Z dyskusji pod poprzednim postem dowiedziałam się przerażającej rzeczy: projekcie becikowego w wysokości 16000 PLN przy szóstym dziecku. Napisałam więc:
Jedyna metoda żeby sensownie wspierać rodziny, to obniżać im podatki i ZUSy. Bo podatki i ZUSy płacą ludzie pracujący, czyli zdrowi społecznie. Ich dzieci będą przyszłymi podatnikami, czyli społeczeństwo będzie miało z nich pożytek, dlatego uczciwym jest wspierać ich wychowanie z publicznych pieniędzy. Dzieci patologii będą dla społeczeństwa wyłącznie obciążeniem więc dawanie im jakichkolwiek pieniędzy to tylko sponosorowanie sklepów monopolowych.
Na to odpisuje Anonimowy, chcąc mnie chyba zabić ironią:
dla poprawy samopoczucia i spokoju zatroskanego o społeczeństwa sumienia proponuję wnieść do Sejmu jakiś projekt propagujący metody eugeniczne.
Drogi Anonimowy, eugenika to tak brzydkie słowo, że chyba należałoby je wykropkować. Przecież, wedle katolickich ideologów, rozpłód jest najważniejszym celem życia, a zatem i niezbywalnym prawem każdej jednostki. Również morderca, gwałciciel, osobnik lubujący się w brutalnych pobiciach mają prawo wygenerować potomstwo i wychować je na podobnych sobie.
Ale ja zapytam: czy ważniejsze jest prawo kryminalisty do (często przypadkowego) rozpłodu, czy prawo porządnego obywatela do bezpieczeństwa?
Czy ci którzy łamią prawa ustalone przez społeczność w celu ochrony jednostek (zakaz bicia, zabijania, okradania) powinni być jednostkami chronionymi i wspieranymi przez społeczeństwo?
A może zaproponować im, w zamian za np. skrócenie wyroku, poddanie się sterylizacji? Od sterylizacji uzależnić dostęp do świadczeń socjalnych? Nie nakazać. Dać wybór, aby nieszczęście nie upowszechniało się.
Pracowałam przecież przez dwa lata z młodzieżą pochodzącą z rodzin patologicznych. Te dzieci, poczynane przypadkiem i po pijaku, bynajmniej z miłości, od urodzenia strasznie cierpią, nie otrzymują czułości, głodują, są bite, a gdy tylko odrosną od ziemi, robią to samo: biją, kradną. Nikt ich nie szanował, nie chronił przed cierpieniem, więc i one krzywdzą bez oporu. Ich rodzice nigdy nie pracowali, więc i one pracować nie będą nigdy, bo nie otrzymały takiego wzorca. Urodzone przez 15letnie matki rodzą dzieci w 15 roku życia. Jeśli nastolatek pije wódkę wraz z ojcem i razem leją matkę - jaka jest szansa dla tego dzieciaka na normalne życie? Może lepiej by było dla niego gdyby nie przyszedł na świat? A już na pewno lepiej by było dla tych, którym da w mordę lub nożem, by ukraść komórkę i portfel.
Ale w naszym katolandzie nigdy to się nie uda. W Polsce sterylizacja nawet na życzenie pacjenta jest przestępstwem: "kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci pozbawienia zdolności płodzenia podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10."
Tak więc, drogi Anonimowy, nie bój nic.
Skoro kastrację chemiczno pedofilów udało się wprowadzić, to może twoje nadzieje, droga Pacyfko, nie są do końca płonne. Myślałem, że mój komentarz sprawi, że zaczniesz się odżegnywać od praktyk eugenicznych. Ty jednak akceptujesz ich stosowanie i podejrzewam, że trudno nam będzie spotkać się w jakimś wspólnym punkcie, gdyż wyznajemy odmienne systemy wartości. Z przeczytanych notek wnioskuję, że dla Ciebie najważniejsza jest zbiorowość ludzka. Ja natomiast staram się patrzeć przez pryzmat godności jednostki ludzkiej, nawet tej zdeprawowanej. Praktyki takie jak przymusowa sterylizacja, w mojej opinii tę godność naruszają oraz, jak to pokazała historia, prowadzą do nadużyć. Oczywiście, zaraz być może ktoś podniesie zarzut, że wyżej cenię godność przestępców niż ofiar. Mogę odpowiedzieć tylko tyle - zło na świecie istniało, istnieje i będzie istnieć. My możemy je próbować minimalizować poprzez odpowiedni system kar. System ten powinien być jednak humanitarny.
OdpowiedzUsuńDla ścisłości, kastracja chemiczna to na razie projekt.
