zmienia faktu, że jestem poniekąd ich niewolnikiem....Natalia
OdpowiedzUsuńM4urycy,
OdpowiedzUsuńale uwierzyłam, że tego miodu tyle, że się nie czuje dziegciu. Uwierzyłam, że "samo nowe życie, uśmiech dziecka, widok jak rośnie i się rozwija - rekompensuje całe cierpienie".
Okazało się że w moim przypadku jest odwrotnie: cierpienie i zmęczenie zabija całą, lub prawie całą radość.
W skrócie ujęłabym to tak: Alanek to dziecię cudne, ale życie z nim jest paskudne.