"Oszukane pokolenie"...? z, jak to nazwali trafnie Kuźmiński i Wilczyński, śmieciowymi dyplomami:
są najbardziej wykształconą generacją w historii Polski, ale też swoje wykształcenie, fakultety, wydatki na czesne mogą sobie powiesić nad łóżkiem.
„Bez edukacji będziesz nikim”; „Nie idź na studia, skończysz w MPO”. Jeśli „oszukane pokolenie” chce znaleźć „winnych”, w pierwszym rzędzie powinno poszukać pod własnymi dachami. To ich rodzice po 1989 r. zrozumieli, że edukacja może się okazać najważniejszą przepustką do lepszej przyszłości. Wydawali więc ostatnie pieniądze na korepetycje z języków obcych albo zadłużali się, by posłać dziecko do szkoły prywatnej. Poświęcić rok na porządne przygotowanie się do upragnionego kierunku? Nic z tych rzeczy: trzeba studiować już, zaraz.
Dzieci przedstawicieli pokolenia awansu społecznego w PRL – ludzi, którzy przyjeżdżali studiować do miast i tworzyli inteligencję w pierwszym pokoleniu, uzyskując po studiach stabilność na państwowych posadach - wyrastały w poczuciu względnego bezpieczeństwa, rodzice „mieli pracę”. Ci rodzice, zdając sobie sprawę, że taka przyszłość nie będzie już udziałem dzieci, postawili na ich wykształcenie jako najlepiej sobie znany mechanizm zdobywania prestiżu społecznego i życiowej stabilności. Tymczasem dzieci odziedziczyły po nich kulturowy model, według którego po studiach „dostaje się” pracę.
Ale jakże typowa była też sytuacja odwrotna – może nawet częstsza, zważywszy, że studia były w realnym socjalizmie przywilejem elitarnym. Oto rodzice, którzy nie studiowali, i często z trudem wiązali w PRL koniec z końcem, w edukacyjnym boomie ujrzeli szansę, by ich dzieci dostały to, czego sami nie doświadczyli.
Cykl "don't be fool, quit the school" i inne o edukacji (przewiń w dół by pominąć najnowszy)
.
Edukacja może mieć sens, tylko póki co wszystkie znane mi 'z własnoręcznego przerobienia' reformy idą w kierunku maksymalnego oszczędzania kasy. BW
OdpowiedzUsuńCoraz więcej ludzi czyta tego bloga - podejrzewam że Dreptaki z Ministerstwa Finansów też. W związku z tym padł pomysł aby ozusować śmieciowe umowy o których wiele dobrego napisała Pacyfka. I jest jak u Młynarskiego - Dreptaki chodzą i podśpiewują - "co by tu jeszcze spieprzyć panowie... co by tu jeszcze"...
OdpowiedzUsuńFerdynand Maria Kiepsko - Wlazło
Mnie się w ww. kontexcie nasuwa wiersz Gałczyńskiego: "Skumbrie w tomacie, chcieliście Polskę, no to ją macie". Debile płakali że są na "śmieciówkach" - zamiast się cieszyć że są na czymkolwiek - i teraz jak im zabiorą z tego ZUS, albo ich zwolnią, to dopiero będą mieli radość.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko że to uderzy również w tych, którzy nie narzekali.