Zapraszam również na mój blog motocyklowy

Zapraszam również na mój blog motocyklowy: http://motocyklistka.xemantic.com/

czwartek, 16 maja 2013

Pogo, gaz i klucz (ptasi)

Widzą zło w wytartej skórze
Widzą zło w podartych dżinsach
Łysiejący ludzie, którzy
Własne łby starli na świństwach
Boją się kolczyka w uchu
Ci co w uszach są otyli
Chcą nam pępek zaszyć w brzuchu
niby że nas nie spłodzili
Przerażone ryje świni
oglądają taniec pogo
przerażeni kabotyni
dbają o swój własny ogon

Taką oto piosenkę, dającą się zaśpiewać na melodię "Tom's Diner" Suzanne Vegi, ktoś stworzył, wypisał flamastrem na płachcie papieru pakowego, i powiesił na hydeparkowej tablicy w korytarzu Społecznego Liceum. Wczesne lata 90. Po jednej stronie barykady nauczyciele i rodzice, po drugiej niepokorna młodzież, której autoexpresja i indywidualizm przejawiały się w nieakceptowanych przez większość starszego pokolenia formach ciała i przyodziewku, w głośnej i szorstkiej muzyce. Wiek niewinności. Rodzice obecnych nastolatków zmagają się z dostępnością środków odurzających, dryfowaniem w cyberprzestrzeń, ciśnieniem na kosztowne gadżety. Tamtejsi nastolatkowie sami są teraz poważnymi ludźmi i robią takie badania jak to zrelacjonowane przez Technology Review. Otóż analiza nagrań video z koncertów punkowych wykazała, że uczestnicy pogo/kociołka wykazują zachowania podobne do cząsteczek gazu w 2D lub też poruszania się ptaków lecących w stadzie. :-) Czad, że się komuś chciało :-)

środa, 15 maja 2013

Pa-Cia De-Bóg

Niezastąpiony Alan wrzucił na mojego fejsiora taki oto obrazek:

Pa-cia De-Bóg


"Pa-cia to bóg chiński niszczący szarańczę i inne szkodliwe owady. Odstrasza insekty, jego ciało zaś złożone jest z rozmaitych elementów: ptaka, człowieka, dzwonu..."

Alan: Jak ulał pasuje do blogowej misji memowej ((-;

ja: No tak, ja robię taki  debug  ludzkiego myślenia...
Urodę, nerwowość i wewnętrzną niespójność też mam porównywalną ;-)

Alan: Tak, mizerabilność człecza, ulotność ptasia i dzwon na trwogę! ((-;
ja: albo - errare humanum, ptasi móżdżek i pustota dzwonu...
Alan: ale za to, jakie serce tego dzwonu! ((-;
ja: może i duże ale z jakiegoś ciężkiego metalu. Metale ciężkie (zob. obrazek) są szkodliwe dla zdrowia organizmów białkowych ;-P 



Metale ciężkie
PS. Tym się blogowanie różni od fejsowania. Na Ryjxionszce wszystko po tygodniu przepada, na blogu jest wiecznotrwałe. I ogólnodostępne -

wtorek, 14 maja 2013

Tutaj teraz jest ściernisko, ale będzie San Francisco...

fot.: Filip Kacalski www.filipkacalski.com



Najpiękniejsze zdjęcie kurierskie jakie kiedykolwiek widziałam.
I nie jest to San Francisco, ale ulica Jagiellońska w Szczecinie, a stalowego rumaka dosiada legendarny Fallus Fallusiewicz.
Autorem zdjęcia jest Filip Kacalski www.filipkacalski.com

Szkoła: wkrótce jej nie będzie





Cieszę się, że poważni i cenieni ludzie mają wreszcie odwagę powiedzieć "Król jest nagi!!!" Na marginesie, ja o tym pisałam już lata temu. (np. "Matrix systemu edukacji" i inne z działu "edukacja")


Jan Hartman w Gazecie Wyborczej pisze ("Umarła klasa"):

Szkolnictwo powszechne w obecnym kształcie jest dziewiętnastowiecznym przeżytkiem. Kulturowym i politycznym. Jeśli działa do dziś, to tylko mocą biurokratycznej inercji i obezwładniającej hipokryzji. Machina szkolna produkuje bowiem (...) również narkotyzującą propagandę własnych sukcesów i ''chwałę resortową''.

Zupełnie jak ongiś w Prusach czy innej carskiej Rosji. Machina szkolna, kontrolująca programy, proces nauczania i weryfikacji wiedzy uczniów, nastawiona jest na dowodzenie, że wszystko jest pod kontrolą, a edukacja daje zadowalające wyniki.

No dobrze, ale czy to wszystko da się zmienić? Nie bardzo. Dawniej szkoły działały po prostu dlatego, że w dyscyplinarnym społeczeństwie można było biciem i innymi karami wymusić na dzieciach nauczenie się na pamięć sporej liczby tekstów i formułek. Ta sama karność pozwalała na łatwe manipulacje psychiką dziecka i wywoływanie egzaltacji - a to poetyckiej, a to patriotycznej.

Dziś to wszystko przepadło. Z nastaniem demokracji zniknął przymus (...) do tego doszedł internet, który w każdej sprawie uwiadomi obywatela szybciej, skuteczniej i znacznie kompetentniej niż szkoła. Tym samym zaś szkoła przestała być potrzebna, tak jak przestało być potrzebne przechowywanie informacji na tym dysku, co to go mamy pod czaszką.

Funkcja szkoły jest dziś prawie wyłącznie społeczna. Jej zadaniem jest organizowanie czasu młodzieży w postaci bardziej czy mniej infantylnych zabaw. Wiele z nich to zabawy w uczenie się do egzaminów (testów) i ich zdawanie.

Autor więc przewiduje, że szkoła jest instytucją która wkrótce zniknie. Polecam bardzo cały text oraz zamieszczone w nim video -  Jan Hartman, Umarła klasa  

poniedziałek, 13 maja 2013

Nie mażę się, ale marzę...

Wielokrotnie pisałam już o tym, że rodzic, a szczególnie matka, to taka osoba, od której wymaga się totalnej rezygnacji z własnych potrzeb i życia innego niż dom i ewentualnie praca. Niedawny reportaż w Trójce - uczestniczki warsztatów dla zmęczonych matek opowiadają, że jeśli chcą wynegocjować czas dla siebie, np. na pójście na fitness, to muszą to uzasadnić jakimś względem pragmatycznym, bądź realizacją potrzeb innej osoby niż one same. "Mamo, zostań z małym, bo idę na siłownię. Muszę ćwiczyć żeby schudnąć i podobać się mężowi". Taki text ma pewne szanse powodzenia, w przeciwieństwie do "chcę iść na ćwiczenia, bo lubię". Nie ma mowy żeby ktoś to zrozumiał i został z dzieckiem.
Rodzice dzieci niepełnosprawnych mają życie cięższe w stopniu nie do wyobrażenia dla osób, które mają doświadczenie wyłącznie ze zdrowym dzieckiem. Opieka nad autystą bądź dzieckiem nie potrafiącym się samodzielnie poruszać jest nie tylko wielokroć cięższa, ale i trudniejsza do zdelegowania, a więc szanse na jakikolwiek odpoczynek są tu znikome. Jak dotąd skupiano się tylko na potrzebach dzieci. Teraz ktoś w końcu dostrzegł heroizm i dramatyczną sytuację ich rodziców.


więcej na www.niemazesie.pl
.

niedziela, 12 maja 2013

Czego pragniesz? O życiu w zgodzie z sobą (Alan Watts)

Mówi Alan Watts.
Jeżdżą motocykliści.
Kochamy to, co robimy.



tłumaczenie:
Co cię pociąga? Jaki stan spraw by ci odpowiadał?

Zastanówmy się - często to robię ze studentami pomagając im w poszukiwaniach ich powołania. Przychodzą do mnie i mówią, "Cóż, no, kończymy uczelnię i nie mamy najbladszego pojęcia co chcielibyśmy robić".

Więc zawsze zadaję pytanie, "Co byś chciał robić, gdyby pieniądze nie miały znaczenia? Jak chciałbyś spędzić życie, by mieć z tego prawdziwą radość?"

Cóż, to jest tak niesamowite. Jako produkt naszego systemu edukacji, rzesze studentów mówią, "Cóż, chcielibyśmy być malarzami, chcielibyśmy być poetami, chcielibyśmy być pisarzami. Ale jak każdy wie, w ten sposób nie da się zarobić żadnych pieniędzy".

A inna osoba mówi, "chciałbym żyć pod otwartym niebem i jeździć konno".
Odrzekłem, "Chcesz uczyć w szkole jazdy konnej? Przemyśl to. Co chcesz robić?"

Kiedy w końcu dojdziemy do tego, co dany człowiek twierdzi, że naprawdę chce robić, ja mówię mu: "rób to, i zapomnij o pieniądzach".

Ponieważ jeśli twierdzisz, że zarabianie pieniędzy jest najważniejszą rzeczą, spędzisz życie kompletnie marnując dany ci czas. Będziesz robił rzeczy, których nie lubisz robić, żeby zarobić na życie, które polaga na robieniu rzeczy których nie lubisz robić. To jest DURNE!

Lep­iej mieć życie krótkie, lecz pełne tego co lubisz robić, niż życie długie, ale marne i nieszczęśliwe.
 I w sumie, jeśli naprawdę lubisz to, co robisz, niezależnie od tego co to jest, możesz w końcu osiągnąć w tym mistrzostwo. To jest jedyna droga, by stać się w czymś mistrzem: naprawdę tym żyć. I potem, będziesz w stanie dostać z tego dobrą zapłatę, niezależnie od tego co to jest.

Więc nie martw się za bardzo. Każdym tematem ktoś się interesuje. I czymkolwiek ty się pasjonujesz, znajdziesz innych których to też pociąga.

Ale jest absolutnie głupie spędzać swój czas robiąc rzeczy których nie lubisz po to, by trwać, robiąc rzeczy których nie lubisz, i nauczyć swe dzieci by podążały tą samą drogą. Zobacz, w ten sposób wychowujemy dzieci i posyłamy do szkół by żyły w tak samo jak my, po to by mogły znaleźć dla siebie usprawiedliwienie i satysfakcję z życia poprzez wychowywanie swoich dzieci tak by wychowały swoje dzieci do robienia tego samego. To przyprawia o mdłości, ale nikt tego nie wyrzyga. Nigdy się nie wyrwiemy!

I tak więc, dlatego jest tak ważne żeby zastanowić się nad pytaniem, "czego pragnę". 
.

czwartek, 9 maja 2013

Lody Marczak (opcja wegańska!!) - najlepsze w tej części Polski


"You got to use your hands" - powiedziała Wyrocznia do Sati, kiedy mieszały ciasto. - "Cookies need love, like everything does". "Musisz to robić rękami. Ciastka potrzebują miłości, wszystko potrzebuje".
Teilhard twierdził, że nawet związek tlenu i wodoru w cząsteczce wody jest więzią etyczną opartą na miłości cząsteczek. I ja myślę, że istnienie czegokolwiek nie byłoby możliwe bez tej energii, jaką jest miłość, z jej wymiarami - pasją, zaangażowaniem, pragnieniem czynienia dobra. Nawet w matrixualnej branży IT, w której pracowałam wiele lat, nic nie działało dobrze, jeśli nie było zrobione z miłością.
Lody, które robi Karolina, powstają nie tylko z owoców, bakalii i cukru, ale przede wszystkim z pasji. I to się w nich czuje od pierwszego liźnięcia. Gdy uczucie jest prawdziwe, nie ma w nim miejsca na ściemę i sztuczność, więc w takich lodach nie znajdzie się żadnych polepszaczy, chemicznych dodatków czy mechanicznego nadymania powietrzem. Uzależniają jak opium od pierwszego razu - stąd ostrzeżenie na szyldzie "Tylko spróbuj" :-)
Karolina przejęła swój fach od taty, który kręci lody od 1985 roku. Ma lodziarnię w wielkopolskim Kępnie i stałych klientów którzy w podróżach przez tę część kraju specjalnie zbaczają z drogi i zatrzymują się tam by poczuć raz jeszcze ten nieporównywalny smak.
A smaków jest duży wybór - w tym tak niecodzienne opcje jak np. pestki dyni - oraz trzy wegańskie - truskawka, malina i kiwi (urywają głowę, kiwi podwójnie, trzeba mieć zatem dwie głowy jak Zaphod Beeblebrox, żeby przeżyć)


Chłopak Karoliny, Christian, pracuje w Berlinie, więc wybrali Szczecin jako miejsce w połowie drogi i założyli lodziarnię - 10 metrów od mojej bramy na Piłsudskiego. Już w pierwszym dniu swego istnienia odmieniła ona charakter tej smutnej, zasranej przez psy i zaplutej przez żuli ulicy. Odcinek między Grunwaldem a małym rondem do tej pory zdominowany był przez handel wyrobami monopolowymi. O profilu potrzeb lokalnej ludności świadczy fakt  że te 100m głównej arterii miasta dysponuje czterema punktami sprzedaży alkoholu i dwoma lombardami które zapewniają płynność finansową amatorom płynnego etanolu. W chwili otwarcia lodziarni przestrzeń natychmiast napełniła się pozytywną energią. Ludzie się zatrzymują, stawiają rowery pod ścianą, są z innymi współobywatelami miasta w przyjaznej przestrzeni publicznej. Niezobowiązująca, ale sympatyczna obecność innych ludzi, cieszenie się małymi przyjemnościami, ulotnymi chwilami. Kwintesencja dobrej codzienności. "Celebrating simple life", jak mówił Bilbo Baggins.


Karolina mówi o swej pracy: "Dzielimy się tym co sprawia, że ludzie milkną i są szczęśliwi. Choćby przez chwilę."

.

środa, 8 maja 2013

Wake up, Neo.


To, że aplikacja "budzik" znajduje się w katalogu "ulubione" w komurze to jest jakiś upiorny, ironiczny chichot Matrixa.



PS. Na marginesie:


wtorek, 7 maja 2013

Fej Zbuk Effect

Wrzuć swoje zdjęcie w spódniczce mini - 17 lajków.
Wrzuć zdjęcie psa który szuka domu - 20 szerów.
Wrzuć petycję o prawach zwierząt lub o powstrzymaniu genderycydu milionów dziewczynek w Chinach i Indiach - zero.

Fej Zbuk jest tym, czym my jesteśmy.