Gwiazdy Dawida wkomponowane w zwieńczenie murka prześwitują niebem, jeśli się spojrzy z niezbyt wysoka. Nazwy ulic na Kazimierzu, litery hebrajskiego alfabetu w napisach, których nie rozumiem. Kościół Dominikanów, tu głosi kazania Polak-Węgier który zaraził mnie filosemityzmem.
Nagła i błyskawiczna adolescencja chłopca laboratoryjnego, Żyda, Norma Spellmanna. Który nagle z naukowca musiał się przedzierzgnąć w wojownika dobrej sprawy i wziąć do ręki broń. (Kurcze, pozytywne postaci drugoplanowe w tym filmie są naprawdę świetne). Oglądałam po raz kolejny tę historię siedząc między towarzyszami mych krakowskich dni, dwoma chłopakami o żydowskich korzeniach.
Rozmaitość jest wartością.
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz