Zawsze była mi obca duma z czegoś, na co nie zapracowaliśmy, co nie zależało od naszej woli, ale jedynie loterii urodzeniowej: "bycia białym", "bycia Polakiem", "bycia szlachcicem", bycia dzieckiem bogatych rodziców.
Tymczasem Polak-Katolik oznajmił mi ostatnio z dumą: "Należę do Rodziny Katyńskiej. Najstarszy brat mojej mamy zginął w Katyniu. Jest na liście. Wywieźli go, bo był policjantem przed wojną".
Czyli to taka pycha Schoedingera. Póki nie wiedział - był zwykłym człowiekiem. Teraz wie i jest kimś wielkim - ciotecznym wnukiem nieznanego mu kogoś zastrzelonego przez Sowietów na wiele lat przed jego narodzeniem.
Zresztą, co dla naszego Polaka-Katolika oznacza bycie Polakiem? Nienawiść do Ruskich, Niemców i Żydów. Bo oni nasze dzieci przywiązywali do maszyn oblężniczych pod Głogowem. Bo łagry i lagry. Bo zabili Pana Jezusa. (Żyda).
Rządzą nami trumny.
.
Właśniem po lekturze "Naszej klasy" Słobodzianka. Smutnej. Ale tak gorzko smutnej. Że chce się aż podpisac pod wersem Bursy (który mniej więcej tak brzmiał) "ale dlaczego zrobiłeś mnie Polakiem?"
OdpowiedzUsuń