Gdybyśmy musieli spędzać dwie godziny dziennie siedząc w ciasnych metalowych puszkach kosztujących dziesiątki tysięcy złotych i niemożliwych do naprawienia za pomocą prostego zestawu narzędzi, a potem przez osiem godzin zastanawiać się, czy na nielegalnym miejscu parkingowym, które z trudem wyszukaliśmy, najpierw zjawią się złodzieje kołpaków, czy może straż miejska z mandatami, strach byłby naszym Panem.
Przecudny text o społecznym odbiorze poruszania się po mieście rowerem - poczytajcie.
Tekst niezły i strasznie prawdziwy (szczególnie kiedy kuriera się pyta czy przyjechał do pracy rowerem:)) Dziękuję za znalezienie i publikację.
OdpowiedzUsuńRozwiązaniem zdaje się być Skoda Favorit.
OdpowiedzUsuń1. Na miejscu jednej skody można zaparkować 6 do 12 rowerów lub cztery motocykle.
OdpowiedzUsuń2. Dwa kółka - dobrze. Cztery kółka - źle.
Od czasu jak dowiedziałem się (z niemałym zaskoczeniem) że motocykl pali tyle co samochód, nie dostrzegam zalet tego pierwszego. Łatwiej zaparkować i ma większe przyspieszenie - to jedyne zalety, w moim przypadku praktycznie nieistotne. Protestuję zatem przeciwko hasłu wymienionemu przez Ciebie w punkcie drugim :)
OdpowiedzUsuńTo zależy jaki motocykl do jakiego samochodu porównać. Są takie co palą 4 i co palą 30 :-) Aprilka Adaśkowa, skuter co prawda, pali 1 litr na sto :-) Ile moja, to się dowiem jeszcze.
OdpowiedzUsuńNatomiast mniejsze zużycie powierzchni, zarówno parkingowej jak i powierzchni jezdni, jest bardzo ważnym ekologicznie aspektem. O ileż mniej lasów musielibyśmy wycinać na poszerzanie dróg i autostrad gdyby kierowcy 4 kółek przesiedli się na 2? A skażenie środowiska w procesie produkcji przemysłowej? Dla mnie pomysł, że tona żelastwa przewozi 70 kg człowieka jest absurdalny. Już 140 kg mojej Hondy na przewożenie 48 kilo mnie to dużo. Rower jednak rulez :-)
Rower rulez - tu się zgadzamy. Skuter to osobna kategoria, bo pali rzeczywiście mało. Co do ekologii natomiast - samochód może przewieźć 5 osób spalając 10L/100km. Mówię o dużym samochodzie, bo taki co dokona tego przy spalaniu 5L/100km pewnie też się znajdzie. Motocykl (duży) spala tyle przewożąc 2 osoby.
OdpowiedzUsuńDla mnie pomysł, żeby spalić 10L/100km żeby przewieźć kilkaset kg jest absurdalny.
A Twoją Hondę to bym porównał raczej do malucha, nie do samochodu który pali 10/100 ;)
OdpowiedzUsuńAmorfisie kochany,
OdpowiedzUsuńwyjdź na miasto w godzinach szczytu. Ile aut wiezie 5 osób? Nawet takich co wiozą dwie jest znikoma ilość. Na tym polega problem! Nie ile osób może przewieźć auto ale ile rzeczywiście wozi.
Porównanie powtórzę mej Małej, ale podejrzewam że się obrazi. ;-) Chociaż, jest chyba za młoda żeby wiedzieć co to jest maluch ;-)
Obrażanie kogokolwiek nie było moim zamiarem. Ja z maluchem mam raczej pozytywne skojarzenia :)
OdpowiedzUsuńW mieście, owszem, zazwyczaj jedno auto wiezie jedną osobę, to samo dotyczy motocykli (a palą tyle samo). Na trasie jednak jest już znacznie więcej aut wiozących więcej osób (zazwyczaj całą rodzinę).