OdpowiedzUsuńNiestety zupełnie źle mnie odczytujesz. Ja zdecydowanie uznaję autonomię jednostki nad interesami zbiorowości. Zarazem też wydaje mi się słusznym by jednostka nie brała od zbiorowości więcej niż sama do niej wnosi. Natomiast w konflikcie między jednostką prospołeczną, uczciwą, produktywną a jednostką antyspołeczną, pasożytniczą, agresywną jestem zdecydowanie za tą pierwszą, czyli prościej, za ofiarą, a przeciw krzywdzicielowi. Ten humanitaryzm o którym mówisz prowadzi do terroru przestępców nad niewinnymi ludźmi.
Gdybyś uważnie przecztytał to co napisałam, zauważyłbyś że nie proponuję przymusowej sterylizacji, ale zachęcanie do dobrowolnej, w zamian za przywileje, np. przywilej życia na koszt podatników, lub zmniejszenie kary za przestępstwo. Podatnicy są jednostkami, tak na marginesie.
Generalnie, moim celem jest zmniejszanie sumy cierpienia, które jest udziałem ogromnych rzesz ludzi, często jako systemowy element ich życia.
Pacyfko, kastracja chemiczna albo inaczej farmakologiczna weszła już w życie.
OdpowiedzUsuńhttp://policyjni.gazeta.pl/Policyjni/1,103617,7304262,Bedzie_farmakologiczna_kastracja_pedofilow__Prezydent.html
"Natomiast w konflikcie między jednostką prospołeczną, uczciwą, produktywną a jednostką antyspołeczną, pasożytniczą, agresywną jestem zdecydowanie za tą pierwszą"
OdpowiedzUsuńMoże tę drugą jednostkę spróbowałabyś nazwać niezaradną, biedną, gorzej odnajdującą się w rzeczywistości społecznej. Chcesz czy nie, jesteś skazana na życie w jednym społeczeństwie z takimi jednostkami. Ja na twoim miejscu spróbowałbym to zaakceptować.
Wierzę w twoje dobre intencje i w szlachetny zamiar zmniejszenia sumy cierpień rzesz ludzi. Wydaję mi się jednak, że środki, którymi chcesz te szczytne ideały realizować niekoniecznie mogą uczynić świat lepszym. Czy takie zachęcanie do sterylizacji zostało już gdzieś empirycznie sprawdzone? Czy jakieś kraje stosują takie praktyki? Poza tym, czy wydaję Ci się moralnym stawianie człowieka przed takim wyborem - dłuższy wyrok albo zgoda na sterylizację?
"Niezaradną, biedną"?
OdpowiedzUsuńOwszem, wśród rodziców podopiecznych szkoły w której pracowałam są takie osoby, rzeczywiście upośledzone, żyjące spokojnie, potrzebujące otoczenia opieką, ale one stanowią nikły odsetek. Większość radzi sobie wspaniale z wyciąganiem od wszelkich instytucji państwowych, pozarządowych i kościelnych różnych świadczeń, świetnie orientując się w przepisach i z "wydreptania sobie" tych czy innych zapomóg czyniąc swój modus vivendi. I według zasady "im gorzej tym lepiej" - im bardziej są biedni, bezrobotni niepełnosprawni, wielodzietni, tym więcej dostaną. Psychologia nazywa to "wyuczoną bezradnością". Ludzie owi czynią to z pełną świadomością i wręcz cynizmem, będąc zarazem absolutnie przekonanymi że się im te pieniądze należą. NALEŻĄ. Instytucje państwowe, czyli podatnicy, my - mamy łożyć na ich chleb i wódkę.
Praca ich nie interesuje w najmniejszym stopniu, ten sposób życia: "pracujesz-zarabiasz-konsumujesz" - jest poza ich horyzontem. Na środki do życia pracują frajerzy. Zaś owi "niezaradni, biedni" środki do życia uzyskują, wyciągają, kradną.
No i wybacz, ale nie namówisz mnie na żadną empatię z osobami stosującymi przemoc - bo jeśli ktoś atakuje drugiego człowieka, sam jest empatii pozbawiony. Przemoc jest wzorcem również dziedziczonym w wychowaniu, dlatego jedyną naprawdę skuteczną metodą ograniczenia jej wydaje mi się niepłodzenie dzieci przez tych, którym wydaje się że zadawanie bólu słabszemu człowiekowi może być metodą na podnoszenie sobie nastroju, rozwiązywanie konfliktów bądź pozyskiwanie pieniędzy. "Akceptacja" takich postaw, którą sugerujesz, byłaby dla mnie moralną kapitulacją, więc myślę że umrę niepogodzona.
