“Którzy to są – katolicy?” - zastanawia się ośmiu amerykańskich policjantów, usłyszawszy jakiego wyznania jest zabrany przez nich autostopowicz. “A! - przypomniał sobie któryś. “To ci, którzy nie używają kondomów!”
Śmieszne? Nie, przerażające. Gdyby najważniejszą cechą katolickiej moralności, widoczną na codzień w życiu wiernych, było niewszczynanie wojen, niebicie żon, oddawanie połowy majątku ubogim... Gdyby pierwszym skojarzeniem z "katolik" było "miłujący bliźniego jak siebie samego"... Ale nie. Na świecie powstają bomby atomowe, dzieci są zmuszane do prostytucji lub zabijania, całe narody giną z głodu, rodziny rozpadają się przez alkohol, ale spośród tych zjawisk najintensywnej (najgłośniej?) zwalczanym przez Kościół Katolicki jest pigułka antykoncepcyjna. Ile na niedzielnych kazaniach słyszymy o rzetelnym płaceniu podatków, przemocy w rodzinie, uchylaniu się od pracy, złośliwości i intrygowaniu przeciw bliźnim, uczciwości wobec pracowników i pracodawców, prowadzeniu aut na trzeźwo, a ile o seksie – czystości przedmałżeńskiej, homoseksualizmie, kontroli urodzeń? Do tego stopnia, że mój młody kolega myśli, że seks "jest nagrodą za trud wychowania dzieci", więc bezpłodni i przekwitnięci, no i oczywiście homosexualni, nie mają do niego prawa. “Prawo do seksu”! Jakżeż chora musi być mentalność, która wytworzyła takie pojęcie!
Lektura blogu Artura Sporniaka "Małżeństwo pod rygorem" i przytaczanych tam opinii była dla mnie tym co dobiło moją niegdyś tak silną więź z Kościołem. Jedni uprawiają intelektualną woltyżerkę, budują wymyślne konstrukcje argumentacji żeby udowodnić że antykoncepcja jest zła z założenia - coś czego się nie da udowodnić, bo to przecież bzdura. Inni żyją nadzieją na “rozluźnienie stanowiska Watykanu”, wypatrując różnych znaków na niebie i ziemi, i spekulując co na ten temat będzie sądził następny papież. Takie podejście do etyki jest dla mnie absurdem. Czy ci ludzie liczą na to że może uda się przekonać biskupów, a oni przekonają papieża, a papież przekona Pana Boga i Bóg nie będzie ich strącał do piekła? Albo coś jest dobre albo złe, albo to robimy albo nie. Miliony zabezpieczonych aktów małżeńskich dziś są "wewnętrznie złe", a jutro, jak papież zmieni decyzję, takimi być przestaną? Czy trzeba będzie się wyspowiadać z tych sprzed decyzji również? Nazwałabym to “outsorcingiem sumienia”, “sumieniem scentralizowanym”. Jest ono oznaką niedojrzałości; podobnie niektórzy dorośli już ludzie nadal słuchają we wszystkim mamy, “bo jeśli to co ona mi kazała będzie miało złe skutki, to nie będzie to moja wina”. Nie chodzi o to żeby robić coś dobrego, unikanie zła też nie jest celem; chcą tylko żeby nikt się do nich nie mógł przyczepić.
Ojciec dwójki nastolatków, katolik, humanista po studiach zarabiający w zawodzie 1000 zł dowiaduje się, że moja znajoma po siedmiu latach starań zaszła w ciążę. “Ach, co za szczęście" - mówi; a ja myślę że cieszy się z przyszłymi rodzicami, że się w końcu udało. Ale on kontynuuje: – "Co za szczęście, siedem lat seksu bez ograniczeń i bez tych ciągłych nerwów, będzie miesiączka czy nie”. Jezus mówił o faryzeuszach: nakładają na ludzi ciężary których palcem nie chcą ruszyć. Nikt z wielce mądrych duchownych nie ma doświadczenia męczarni ciąży, horroru porodu, nikt z nich nawet nie towarzyszył żonie na porodówce, nie zrywał się co godzinę w nocy by karmić i przewijać. Nikt z nich nie leżał w łóżku koło żony, podczas gdy to już czternasta noc z rzędu kiedy "nie można". Ale to oni określają, jak mają żyć inni i jak mają się z tym czuć. Gdyby dzieci w dużych ilościach tak uszczęśliwiały wszystkich bez wyjątku, nie trzeba by było namawiać ludzi, żeby mieli ich tuziny.
Parę powyższych myśli oraz parę innych na ten temat było opublikowane w Tygodniku Powszechnym (list "Zniszczeni przez kalendarzyk")
Jestem katolikiem, chodzę do Kościoła, ale również przeraża mnie ta hipokryzja. Jak z jedzeniem mięsą w piątki. Jeszcze pare lat temu Kościół uznawał to za grzech, teraz już nie. Taa... wtedy byłem potępiony, teraz nie bo Kościół zmienił zdanie....
OdpowiedzUsuńA nie wydaje Ci się, że Ci policjanci skojarzyli katolicyzm z zakazem używania prezerwatyw dlatego, że to jest coś to ten katolicyzm wyróżnia na tle innych religii? Na dobrą sprawę wszystkie głoszą miłość bliźniego, ale prezerwatywami tylko katolicy się przejmują.
OdpowiedzUsuń