"Jeżeli nie miłujesz brata, którego widzisz, jakże możesz miłować Boga, którego nie widzisz?" (Pierwszy List św. Jana 4,20)
Kilka lat temu duńskie pismo opublikowało karykatury Mahometa. Jak można się było spodziewać, różni przywódcy i wierni muzułmańscy nawoływali do ukarania śmiercią autorów, do zamachów na ludność Danii, a także inne kraje Europy. Protestujący w Londynie nieśli hasła: Europo, twój 11 września nadejdzie, Masakra dla tych, którzy znieważają islam. W zamieszkach w krajach arabskich zginęło kilkadziesiąt osób, spalono kilkanaście kościołów. PiSowski wówczas polski rząd, gdy miał się wypowiedzieć w konflikcie między wolnością słowa a religią, stanął po stronie tej drugiej. Także z chrześcijańskich ambon grzmiano: czy nie ma już w Europie żadnych świętości??? Swoją drogą, autorzy karykatur chcieli zadrwić nie z samego Mahometa ale ze stosunku wyznawców do niego. Reakcja muzułmanów potwierdziła boleśnie ich tezę.
Patrząc na to, jak w imię szacunku dla bóstwa jego wyznawcy nawołują do zabijania ludzi, pomyślałam sobie że nie jest prawdą, że w Europie zatracono już szacunek dla wszelkich świętości. Jest takową świętością bowiem człowiek. W kulturze zachodniej - postchrześcijańskiej - już dawno przestano myśleć, że można pozbawić życia istotę ludzką po to, by wymusić na niej i innych okazywanie czci istocie boskiej, lub też pojmowanie tejże istoty w określony sposób. Innymi słowy, za wyznawanie nie tej co trzeba religii, za ateizm, za bluźnierstwo się w Europie nie zabija. To tu wytworzono taki szacunek dla człowieka z jego indywidualnością, że bardziej niż gdziekolwiek indziej przestrzega się tu praw człowieka: do życia, wolności, bezpieczeństwa, nietykalności cielesnej, równości, sprawiedliwego procesu, prywatności, wyboru miejsca życia, wolności myśli, sumienia, wyznania i wyrażania opinii. Nie mówię że w praktyce osiągnięto doskonałość, jest jeszcze dużo do zrobienia, ale nikt nie zrobił tu tak wiele jak społeczeństwa kultury postchrześcijańskiej, tak krytykowane, od zewnątrz, i wewnątrz, za bezbożność.
Podobnież Bóg stworzył człowieka na swój obraz a człowiek odpłacił mu tym samym. Czyli: religie wykreowały taki obraz Boga w którym Bóg jest kimś niezwykle próżnym, łakomym pochwał i uwielbień, pożądającym bogactw i okazałych budynków, kontrolującym i karzącym. Bóg, w którego ja byłabym w stanie uwierzyć emocjonalnie, może byłby smutny słysząc, że Stworzenie się z niego wyśmiewa, ale na pewno nie żądałby dlań śmierci. Bóg w którego mogłabym uwierzyć logicznie, gdyby potrzebował zabić człowieka za bluźnierstwo, ku przestrodze innym, sam by na niego śmierć pokazowo sprowadził, nie dając okazji wykazać się przetesteronizowanym wyznawcom. A Bóg, w którego wierzyłby Dziuny, po prostu nie potrzebuje wyznawców, nie stanowią mu ani modły ani świętokradztwa. Dziuny zresztą powiedziałby, że przypisywanie Bogu smutku, gniewu, czy jakichkolwiek potrzeb jest nieuprawnioną antropomorfizacją.
Obrońcy Allaha, podobnie zresztą jak wielu chrześcijan i wiernych innych wyznań, przypisują swojemu bóstwu własne motywy, wypisują je na sztandarach i pod nimi idą zabijać. Zasłaniając się Bogiem łatwiej się krzywdzi bliźniego, niż gdyby robić to z otwartą przyłbicą.
Ideolodzy religii tak naprawdę nie kochają Boga. Egocentryczni i pełni pychy, przypisują Bogu swoje własne cechy i poglądy, a potem oddają im hołd. Czyli czczą samych siebie. To miłość i afirmacja człowieka, nawet bardzo odmiennego od nas, jest miarą autentycznej miłości do Boga. Kto twierdzi, że kocha Boga, i uważa że w imię tej miłości można krzywdzić człowieka, w rzeczywistości kocha wyłącznie samego siebie.
Cudne! Odnosi się to też do ateistów wyznających jak boga racjonalizm.
OdpowiedzUsuńTo może Latający Potwór Spaghetti byłby dla Ciebie dobrą religią ;) http://pl.wikipedia.org/wiki/Lataj%C4%85cy_Potw%C3%B3r_Spaghetti polecam zwłaszcza 8 "Naprawdę wolałbym żebyś", dwa pierwsze odnoszą się do tematu postu.
OdpowiedzUsuń