Zapraszam również na mój blog motocyklowy

Zapraszam również na mój blog motocyklowy: http://motocyklistka.xemantic.com/

niedziela, 21 lutego 2010

Uciec stąd (o "Avatar")

Jacek Dukaj po raz kolejny pokazał swą nadludzką zdolność do analizy i resyntezy spraw. Siło Wyższa, jeśli istniejesz, składam Ci dzięki za to że mam możliwość korzystać z owoców takiego intelektu!!! Artykuł w Tygodniku Powszechnym o filmie "Avatar" jako przykładzie nie tylko sztuki filmowej, ale przede wszystkim światotwórczej. Światotwórstwo - którego przykładami są Śródziemie Tolkiena, Diuna czy Gwiezdne Wojny - jak dotąd dokonywane było przez całe społeczności, często przez kilka pokoleń, zaczynało się od xiążki czy filmu, a potem kontynuowały je rzesze miłośników.

Światotwórstwo to sztuka dla sztuki – ale jaka piękna!
Czy piękno fantastycznych obrazów potrzebuje jakiegokolwiek usprawiedliwienia poza szczerym przeżyciem piękna u odbiorcy?

Fikcje - pisze Dukaj - wciągają odbiorcę na dwa sposoby. Jeśli wciągnięcie dokonuje się poprzez mistrzostwo fabuły, pochłaniamy jak najszybciej, by dowiedzieć się jak to się skończy. Dziuny kiedyś do trzeciej nad ranem czytał Harrego Pottera, a powinien był uczyć się do examinu który miał za dwa dni. Zaś jeśli wciąga nas nie historia opowiedziana, lecz świat wykreowany - percypujemy jak najwolniej, by być jak najdłużej w tym świecie. Gdy pierwszy raz czytałam Władcę Pierścieni, racjonowałam sobie tę xiążkę: rodział dziennie, by na jak najdłużej jej wystarczyło.

Na tym właśnie polega eskapizm, do którego przyznaję się z całą otwartością. To nie moja wina, że nasz świat jest taki.

Filmu nie da się oglądać wolniej - ale da się go obejrzeć ponownie. Kiedy Władca Pierścieni był w kinach, każdą część obejrzałam 10 razy na dużym ekranie (małego nie jestem w stanie zliczyć). Ten film też był holistycznie stworzony. Te miecze, kute przez kowala z niezwykłą starannością, choćby miały tylko mignąć gdzieś przez moment na obrzeżu kadru. Suknie ręcznie haftowane, jak ta którą miała na sobie Eowina w scenie imprezy po bitwie. Eowinę widać tylko w zbliżeniu. Ale te wszystkie tygodniami dziergane kwiatki tam są. Ich istnienie ma znaczenie, mimo że ich nie widać. Aktorzy uczyli się języka Elfów - nie tylko tych kwestii które mieli wypowiedzieć, ale języka po prostu. Śródziemie nie znikało za brzegami kadru, za czasowymi ramami ujęć. Można tam było wskoczyć z głową.

Avatar stworzony został analogicznie. Pisze Dukaj: "Już teraz szacuje się, że za dużą część wpływów z kinowej dystrybucji „Avatara” odpowiadają idący na ten film po raz drugi, trzeci, czwarty, znający już i (i tak przewidywalne) zakończenie." Nadtytuł artykułu (przeczytajcie, to co przytaczam to tylko ułamek) w wersji papierowej Tygodnika brzmi "Czwarty raz na Avatara".

Co w tym tygodniu uczynić zamierzam. Mam już rezerwację.

2 komentarze:

  1. kurde flak, chyba w końcu wezmę i obejrzę, czy jak?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń