Zapraszam również na mój blog motocyklowy

Zapraszam również na mój blog motocyklowy: http://motocyklistka.xemantic.com/

piątek, 5 czerwca 2009

Grzech Boga

Bóg stworzył ludzi w idiotyczny sposób. Dał im ciała, które są uszkadzalne, chorowalne, torturowalne, dzięki nim można być uwięzionym, zgwałconym, męczonym, zniszczonym. Może go spotkać wypadek, choroba, osierocenie, starość, agresja, dyskryminacja, reżim, wojna. Każdy człowiek, którego spotykam, każde z 6 mld istnień na ziemi zaczęło się mękami porodu jakiejś kobiety.
Bóg, który wymyślił to w ten sposób, musiał mieć nad wyraz chore poczucie humoru.
Może po prostu jesteśmy jakąś beta-wersją, która jeszcze nie przeszła przez Quality Assurance? Poletkiem doświaczalnym z miliardów samoświadomych istnień? Albo przypadkiem puszczonym na produkcję niedopracowanym draftem?
To nie ludzie mają grzech pierworodny, immanentną wobec Boga winę. To Bóg ma winę wobec ludzi, że stworzył ich tak nędznie. Może się zresztą poniewczasie spostrzegł, że nie może cofnąć raz puszczonego w ruch mechanizmu, nie może odistnieć istniejącego, nie może uratować ludzi od cierpień. "Nie mogę ich ocalić - ale mogę zsolidaryzować się z nimi". I zstąpił na ziemię, stał się człowiekiem, wcielił się w jednego z nas - nie mogąc ludziom zrekompensować mizerii ich kondycji, przyjął ją na siebie. Jako Jezus doświadczył wysiłku, głodu, strachu, uwięzienia, poniżenia, męczarni, śmierci.

Jezus nie umarł aby "zadośćuczynić Bogu za grzechy ludzi". Przeciwnie. Umarł, by zadośćuczynić ludziom grzech, jaki popełnił wobec nich Bóg - stworzenie ich zdolnymi do cierpienia. I do zadawania cierpienia.

Ale nawet jeśli tak, Bóg przeprosił tylko połowę ludzkości. Mężczyzn. Bo nie doświadczył kondycji kobiety - męczarni ciąży, porodu i karmienia, przedmiotowego traktowania, upośledzenia społecznego, poniżenia za cenę przeżycia dla siebie i potomstwa, niewolnictwa - pełnej zależności materialnej i społecznej od ojca/brata/męża/syna.

Chyba że intuicja Iberoamerykanów o współodkupieniu przez Maryję jest trafna...

Anyway, nie pociesza mnie to nic a nic. Taki mam feler, że cierpienie innych, choćby byli Bogiem, nie poprawia mi nastroju.

1 komentarz:

  1. Paciu proste pytanko: gdyby nie było cierpienia na świecie czego jeszcze by nie było?:P

    OdpowiedzUsuń