Zapraszam również na mój blog motocyklowy
Zabijemy świnię, bo Bóg się rodzi.
Skoro święta Bożego Narodzenia opierają się na pozytywnych przesłankach, takich jak dobroć, życzliwość i wybaczenie, to należałoby je celebrować pożywieniem, w którego składzie nie ma potraw będących wynikiem poderżnięcia komuś gardła.
(Juliet Gellatley)
Był trup (cała masa potencjalnych trupów, czekających na swoją kolej), ale tak jakby nie było zabójcy.
(...) Jak to się dzieje, że po zjedzeniu karpia podczas wieczerzy wigilijnej możemy spokojnie nasłuchiwać ludzkiej mowy zwierząt? Co karp by o tym powiedział?
("Zabijanie od święta", w Tygodniku Powszechnym)
Zabijemy świnię, bo Bóg się rodzi
A jak już się urodzi
To nas oswobodzi
(Dezerter, posłuchaj tu)
wigilia jest tradycyjnie u nas bezmięsna (znaczy siem w Polsce), a w święta to - ile tego mięsa można zjeść? Więcej chyba placków: ) karpia też u nas jakoś nigdy nie było .. tak gwoli głosu "z drugiej strony barykady" : )
OdpowiedzUsuńgłos z rzeźni:
OdpowiedzUsuńz tego, co słyszałem lat temu kilka biskupi jednak zmodyfikowali podejście do tradycji i dali błogosławieństwo do jedzenia zamordowanych zwierząt.
a ile można zjeść "tego mięsa"? hmmm... wystarczy, że w co drugiej rodzinie kupi się i ubije karpia (a może dla karpia masz inny eufemizm niż "mięso"), to już masz kilka milionów zaduszonych, zaszlachtowanych stworzeń.
no, ale jak mówił Stalin: "jeden zabity - to morderstwo, tysiące to już statystyka".
Gwoli tradycji: Cziku, czy uczestniczyłeś w procesie "humanitarnego przygotowania potraw z mięska" od początku do końca?
Bóg się rodzi, zwierz truchleje...