Zapraszam również na mój blog motocyklowy

Zapraszam również na mój blog motocyklowy: http://motocyklistka.xemantic.com/

piątek, 21 maja 2010

Knajping


Kawiarnia to miejsce, gdzie czas przestaje gnać. Mamy teraz, jak to śpiewają Riverside, czasy chore na ADHD. I ja tej zarazie uległam, lecz bardzo skutecznie mnie leczy poddawanie się terapii kawiarnianej.
Cafe Camelot, Chimera, Satori, Barka, Miód Malina, Nowa Prowincja, Cherubino, Cafe Zakątek. Siadamy przy stoliku i pozwalamy się owinąć światłu przesianemu przez witrażowe szybki albo pnący się nad nami winobluszcz. Pozwalamy się owinąć aromatowi unoszącemu się znad filiżanki gorącej czekolady albo kawy. Pozwalamy by cisza i przytulność owinęły nas i oddzieliły od chleba naszego powszedniego: zlewu pełnego naczyń, listy zakupów i wizyt u pediatry. Tak owinięci, bezpieczni, możemy zetknąć się duszami i poprzelewać sobie nawzajem najgłębiej w nich schowane treści.


Treścią kawiarni nie jest kawa. Są nią ludzie. Także ci przy innych stolikach, rozsiewający wokół siebie pozytywne fluidy. Także jeśli przychodzisz sam - rozmawiasz, choć przez chwilę, z kelnerką.
Taxówkarz opowiada mi, że na weekendy warszawiacy przyjeżdżają do Krakowa zabawić się. "A to u was nie ma knajp?" - spytał ich. Są, ale mieszkańcy są tak zmęczeni stolyczną gonitwą, że nie umieją się nawet po pracy wyluzować. "Przyjeżdżamy do Krakowa, bo tu ludzie naprawdę się bawią".
Ja, Śledziogrodzianka, mogłabym dodać jeszcze, że u mnie rejon przyjaznej człowiekowi miejskiej przestrzeni ogranicza się do jednego kilkusetmetrowego Deptaka, jednej Alei Fontann i paru kwartałów kilkunastoletniej, phi, "starówki". W Krakowie czy Wrocławiu zaś centrum to wielki obszar po którym możesz imprezować cały rok i codziennie być w innym lokalu. Tam możesz chodzić całą noc i spotykasz nie meneli, jak w centrum Szczecina, lecz ludzi podobnych tobie, którzy wyszli w noc i miasto zabawić się. Treścią miasta nie są budynki. Są nią ludzie.

2 komentarze:

  1. W Kraku to jeszcze Cieplarnia na Brackiej - my love :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tych miejsc, ale wszystko przede mną :) No może Chimerę, w której jadłam najlepsze wegańskie sałatki ever i to ładnych kilka lat temu.
    Szczecin zupełnie pozbawiony jest klimatu... za czasów studiów przesiadywałam po nocy na deptaku, no bo nic lepszego do wyboru nie było.
    Ja najlepiej się czuję w Edynburgu, bardzo polubiłam to miasto i jest to moje ukochane miejsce jak do tej pory, świetny klimat.
    Może jak w Szczecinie zaczną zagospodarowywać brzeg Odry, to się coś zmieni.

    OdpowiedzUsuń