Zapraszam również na mój blog motocyklowy

Zapraszam również na mój blog motocyklowy: http://motocyklistka.xemantic.com/

poniedziałek, 16 lipca 2012

Incepcja, nieśmiertelna

Joe Gordon-Levitt :-)
Urszula napisała na swoim blogu o Incepcji. Popieram jej opinie w stu procentach, mnie ten film też zachwycił, a nie sądziłam, że mnie coś jeszcze zachwyci. I od dwóch lat nie przestaje zachwycać. Joe Gordon-Levitt - rewelacyjna rola, zresztą on nie potrafi inaczej. To właśnie dzięki temu filmowi go odkryłam. No i w ogóle Arthur, świetna postać, lojalny i inteligentny. Na samym początku filmu nie wiadomo o co chodzi, dlaczego Leonardo tych Japończyków zabija, czy on jest dobry, czy zły i w jakiej sprawie działa? Było mi ciężko załapać z nim empatię. Udało się to dzięki Arthurowi, jego wspólnikowi, to ta postać przekonała mnie że oni muszą być w porządku, dzięki czemu mogłam solidaryzować się z bohaterami i poprawnie emocjonalnie przeżywać fabułę zanim zostało wyklarowane na czym to wszystko polega.

Inni bohaterowie drugoplanowi też są świetnie skonstruowani, w zasadzie każdy z nich, ze szczególnym uwzględnieniem hiperbystrego, złośliwego Brytola, fałszerza Eamesa :-)

Muzyka jest obłędna i generowała mi niegdyś tu opisane odmienne stany świadomości. Słuchałam jej jeżdżąc na motocyklu i przestałam bo było to zbyt niebezpieczne. (niedawno o tym pisałam)

Właśnie któregoś dnia puszczałam Kryonizemu tę muzę, a on jak zwykle sceptyczny i uprzedzony do dzieł kultury podobających się szerszym gronom, mówi drwiąco: "teraz ci źli gonią tych dobrych". Wtedy zdałam sobie sprawę że to jest film w którym nie ma negatywnych postaci. Zarówno dokonujący skoku złodzieje á rebours ("podkładacze") jaki i ich mocodawca Saito są "dobrymi przestępcami" ale dobry jest również ten na którego "napadają" czyli Robert Fisher. Jedyną mało pozytywną osobą jest apodyktyczny, surowy i zimny emocjonalnie ojciec Roberta, przedsięborca Maurice Fisher; nie czyni on jednak intencjonalnego zła, po prostu jak wielu ojców tamtego pokolenia nie potrafił emocjonalnie kochać swojego dziecka, bo nie miał takiego wzorca.

Poczytajcie wpis Urszuli, szczególnie zaś polecam opisy jej własnych snów, z wpisu i z komentarzy. Kto tam zajrzy znajdzie też opis mojego bardzo frojdystycznego snu z młodości ;-)

1 komentarz: