Zapraszam również na mój blog motocyklowy

Zapraszam również na mój blog motocyklowy: http://motocyklistka.xemantic.com/

sobota, 22 października 2011

Wynarodowienie, cz. 2

(aby pocieszyć TomLee)

Basilica di San Francesco, 1230, Assisi


Ostatnie dwa tygodnie spędziłam chodząc po Asyżu. Byłam w katedrze, gdzie chrzczono Franciszka (1182 rok), w bazylice wybudowanej dla niego parę lat po śmierci (1226) gdzie przechowuje się modlitwy i reguły pisane jego ręką. Freski Giotta i innych, pokrywające ściany i sklepienie bazyliki, zmieniły bieg historii europejskiego malarstwa. W tym czasie w kraju Polan i Wiślan była kompletna dzicz. Hotel, w którym mieszkaliśmy, mieści się w skrzydle pałacu wzniesionego w 1500 roku, i jak na asyskie warunki, jest naprawdę niezbyt starym budynkiem. Skoro tam, wtedy, była taka kultura, to nic dziwnego, że zafascynowali się nią ludzie z kurnych chat północy. Łacina i sztuka Włoch były dominantą europejskiej logosfery w tamtym czasie. Wkrótce nacjopuryści wymyślili pogardliwe określenie "makaronizm" na wyrazy z innych języków użyte w polskojęzycznych wypowiedziach. Wiele z tych lexemów wsiąknęło w tkankę języka polskiego tak głęboko że obecnie nie domyślamy się ich italskiego źródłosłowu. Np. "dom" jest zapożyczeniem z łaciny.

Basilica di San Francesco, 1235, Assisi
Mechanizm ten jest prosty. Społeczeństwo najlepiej prosperujące ekonomicznie ma najwięcej "mocy przerobowych" które można zwolnić z walki o biologiczne przetrwanie, i umożliwić im zajęcie się rzeczami niepotrzebnymi: pisaniem, malowaniem, rzeźbieniem ozdóbek na fasady domów. Po Italii w międzynarodowej kulturze ton nadawać zaczęła Francja. Lingua franca zastąpiła łacinę na pozycji języka międzynarodowego. W Polsce, jak i wszędzie, Paryż, "stolica świata" był ostateczną wyrocznią we wszelkich dziedzinach. Potem tę rolę przejęły kraje anglojęzyczne.  Polacy "paw narodów i papuga", ulegali tym wszystkim modom i asymilowali do swojej kultury wymysły innych nacji. Nie wynarodowili się jak widać. Zatem nie wynarodowią się i tym razem. Fascynacja lepiej rozwiniętymi kulturami pozwoliła im wzbogacić własną. "Jeśli ja mam dolara i ty masz dolara, i wymienimy się, każde z nas będzie mieć po dolarze. Jeśli ja mam ideę, i ty masz ideę, i wymienimy się, każde z nas będzie miało dwie". Rozmaitość jest wartością.

(wcześniej o wynarodowieniu)
.

7 komentarzy:

  1. Zamiast komentarza, z pozdrowieniami
    http://www.youtube.com/watch?v=-52B6QH_6QE

    OdpowiedzUsuń
  2. @Pacia napisała:

    "W tym czasie w kraju Polan i Wiślan była kompletna dzicz."

    Niepokojąco ten fragment zabrzmiał mi tożsamo z podtytułem poprzednich postów "nędza konserwatyzmu".

    Chyba, że "dzicz" nie jest nacechowana w Twoim rozumieniu negatywnie... Wszak to byli ówcześni "inni". A ci, którzy stawiali świątynie m.in. Franciszkowi toczyli wówczas krucjaty z pogańską północną i muzułmańskim południem. Raczej nie hołdowali zasadzie "rozmaitość jest wartością".

    OdpowiedzUsuń
  3. Alanis, no pewnie. Nie wątpię że poziom etyczny i borealów i śródziemia nie różnił się zbytnio. Ja pisałam, nie oceniająco, faktualnie, o zaawansowaniu kultury materialnej, sztuk plastycznych i werbalnych, które to zaawansowanie było potem przedmiotem fascynacji co poniektórych. Nie mojego przecież, bo mnie wtedy nie było na świecie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodam tylko, że wcale nie uważam, aby owi Polanie i Wiślanie byli bardziej za bioróżnorodnością. Nie widzę tylko w tym przypadku związku między rozwojem kultury (Freski Giotta vs Dzicz), a akceptacją obcego/innego. Wszak Watykan w owym czasie Vikingów nazywał barbarzyńcami i szatanem wcielonym, a owi barbarzyńcy już od przynajmniej dwustu lat przed narodzinami Franciszka dopuszczali do głosowań parlamentarnych kobiety. Oczywiście tylko te z wysokich rodów, ale jednak. Stąd moje zastrzeżenie.

    OdpowiedzUsuń
  5. A widzisz, mi określenie "dzicz" w zestawieniu z osiągnięciami sztuk śródziemnomorskich, zabrzmiało jednak wartościująco. Tym bardziej, że sztuka owych Polan i Wiślan jest poznana w szczątkowej formie, bowiem cywilizowane południe skutecznie owoce sztuki borealów zniszczyło.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tylko chciałam, jak zaznaczyłam na wstępie, pocieszyć TomLee. Że nie ma żadnego spisku, tylko banalne, zrozumiałe, nieszkodliwe zjawisko o wielusetletniej tradycji. Nic nie chciałam oceniać, bo i po co?

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, tak - ja wyczytałem i zrozumiałem owo pocieszenie. Inom się zaniepokoił, że w tym pocieszaniu nieco się słowa zapędziły. A jasno, że ocenianie ssie. Ale i tak to robimy :)

    OdpowiedzUsuń