Zapraszam również na mój blog motocyklowy

Zapraszam również na mój blog motocyklowy: http://motocyklistka.xemantic.com/

wtorek, 8 września 2009

Niewolnictwo to uświęcona tradycja

W Polsce państwo i prawo opiekuje się ludźmi pracującymi. Mają oni nieprzekraczalne normy czasu pracy w tygodniu, zagwarantowane 12 godzin odpoczynku między dniówkami, 52 weekendy, 10 dni świąt i 26 dni urlopu rocznie, w tym 14 dni cięgiem. Zwłaszcza ludzie pracujący w dużym napięciu uwagi i odpowiedzialni za innych - piloci, kierowcy - mają strzeżony przez
prawo i tachografy obowiązek odpocząć po pracy.
Zaś praca matki, odpowiedzialna i polegająca na ciągłym byciu na stendbaju - nie kończy się nigdy. Pracuje 168 godzin tygodniowo, czyli ponad 4 etaty. Bez fajrantu, weekendu, urlopu. Bez prawa do leżenia w łóżku, jeśli jest chora. Kiedy miałam 39 stopni gorączki, musiałam zajmować się dzieckiem, które również miało 39 stopni gorączki.
Jeśli chcemy mieć choć chwilę przerwy, musimy uprosić babcię, przewalczyć męża lub zapłacić niani.
Nasza kultura wytworzyła strzeżone przez społeczeństwo niewolnictwo matek. Szczególnie aktywymi poganiaczami niewolników są te osoby, które same przez niewolnictwo przeszły. Matka traci nie tylko prawo do swojego czasu, do życia zawodowego, towarzyskiego i kulturalnego. Nie może też już decydować o swoim ciele - koteria położnych i pediatrów wmawia jej, że jeśli przez co najmniej rok nie będzie na każde zawołanie podawać cycka, to skazuje swe dziecko na zagładę. A za tym idzie wszak ciągły niedobór snu, dieta, abstynencja... Kobieta nie ma też prawa (w przeciwieństwie do mężczyzny) stwierdzić że ma wszystkiego dość i odejść. A kiedy już w depresji ciągnie ją do okna, powstrzymuje ją ten sam co zawsze, wbity w głowę imperatyw: "Nie wolno ci myśleć o sobie! Pomyśl o dziecku, osierocisz je, złamiesz mu życie!" To jest ostateczne zniewolenie. Człowiek traci nawet moralne prawo do samobójstwa.

Moja klatka jest otwarta
moje nogi nie są skute.
Tylko dusza niewolnika
jest strażnikiem do drzwi kluczem
(KSU)

9 komentarzy:

  1. "koteria położnych i pediatrów wmawia jej, że jeśli przez co najmniej rok nie będzie na każde zawołanie podawać cycka, to skazuje swe dziecko na zagładę"

    Chyba, delikatnie mówiąc, przesadzasz. Ja raczej spotkałem się z opiniami, że jeśli karmienie piersią jest dla kogoś takim obciążeniem, to powinien dać sobie luz i karmić butelką. Znam zresztą jedną matkę co tak zrobiła - ma bardzo zdrowe dzieci (w sensie rzadko chorujące).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja takich opinii nigdy ze strony wspomnianego środowiska nie słyszałam. Jak moja kuzynka Magda nie miała pokarmu i chciała dokarmiać sztucznie, to położna w przychodni się na nią darła (sic!) "To nie chodzi o to, żeby dziecko było spokojne!!!" Swojego małego wykarmiła mlekiem z proszku. Kiedy miał 3 miesiące, przesypiał noce: od 19:00 do 7:00 i jeszcze spał w dzień. Nigdy nie chorował. Mój Alan, jego rówieśnik, cycowany 14 miesięcy, zaczyna regularnie przesypiać noce dopiero teraz (1,5 roku), infekował się już 5 razy (6 dni szpitala) - ale "mleko matki jest najzdrowsze i jedynie słuszne".

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama zatem widzisz, że opinie które słyszałaś są głupie. Po co ich słuchać?

    OdpowiedzUsuń
  4. Z drugiej strony mi, i nie tylko mi, wydaje się że karmienie piersią jest dużo wygodniejsze. Nie trzeba myć butelek, wyparzać smoczków, przygotowywać tego proszku, zalewać wodą etc.

    No ale to już indywidualna kwestia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak się jest ojcem to karmienie piersią żony jest naprawdę mega wygodne! :-)

    Dla mnie karmienie piersią oznaczało w kółko wyparzanie smoczków, laktatora, kubeczków do zamrażania etc. Na 8h w pracy potrzebne były nawet 4 butelki, czyli ściągałam mleko i wyparzałam to ku*stwo 6 i więcej razy na dobę, między karmieniami i w nocy.

    A proszek może podać każdy. Ojciec, babcia, niania. W każdej chwili, bez żadnych przygotowań można wyjść z domu. Nie ma niewidzialnego łańcucha.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czegos tu nie rozumiem. Przeciez tez mozesz to wszystko zostawic. Kto Ci broni? Powiedza wyrodna matka no i co? Pytanie jest inne: czy moglabys to wszystko zostawic - w sensie czy bys chciala? Wydaje mi sie ze odpowiedz jest jedna: NIE! Wiec szkoda jadu Paciu - zachowaj go na walke z homofobami :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Szatanku kochany,
    ale powiedz mi dlaczego to jest tak, że jak mąż zostawia żonę z trójką dzieci (jak mój teść) to komentarzem jest "no tak, zdarza się", a jak żona, to "wyrodna matka, suka"? Ile jest przypadków takich a ile takich?
    A kto mi broni? Sumienie, poczucie obowiązku i odpowiedzialności. Chętnie bym się ich pozbyła, ale mi się w łeb wrosły.

    OdpowiedzUsuń
  8. Potwierdzam to, co napisałaś o mleku (jako kuzynka Magda :) ) i o pielęgniarce w przychodni. Jak sobie to teraz przypomnę to wrrrr powinnam jej wtedy odpowiedzieć, że mleko modyfikowane trucizną nie jest, ale mnie zatkało.

    OdpowiedzUsuń
  9. "dlaczego to jest tak, że jak mąż zostawia żonę z trójką dzieci (jak mój teść) to komentarzem jest "no tak, zdarza się" - - - my mówimy o takim straszny burak i tchórz. Nie zgadzam się, że facetów zostawiających żony z dzieckiem traktuje się bardziej lajtowo (jasne, wszędzie sie znajdzie takie środowisko, świat jest bogaty w formy i treści, ale nie wiem, czy to taka norma).
    Co do tego przesypiania nocy i dnia przez dziecko, ostatnio słuchał żem w radiu, że w 1. roku aktywność fizyczna jest bardzo ważna dla rozwoju mózgu i - krótko mówiąc - inteligencji. Nie wiedzą tego kobiety, które chwalą: jaki grzeczny, spokojny, nie rozrabia, ciągle śpi. Pozdrowienia z Podkarpacia:-) ch.

    OdpowiedzUsuń