Gdyby mój samochód miał palić proporcjonalnie do masy tyle co motocykl, to paliłby jakieś 50L/100km.
Żartowałam z tym obrażaniem, a co do skojarzeń, to każdy ma swoje ;-)
OdpowiedzUsuńNa trasie też jest więcej motocykli wiozących dwie osoby.
No i nadal nie zgadzam się że "palą tyle samo". W odniesieniu do masy? Pojemności silnika? Alex mówi że jego Yamaha podczas spokojnej jazdy spala 6 litrów na 100 km a ma 62 koni. Zaś jego samochód "poziomka" pali 8/100 i ma 55 koni. Czyli w przeliczeniu na konie motocykl spala mniej.
Taa, tylko że te konie w motocyklu ciągną 150kg, a w samochodzie 700kg :) (Liczby zupełnie z głowy, mogą się nie zgadzać).
OdpowiedzUsuńCo do tego, że na trasie jest więcej motocykli wiozących dwie osoby - też nie wydaje mi się. No ale tu już bez jakichś danych statystycznych nie ma co się spierać, a takimi nie dysponuję.
Konie w aucie może i uciągną 700kg ale w życiu nie osiągną takiego przyspieszenia :-) Które, jak się teraz dowiedziałam, przydaje się do wyjeżdżania z podporządkowanej albo zmiany pasa ruchu zaraz za światłami, jeśli jesteś z przodu. A łatwo być z przodu bo można wjechać między auta :-)
OdpowiedzUsuńPo spaleniu pierwszego baku wychodzi mi że moja mała pali 3 na 100 :-)
Taaa, i dzięki temu przyspieszeniu, i temu że możesz szybciej wyjechać z podporządkowanej, zaoszczędzisz całe 30 sekund w drodze do pracy.
OdpowiedzUsuńIle czasu zajmuje Ci założenie i zdjęcie tego motocyklowego ubranka? ;)
Chyba pora zakończyć tę bezsensowną dyskusję. Dla Ciebie motocykl to coś wspaniałego, i jazda na nim daje Ci niesamowitą frajdę. I dobrze, jeździj sobie na zdrowie.
Dla mnie to jakiś absurdalny paliwochłon, dający frajdę, ale totalnie niepraktyczny. I też dobrze, jeździć nie muszę. Wolę móc przewieźć żonę, dwójkę dzieci, zawieźć dziecko do przedszkola, pojechać na duże zakupy, nie moknąć w deszczu. Co nie znaczy że nigdy nie będę motocyklem jeździł, bo frajda też się liczy. (Nie wiem tylko kiedy i gdzie miałbym nim jeździć, bo wszędzie gdzie jadę jednak wolałbym samochód. Bardzo rzadko jeżdżę gdzieś dalej niż do pracy sam lub tylko z żoną.)
No nie żartuj. Jeśli motocyklem możesz się przecisnąć między autami w korku, to bywa że oszczędzisz i 30 minut. Zresztą, możesz spytać chłopaków dojeżdżających motocyklami do pracy. Ile czasu im to zabiera motocyklem a ile samochodem. Ja sama widziałam różnicę jak podwozili mnie z biura na "siłkę". Autem trzeba było wyjechać 10 min. wcześniej. Dlatego pod pewnymi względami motocykl jest niepraktyczny (ubiór, transport ładunku czy dziecka) a pod innymi nie do pobicia (przebijanie się przez korki, powierzchnia parkingowa).
OdpowiedzUsuńA co do frajdy, to masz rację. O to tu właśnie chodzi i zdecydowana większość motocyklistów jeździ, bo to lubią, a nie bo muszą przemieścić się z punktu A do B.
Korku? Dawno nie widziałem korka na trasie do pracy. Szczecin to nie Tokio. Chyba że korkiem nazywasz samochody stojące na czerwonym świetle, ale to dotyczy tak samo motocykli.
OdpowiedzUsuń