Zapraszam również na mój blog motocyklowy

Zapraszam również na mój blog motocyklowy: http://motocyklistka.xemantic.com/

piątek, 3 lipca 2009

Sumienie outsorcowane

Którzy to są – katolicy?” - zastanawia się ośmiu amerykańskich policjantów, usłyszawszy jakiego wyznania jest zabrany przez nich autostopowicz. “A! - przypomniał sobie któryś. “To ci, którzy nie używają kondomów!

Śmieszne? Nie, przerażające. Gdyby najważniejszą cechą katolickiej moralności, widoczną na codzień w życiu wiernych, było niewszczynanie wojen, niebicie żon, oddawanie połowy majątku ubogim... Gdyby pierwszym skojarzeniem z "katolik" było "miłujący bliźniego jak siebie samego"... Ale nie. Na świecie powstają bomby atomowe, dzieci są zmuszane do prostytucji lub zabijania, całe narody giną z głodu, rodziny rozpadają się przez alkohol, ale spośród tych zjawisk najintensywnej (najgłośniej?) zwalczanym przez Kościół Katolicki jest pigułka antykoncepcyjna. Ile na niedzielnych kazaniach słyszymy o rzetelnym płaceniu podatków, przemocy w rodzinie, uchylaniu się od pracy, złośliwości i intrygowaniu przeciw bliźnim, uczciwości wobec pracowników i pracodawców, prowadzeniu aut na trzeźwo, a ile o seksie – czystości przedmałżeńskiej, homoseksualizmie, kontroli urodzeń? Do tego stopnia, że mój młody kolega myśli, że seks "jest nagrodą za trud wychowania dzieci", więc bezpłodni i przekwitnięci, no i oczywiście homosexualni, nie mają do niego prawa. “Prawo do seksu”! Jakżeż chora musi być mentalność, która wytworzyła takie pojęcie!

Lektura blogu Artura Sporniaka "Małżeństwo pod rygorem" i przytaczanych tam opinii była dla mnie tym co dobiło moją niegdyś tak silną więź z Kościołem. Jedni uprawiają intelektualną woltyżerkę, budują wymyślne konstrukcje argumentacji żeby udowodnić że antykoncepcja jest zła z założenia - coś czego się nie da udowodnić, bo to przecież bzdura. Inni żyją nadzieją na “rozluźnienie stanowiska Watykanu”, wypatrując różnych znaków na niebie i ziemi, i spekulując co na ten temat będzie sądził następny papież. Takie podejście do etyki jest dla mnie absurdem. Czy ci ludzie liczą na to że może uda się przekonać biskupów, a oni przekonają papieża, a papież przekona Pana Boga i Bóg nie będzie ich strącał do piekła? Albo coś jest dobre albo złe, albo to robimy albo nie. Miliony zabezpieczonych aktów małżeńskich dziś są "wewnętrznie złe", a jutro, jak papież zmieni decyzję, takimi być przestaną? Czy trzeba będzie się wyspowiadać z tych sprzed decyzji również? Nazwałabym to “outsorcingiem sumienia”, “sumieniem scentralizowanym”. Jest ono oznaką niedojrzałości; podobnie niektórzy dorośli już ludzie nadal słuchają we wszystkim mamy, “bo jeśli to co ona mi kazała będzie miało złe skutki, to nie będzie to moja wina”. Nie chodzi o to żeby robić coś dobrego, unikanie zła też nie jest celem; chcą tylko żeby nikt się do nich nie mógł przyczepić.

Ojciec dwójki nastolatków, katolik, humanista po studiach zarabiający w zawodzie 1000 zł dowiaduje się, że moja znajoma po siedmiu latach starań zaszła w ciążę. “Ach, co za szczęście" - mówi; a ja myślę że cieszy się z przyszłymi rodzicami, że się w końcu udało. Ale on kontynuuje: – "Co za szczęście, siedem lat seksu bez ograniczeń i bez tych ciągłych nerwów, będzie miesiączka czy nie”. Jezus mówił o faryzeuszach: nakładają na ludzi ciężary których palcem nie chcą ruszyć. Nikt z wielce mądrych duchownych nie ma doświadczenia męczarni ciąży, horroru porodu, nikt z nich nawet nie towarzyszył żonie na porodówce, nie zrywał się co godzinę w nocy by karmić i przewijać. Nikt z nich nie leżał w łóżku koło żony, podczas gdy to już czternasta noc z rzędu kiedy "nie można". Ale to oni określają, jak mają żyć inni i jak mają się z tym czuć. Gdyby dzieci w dużych ilościach tak uszczęśliwiały wszystkich bez wyjątku, nie trzeba by było namawiać ludzi, żeby mieli ich tuziny.

Parę powyższych myśli oraz parę innych na ten temat było opublikowane w Tygodniku Powszechnym (list "Zniszczeni przez kalendarzyk")

2 komentarze:

  1. Jestem katolikiem, chodzę do Kościoła, ale również przeraża mnie ta hipokryzja. Jak z jedzeniem mięsą w piątki. Jeszcze pare lat temu Kościół uznawał to za grzech, teraz już nie. Taa... wtedy byłem potępiony, teraz nie bo Kościół zmienił zdanie....

    OdpowiedzUsuń
  2. A nie wydaje Ci się, że Ci policjanci skojarzyli katolicyzm z zakazem używania prezerwatyw dlatego, że to jest coś to ten katolicyzm wyróżnia na tle innych religii? Na dobrą sprawę wszystkie głoszą miłość bliźniego, ale prezerwatywami tylko katolicy się przejmują.

    OdpowiedzUsuń