No i nie "dłuższy wyrok lub sterylizacja" ale "standardowy wyrok, lub sterylizacja i skrócony wyrok". A wybór należy do przestępcy. I pamiętaj: on miał wybór jeszcze wcześniej. Mógł pobić lub nie pobić. Zgwałcić lub nie zgwałcić. Zabić lub nie zabić. Wtedy dokonał wyboru.
To co piszesz, jest bardzo idealistyczne. W bohaterach kroniki kryminalnej można widzieć "niezaradnych" ludzi. Natomiast idealizm ten szybko pryska w chwili gdy idealista bądź jego dziecko sam stanie się ofiarą brutalnej przemocy. Czego ci oczywiście nie życzę.
Paciu- potrafisz powiedzieć jaka część rodzin wielodzietnych to Patologia a jaka zwykła rodzina biedna ale godna? Generalizujesz. Tuż po wojnie rodziny miały po 5 dzieci i jakoś wychowali pokolenie które kraj odbudowało.
OdpowiedzUsuńWkurza mnie jak w takich dyskusjach stawia się tylko skrajne pozycje. Piewcy wygodnego życia pokazują patologię, piewcy pro life konsupcyjnie uzależnionych zdziecinniałych dorosłych i szczęśliwe rodziny wielodzietne.
Ja znam też sporo rodzin wielodzietnych (więcej niż 5). Aktualnie widzę jak te dzieci zakładają własne rodziny (też wielodzietne). Patologia nie jest cechą która przenosi się permanentnie, ale cechą która piętnuje. Piętno możesz traktować jako naznaczenie na to kim będziesz, albo jako pamięć kim możesz się stać.
Pisałaś o pracy z takimi dziećmi- osobiście uważam, że te rodziny są porzucone przez wszystkich a najgorzej traktowane przez państwową Opiekę Społeczną. Z paragrafów i źle opłaconych urzędników zbudowaliśmy chory system karmiący raka, zamiast go wypalać i leczyć. Leczyć nie przez zabranianie rozmnażania, ale przez dawanie dzieciom i ich rodzicom szans na zmianę swojego życie (np. uzależnianiu pomocy od efektów wychowawczych).
System podatkowy powinien promować silnie rodzących dzieci, ale mocno słabnąć po przekroczeniu 3 dziecka. Jestem za bykowym- jako podatkiem przeznaczonym na promocję wiosek dziecięcych i polityki pro rodzinnej.
Jednak pomoc musi być uzależniona od efektów wychowawczych, nie przyznana a priori od widzimisię urzędnika i sztywno ustanowionego prawa.
TomLee pisze:
OdpowiedzUsuń"potrafisz powiedzieć jaka część rodzin wielodzietnych to Patologia a jaka zwykła rodzina biedna ale godna? "
Nie, dokładnie nie jestem w stanie ci tego powiedzieć. Patrząc na wychowanków szkoły, to Patologia stanowiła 90%, ale nie wiem do jakiego stopnia byli reprezentatywni.
"Generalizujesz."
Nie.
Nigdzie nie pisałam że każda rodzina wielodzietna jest patologiczna. Mogą być i są rodziny wielodzietne bez uzależnień, przemocy i żyjące z własnej pracy. Mogą być i są patologiczne jest rodziny małodzietne.
Ja tylko twierdzę, że państwo zamiast promować, co robi teraz, rozród u patologii, powinno mu przeciwdziałać. Zachęcanie do zaprzestania rozrodu wydaje mi się jedyną skuteczną metodą, bo efekty wychowawcze są zbyt niemierzalne, do tego nadzieja na nie nikła jeśli rodzice są totalnie zdemoralizowani. Szkoła w której pracowałam była dla dzieci szansą na zmianę życia, której większość z nich nie podejmowała. Po gimnazjum w większości nie szły nawet do zawodówki, tylko od razu na zasiłki, renty i zapomogi. Dziewczyny rodziły mając lat 16 i to była największa radość, bo jako niepełnoletnie nie mogły być opiekunami prawnymi dzieci. Ich matki więc formalnie stawały się rodziną zastępczą, a rodziny zastępcze dostają szmal. Kilkaset pln miesięcznie więcej na wódkę. Rewelacja.
Zamiast bykowego sprawiedliwszym wydają mi się profity w ZUSach i emeryturach dla rodziców wychowujących zdrowe społecznie dzieci, ale to też trudno mierzalne, niestety.
Pewnym pozytywem jest to, że od jakiegoś czasu mamy ulgę w podatkach na każde dziecko. Z tego co kojarzę ulga ta ma się stopniowo zwiększać - i to jest według mnie dobry kierunek.
OdpowiedzUsuń