W biegu pomiędzy drogerią a spożywczakiem, obładowana pieluchami i pomidorami, by zatrzymać się na chwilę, odetchnąć i popatrzeć na piękno, siadam sobie w ogródku Fanaberii, w doborowym towarzystwie: gorąca czekolada, gałka lodów, bita śmietana. Przyglądam się przechodniom, chcąc ucieszyć oczy widokiem pięknych ludzi, półelfów, może by się i trafił elf czystej krwi.
Ale wokół tylko brzydota. Żadnych urodziwych chłopców czy dziewcząt. Chłopi i robotnicy, kloszardzi, pijacy i żebracy, matki z terrorystami w wózkach czy chustach, czy w dresach. Nawet jednej wikińskiej hałastry na weekendowej wycieczce. Ludzie albo starzy, albo cyniczni. Orki i uruki.
Remont parterów hiszpańskich kamienic ciągnie się już od miesięcy. Pod młotami padły kawałki muru ze sprayunkami, które robiłam letnim świtem, w pięknym 2006 roku:
Trzeci, cytat z filmu Hala Hartleya, zginął pod farbą koloru guano:
Już nigdy nie będzie takiego lata.
_______________________________________________
Frodo Żyd! - zawsze mnie ten napis zastanawiał, no proszę...
OdpowiedzUsuń