Zapraszam również na mój blog motocyklowy

Zapraszam również na mój blog motocyklowy: http://motocyklistka.xemantic.com/

poniedziałek, 28 września 2009

"jest puszczona fizjologią"

Boże,
który w swojej bezduszności sprawiłeś,
że ludzie rozmnażają się w tak kretyński, chory sposób,
spraw,
by ci których stworzyłeś na obraz i podobieństwo swej bezduszności,
lekarze,
nie okazujący miłosierdzia nad cierpiącymi ludźmi,
również twojego i ludzkiego miłosierdzia nie zaznali.
Spraw, by powróciła do nich
każda chwila cierpienia,
któremu mogli ulżyć,
ale pozwolili mu trwać.
Spraw, by ci, powołani do służby
zdrowia, a którzy tak skwapliwie wykorzystują swą władzę
nad zdrowiem i życiem człowieka,
zaznali również tego poniżenia,
którym szafują tak szczodrze i bezinteresownie.
Spraw, by każde bezlitosne, chamskie i poniżające słowo,
skierowane do bezbronnego, cierpiącego i oddającego się w ich opiekę człowieka,
wróciło do nich, gdy sami będą potrzebowali pomocy.
Obdarz ich hojnie chorobą
i spraw by trafili do szpitala,
w którym nikt ich nie zna.
Jeszcze w tym życiu.
A tym, którzy biorą łapówki,
pozwól się przekonać,
że za pieniądze nie wyjdą z piekła.

Pisałam w nocy, w czasie gdy Ania "została puszczona fizjologią" zamiast planowanego cesarskiego cięcia. Przez tysiące lat miliardy ludzi doznawało cierpienia przy wyrywaniu zębów albo gdy na skutek wypadku lub walki stracili kończynę. Dlaczego więc, od kiedy wynaleziono anestezjologię, ich się znieczula, a rodzące kobiety nie, "bo tak było zawsze"?

Ps. Alexandro ja wiem że Ty jesteś inna!!!! :-*

sobota, 19 września 2009

Co mamy zrobić, żebyście nas widzieli?

Przez cały sezon motocyklowy był względny spokój, a teraz na koniec co dwa, trzy dni coś. Ktoś.
W tej elegii co kilka wersów jak refren powtarza się: "samochód wyjechał z podporządkowanej..."
Tak jak xiędzu profesorowi, który wykładał na filozofii gdy Dziuny tam się uczył. Trzy dni temu jechał 40km/h ulicą Monte Cassino. Dwa skrzyżowania od mojego domu. Reanimowali go na ulicy 20 min. Odzyskał przytomność wczoraj.
Osobie kierującej autem też współczuję.
Instruktor pokazuje kursantom kask. "Co to jest?" - "Kask" - "Nie, to czapka niewidka".

Jesteśmy mali, ale nie jesteśmy muchami. 8 na 10 kolizji spowodowanych jest przez kierowców samochodu, którzy nie widzieli motocykla.



Co mamy zrobić, żebyście nas widzieli? (Uwaga gołe panie!)



Ale co by było warte życie, gdyby się nie jeździło na motocyklu?


____________________________________________

piątek, 18 września 2009

Pieprzyć klasę robotniczą

Jestem w Firmie; z okien biura widok na urząd wojewódzki i tysiące ludzi, którzy uważają, że skoro ich zakład stracił zamówienia, to ja powinnam na nich pracować.
Jak to ktoś trafnie zauważył: kiedyś związki zawodowe broniły ludzi pracy przeciw posiadaczom środków produkcji; teraz wyrywają jednym branżom po to, by dać drugim.
Czy nie mógłby w końcu powstać w Polsce ruch społeczny uczciwie i ciężko pracujących przeciwko roszczeniom tych, którzy w głowach mają głęboko zakorzeniony komunizm?

Wracam do pracy. Trzeba zarabiać pieniądze za te zasiłki dla nich.

wtorek, 8 września 2009

Być posiadanym przez dziecko

"Albo coś z wami nie tak i potrzebujecie porady specjalisty, albo jesteście egoistkami zapatrzonymi w siebie i tylko liczy się ja i moje potrzeby. A że trzeba coś w swoim dotychczasowym życiu zmienić, z czegoś zrezygnować dla drugiego człowieka, to już dramat i rozpacz." - odpisuje czytelniczka Wysokich Obcasów autorkom listów utrzymanych w takim samym duchu jak mój poprzedni post. Taka poganiaczka niewolników.

Nie "coś zmienić". Wszystko zmienić. Nie "z czegoś zrezygnować". Z wszystkiego zrezygnować. Tak właśnie jest kiedy się jest posiadanym przez dziecko.

Jak widać w czerwcu napisałam 16 postów, a w lipcu i sierpniu łącznie połowę tego. A dlaczego? Bo przez wakacje niania nie przychodzi w soboty. A więc ja - z pracy do pracy. Z pracy do pracy. Z firmy do domu, do dziecka. Jak mały zasypia, to często nie mam nawet siły umyć zębów - padam razem z nim. Pracuję, opiekuję się, przewijam, gotuję, sprzątam, zabawiam, rozmawiam. Całe życie podporządkowane potrzebom innych osób. A że chciałabym czasem wyjść z klatki, to jest egoizm? Okay. Jestem egoistką.

Niewolnictwo to uświęcona tradycja

W Polsce państwo i prawo opiekuje się ludźmi pracującymi. Mają oni nieprzekraczalne normy czasu pracy w tygodniu, zagwarantowane 12 godzin odpoczynku między dniówkami, 52 weekendy, 10 dni świąt i 26 dni urlopu rocznie, w tym 14 dni cięgiem. Zwłaszcza ludzie pracujący w dużym napięciu uwagi i odpowiedzialni za innych - piloci, kierowcy - mają strzeżony przez
prawo i tachografy obowiązek odpocząć po pracy.
Zaś praca matki, odpowiedzialna i polegająca na ciągłym byciu na stendbaju - nie kończy się nigdy. Pracuje 168 godzin tygodniowo, czyli ponad 4 etaty. Bez fajrantu, weekendu, urlopu. Bez prawa do leżenia w łóżku, jeśli jest chora. Kiedy miałam 39 stopni gorączki, musiałam zajmować się dzieckiem, które również miało 39 stopni gorączki.
Jeśli chcemy mieć choć chwilę przerwy, musimy uprosić babcię, przewalczyć męża lub zapłacić niani.
Nasza kultura wytworzyła strzeżone przez społeczeństwo niewolnictwo matek. Szczególnie aktywymi poganiaczami niewolników są te osoby, które same przez niewolnictwo przeszły. Matka traci nie tylko prawo do swojego czasu, do życia zawodowego, towarzyskiego i kulturalnego. Nie może też już decydować o swoim ciele - koteria położnych i pediatrów wmawia jej, że jeśli przez co najmniej rok nie będzie na każde zawołanie podawać cycka, to skazuje swe dziecko na zagładę. A za tym idzie wszak ciągły niedobór snu, dieta, abstynencja... Kobieta nie ma też prawa (w przeciwieństwie do mężczyzny) stwierdzić że ma wszystkiego dość i odejść. A kiedy już w depresji ciągnie ją do okna, powstrzymuje ją ten sam co zawsze, wbity w głowę imperatyw: "Nie wolno ci myśleć o sobie! Pomyśl o dziecku, osierocisz je, złamiesz mu życie!" To jest ostateczne zniewolenie. Człowiek traci nawet moralne prawo do samobójstwa.

Moja klatka jest otwarta
moje nogi nie są skute.
Tylko dusza niewolnika
jest strażnikiem do drzwi kluczem
(KSU)