Zapraszam również na mój blog motocyklowy

Zapraszam również na mój blog motocyklowy: http://motocyklistka.xemantic.com/

wtorek, 17 stycznia 2012

To jest pokolenie odpowiedzi! ;-) "Mrożkiem!" czyli aj łona łona

Łona jest geniuszem.
Wiem, że nie jestem odkrywcza, ale nie muszę.
Uwielbiam go - po pierwsze jako człowieka: w kontakcie bezpośrednim jest ujmująco skromnym, bezpretensjonalnym facetem, spokojnym i szanującym dyskutantem, który mógłby każdego w jednej chwili rozsmarować na ścianie ostrą brzytwą swojej przenikliwej inteligencji, ale tego nie robi. Złośliwość jest orężem, którym posługuje się mistrzowsko, ale używa tylko w potyczkach ze starannie dobranymi debilizmami zbiorowymi, nie przeciwko konkretnym ludziom.
Uwielbiam Łonę, po drugie, jako felietonistę, czyli obserwatora i analityka rzeczywistości - prześwietla z zegarmistrzowską dokładnością debilizmy i absurdy naszego życia społecznego i potrafi pokazać je jak w soczewce, opisując jedną scenę, sytuację lub rozmowę, która dogłębnie exemplifikuje dane zjawisko (np. "Jesteśmy w kontakcie" i "Święty spokój" - moje ulubione utwory z najnowszej płyty "Cztery i Pół", godne następstwo klasycznych "My się znamy" czy "Raperzy są niedobrzy").

I uwielbiam Łonę tertio jako poetę - bo swoje obserwacje ujmuje mistrzowsko w słowa operując logosem i logosferą precyzyjnie jak chirurgicznym skalpelem, zarówno wyrażając zachwyt, jak wtedy gdy mówi czule o Helmucie (trabancie): "nie pali dużo, a na pewno mniej ode mnie" jak i gdy się wnerwia na kelnera: "typ stał pewnie tam gdzie ZOMO, bo niesie mi padakę wybieloną, myślę: o, zapłacisz za dyshonor". Perfekcyjne są te jego życiowe porównania, jak: "Łona i herba, jak Stalin i Beria" czy w "Panie Mahmudzie": "pan zaglądasz do Koranu rzadziej niż ja do Pani Domu" albo w "Artysto drogi": "zaangażowany w rap który robisz / jak aktorka filmu porno w dialogi" Zmysł liryczny ma równie wyrafinowany jak dramaturgiczny, przykład pierwszy z brzegu: "Rozmowa" (z Bogiem):
Władza to banda cwaniaków z największym na czele,
a Biblia dawno już przestała być bestsellerem"
"Hmm. to może jeszcze raz Mesjasza ześlę?"
"Nie wygłupiaj się, skończy na elektrycznym krześle!" (...)
(...)Bóg zaczął wrzeszczeć:
"Zrobiłem już jeden potop, mogę zrobić go raz jeszcze!"
"Bój się Boga!" "Kogo?" "O, przepraszam.
Ale byłaby to największa kaszana z wszystkich kaszan!" (...)
Więc ludzie, zróbmy coś żeby świat był lepszy,
bo On zadzwoni i znowu mnie opieprzy.
Estetyka audialna rapu rozmija się kompletnie z moją wrażliwością, więc takiej muzyki nie słucham, ale Łonie, z podanych wyżej powodów, nie potrafię się oprzeć. :-)
Grudniowy koncert Łony, Webbera i The Pimps był wspaniałym przeżyciem, mimo iż klub Słowianin jak zwykle beznadziejnie nagłośniony, niemniej texty i tak znam na pamięć, podobnie jak cała publiczność, co było słychać gdy Łona podawał nam mikrofon, nie tylko na refrenach. Zresztą zobaczcie sami - "mnóstwo nieodebranych połączeń, odebranych niepołączeń":
Fani znali nie tylko najnowsze numery ale też utwory z poprzednich płyt, włącznie z pierwszą, wydaną w czasach, kiedy większość z obecnej na sali młodzieży była jeszcze niepiśmiennymi pacholętami. Umknęło to mojej uwadze, ale Skoniak uświadomił mi, że on i ja byliśmy najstarszymi osobami na sali, urodzonymi wcześniej nawet niż występujący artysta. Jak to mówił Jan Krzysztof Kelus "to nie my się starzejemy to się inni robią młodsi". Zresztą - naprawdę warto było to zobaczyć: tłum dzieciaków epoki internetowej, które nie odróżniają bez użycia Gógli kto Różewicz a kto Rodowicz, gdy Łona wyskandowawszy "ta celebrytka wolne chwile zaczytuje, nie wiem, ..." skierował mikrofon w stronę widowni, kilkaset nastoletnich gardeł wykrzyknęło: "Mrożkiem!"

Największy artysta, jakiego wydało portowe miasto Szczecin* jest też patriotą lokalnym, czego wyrazem są topograficzne konkrety obecne na każdej płycie, a już zwłaszcza na koncercie granym w mieście z "mglistym widokiem na Floating Garden". Więc było i nowe "Bez mapy" i klasyczne "Do Ciebie Aniu szłem". W tym pierwszym utworze Łona popełnia autointertextualizm:
"Więc skręcam w Piłsudskiego i przecinam Odrodzenia
A tu ironia losu wstrętna, bo przede mną Szarych Szeregów
Kiedyś - nie pamiętam" ;-)

To nawiązanie do "Ballady o szlachetnym czorcie" z 2004 r., gdy opowiadał jak to nocną porą: "Ja spacerkiem do domu wracam po alei Piastów (...) Aż dochodzę do placu Sprzymierzonych, kiedyś Lenina"
Zaś przed przywołaniem opowieści o tym, jak z buta, a właściwie z klapka, szedł na imprezę na Bezrzeczu, Łona pozdrowił obecnych na sali Anię i Kulę, czyli inspiratorów tamtej historii, która jak widać nie jest wyłącznie wytworem łońskiej wyobraźni, swoją drogą - nieograniczonej.

To tyle moich zachwytów drodzy Czytelnicy, a teraz - kto jeszcze tego nie zrobił - grzejcie lacze do empiku po nową płytę "Cztery i Pół" bo trzeba wspierać artystę rodzimego, aby mógł wyżyć ze sztuki i nią się zająć przede wszystkim, a nagrodą za nabycie legalnego exemplarza będzie obecny w środku piękny zestaw fotek Łony i Webbera oraz opis z jakiego instrumentarium korzystali tworząc płytę (dobrze jest zapoznawać się z nim na kiblu bo przeczytawszy trudno powstrzymać siurnięcie ze śmiechu).

-- 
*(w mym skromnym oczywiście odczuciu)  

4 komentarze:

  1. Chciałem tylko zauważyć, że strasznie niesprawiedliwe jest uważanie, że "tłum dzieciaków epoki internetowej, które nie odróżniają bez użycia Gógli kto Różewicz a kto Rodowicz". Są tak samo róznorodni jak młodzież w czasie bez "gógli". Są matoły i są ludzi bardzo inteligentni. Jak w każdym pokoleniu. Pewnie fajnie by było należeć do ostatnich intelektualistów. Ale oni też czytają Różewicza i Mrożka bo ktoś im kiedyś powiedział, że są dla ludzi mądrych i gardzą TV bo ktoś im powiedział, że jest zła i niedobra i ludzie wartościowi takowej nie oglądają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja broń boże nie deprecjonuję tych nastolatków. Po prostu zauważam fakty - że jest to pokolenie które ma inny paradygmat poznawania rzeczywistości. I inne narzędzia. My mieliśmy xiążki, oni mają internet. Bardzo zresztą cenię wielu młodych których znam, ale niewielu z nich czyta. I co z tego? To nie erudycja jest tym co czyni człowieka wartościowym.
      A co do gardzenia TV i cenenia literatury. Podziwiam ludzi, zwłaszcza młodych, którzy do takich wniosków dochodzą sami, a nie dlatego że im "ktoś powiedział".

      Usuń
    2. Kurcze, Pacyfka! Nie przesadzaj! Nic tak nie wpływa na kreatywny aspekt nastoletniego buntu jak lekka deprecjacja ze strony starszaków! :)

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń