- Pacia usunęła z mieszkania wszystko co mogłoby świadczyć, że bytuje tu dziecko - powiedział Dziunek moim gościom którzy przyszli do mnie w Halloween.
- A tam. Po prostu posprzątałam!
Taaak. Jedną z pomniejszych katastrof, jakie przynosi z sobą dziecko, jest fakt, że mieszkanie, którego brązy i zielenie komponowaliśmy z takim wysiłkiem, zapełnia się stosami krzykliwie kredkowo-cukierkowych pstrokatych przedmiotów. Producenci zabawek, ubranek, akcesoriów, mebelków i innych pierdół prześcigają się nawzajem w tworzeniu prostych i silnych bodźców które skuteczniej trafią do prymitywnych układów nerwowych ludzkich larw. Nawet rygorystycznie unikając plastiku i kupując rzeczy tylko drewniane czy bawełniane się tego nie uniknie.
I jeszcze że to wszystko leży wszędzie, na podłodze, kanapach, parapetach, jakby nie było półek, skrzynek i szafek. Nie można odłożyć na miejsce.
Alanka deportowałam do babci i zaprosiłam samych bezdzietnych. Rozmnożeni albo by nie mogli przyjść, albo by przyprowadzili potomstwo, którym by musieli cały czas zajmować, czyli jakby ich nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz