Oczywiście stałym elementem mojej hierarchii wartości jest założenie iż mogę się mylić.
"Sumienie" to esencjalne określenie dla zdolności wydawania osądów moralnych według hierarchii wartości danej osoby. To właśnie ta hierarchia jest przedmiotem namysłu i ciągłej ewaluacji. Tzw. "niedojrzałość sumienia" oznacza brak zinternalizowanej hierarchii wartości - zamiast hierarchii autentycznej ukształtowanej intuicją etyczną, stosowana jest bez namysłu hierarchia przyjęta "z zewnątrz" - np. jakiś kodeks zasad. IMO nauka Jezusa polegała m.in. na pokazaniu jak internalizować hierarchię wartości. Drugi istotny jej aspekt to afirmacja empatii. Trzeci aspekt, nie wyrażony wprost (i może stąd tyle konfuzji) - potrzeba rozróżnienia osobistej hierarchii wartości estetycznych (gust) od zinternalizowanej hierarchii wartości etycznych (pretendującej do miana obiektywnej).
Moje sumienie nie ocenia ani homoseksualistów, ani związków homoseksualnych. Ocenia akty homoseksualizmu, a ocenia analogicznie do aktywności heteroseksualnych, czyli ze względu na ich konsekwencje. Koncepty w rodzaju "wewnętrzne nieuporządkowanie", to teologiczno-esencjalne konstrukcje, których po prostu nie mogę zaakceptować z szacunku dla własnego rozumu. Koncepty w rodzaju "odrażające", odpadają jako estetyczne. Koncepty w rodzaju "niezgodne z naturą" odpadają ze względu na esencjalny język kamuflujący nieuprawnione oceny etyczne pod płaszczykiem języka naukowego.
siewnia memów - dla wszystkich, ale szczególnie dla Was Ludzie których kocham, a którzy jesteście czasem tak daleko...
Zapraszam również na mój blog motocyklowy
Zapraszam również na mój blog motocyklowy: http://motocyklistka.xemantic.com/
wtorek, 12 stycznia 2010
Za co kocham mojego męża
... Dziuny w komentarzach do mojego bloga dyskutuje z Chickiem i pisze:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mnooo... ja to byh wszystkich intelektualistów wysłał do Pacyfkowni, żeby zweryfikowali swoje intelektualistostwo.
OdpowiedzUsuńTam opary herbaciane przenikają bezpośrednio do mózgu z memami ich patrzenia na świat i kochania. Wraca się z Pacyfkowni z głową odświeżoną, choć często ciężką (wcale nie od alkoholu).
Studiuje się po powrocie (a i w trakcie pobytu) słowniki różne, żeby zrozumieć ich język, choć trudne wyrazy używane są tylko w momentach, gdy nie da się znaleźć zastępnika polskiego, bez konieczności opisywania...
zupełne niesamowitości emocjonalne się tam dzieją.
szkoda ino, że tako daleko do Was... choć gydby było bliżej to pewnie mój głupi rudy łeb, by eksplodował ;)
cssssssssssmok
alan