Najbardziej boli świadomość, że nie da się Stamtąd wrócić nie tracąc części siebie. Ostateczna prawda jest taka, że albo się zostanie zapomnianym przez wszystkich, albo trzeba samemu zapomnieć wszystko.
When I met The Ferryman
He smiled to me
Could swear I saw this smile before
“You have to choose” – he said
“And then you may return
You’ll get another chance to revive
If you decide to keep
Your memories from the past
By all else, you must be forgotten
If you let me take your mind
If you let me take your soul
In their hearts you’ll stay forever
Your choice
Wybieraj. To jest najtrudniejsze.
O muzyce nie powiem nic, zgodnie z postulatem Mistrza Bexińskiego, by nie werbalizować tego, co jest do słuchania, oglądania czy jedzenia. Wspomnę tylko o uczuciach które we mnie budzi. Niesamowite, że można tak genialnie dźwiękiem namalować ten rozdzierający stan, w którym decydujesz, a zarazem wiesz, że nie ma dobrych wyborów i że którą drogą nie pójdziesz, skończy się to twoją przegraną. Tę samotność i maleńkość jednostki wobec bezsensownie skonstruowanego kosmosu.
Płyta leżała u mnie parę miesięcy, zanim odważyłam się jej posłuchać pierwszy raz. Głównie dlatego, że to bardzo zły czas dla mnie był, a że z muzyką zapamiętują mi się emocje czasu kiedy ją słucham, nie chciałam jej sobie zniszczyć, tak jak niektóre płyty zniszczyłam sobie słuchając ich podczas sesji na studiach. Zabrałam Lunatic Soul do Oslo, na te parę dni oderwania od mułu codzienności i powrotu do klimatu dawnych dobrych wolnych czasów. To była trafna decyzja. Teraz kiedy słucham tej płyty chodząc ulicami Śledziogrodu, pod przymkniętymi powiekami widzę słońce nad fiordem i cytaty z Ibsena wniknięte w strukturę chodnika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz