Kurierowi rowerowemu ukradli rower. Na placu Rodła, w środku dnia. Świat jest pełen kanalii. Przecież taki kurier zarabia tak marnie, że w 3 lata nie zarobi na nowy rower. A jak nie ma roweru, nie ma narzędzia pracy. I największej pasji; żeby w tym pracować, trzeba to kochać.
Przychodzi kurier do nas do biura; chcę się dowiedzieć, czy się może udało sprzęt odzyskać, więc zaczynam: "Słyszałam że jednemu z was ukradli rower". "Żeby to jednemu" wzdycha z rezygnacją.
W Polsce kradnie się wszystko. Nieodremontowana elewacja parteru zasłonięta reklamową płachtą udającą ciąg dalszy kamienicy. I o tę "niby ścianę" "oparty" nadrukowany rower. W nocy ktoś przyszedł z nożyczkami i ukradł ten rower. Między łopoczącymi na wietrze brzegami dziury widać obdrapany do kości tynk.
Rowerami jeżdżą tylko pasjonaci; przeciętny Polak traktuje swój pojazd jako przedłużenie penisa i najważniejszą formę manifestacji statusu materialnego. Heniu jechał sobie kiedyś rowerem dla przyjemności, a kierowca auta jadącego ulicą w tym samym kierunku otworzył okno, wychylił się i mówi do Henia: "Widzisz? Trzeba było pracować!"
zastanawiam się w takim razie, co z moim penisem. Bo po wsi jeżdżę przeważnie rowerem ale po mieście osiemnastometrowym autobusem a często nawet trójskładem :)
OdpowiedzUsuńWidocznie Ty nie musisz sobie przedłużać, kochany. :-D Przynajmniej będąc na wsi ;-)
OdpowiedzUsuń