Zapraszam również na mój blog motocyklowy

Zapraszam również na mój blog motocyklowy: http://motocyklistka.xemantic.com/

piątek, 27 lutego 2009

Natura, geje, celibat i resentyment...

Kumpel przysyła mi cytat:

Celibat kapłański jest również znakiem, którego potrzebują osoby o skłonnościach homoseksualnych. Powstrzymywanie się od spółżycia seksualnego przez księży upewnia bowiem te osoby, że mogą trwać w świętości również wtedy, gdy nie wyzwolą się ze swych skłonności, jeśli tylko powstrzymają się od współżycia seksualnego i będą żyć szlachetnie.
Cały artykuł "Celibat dla niewtajemniczonych"

A ja na to:

O ile współżycie heterosexualne w związkach nie mających założenia trwałej stabilności jest o tyle nieetyczne, że ewentualne dzieci z takiego współżycia byłyby narażone na wychowywanie przez jedno z rodziców bądź też przez dwoje rodziców wiecznie skłóconych, to współżycie homosexualne w związkach stałych nie robi nikomu żadnej krzywdy i ja nie widzę powodu dla którego mogłoby być uznawane za złe. Powoływanie się przez Kościół na naturę jest o tyle bzdurne, że w kwestiach sexu Kościół najczęściej namawia do zachowań niezgodnych z naturą. Np. powstrzymywanie się od współżycia w przygodnych związkach, w narzeczeństwie, w okresach płodnych czyli największej ochoty; a przecież nic bardziej naturalnego od zaspokajania potrzeb gdy się one pojawiają; jesteś głodny jesz, jesteś spragniony to pijesz, gorąco ci to szukasz cienia/wody, chcesz sikać to sikasz. Tak, zgodnie z naturą, robią zwierzęta, w tym małpy, nasi najbliżsi kuzyni. Dużo bardziej niezgodne z naturą jest używanie chemii do odurzania się, jedzenie sztucznych konserwantów i barwników, mieszkanie w ogrzewanych domach, noszenie ubrań. Tatuaże, implanty, kolczyki w uszach... Dlaczego to im nie przeszkadza?

Sens celibatu xięży dla mnie jest tylko jeden: dzieci angażują człowieka w ogromnym stopniu, a duchowny powinien być dyspozycyjny dla wiernych. Aczkolwiek, może gdyby celibat nie był obowiązkowy, xięży byłoby trzy razy więcej i to by zrekompensowało straty czasowe na życie rodzinne? Wówczas z kolei obawa że ilość nie poszłaby w jakość a xiężowanie stałoby się po prostu kolejnym zawodem, a nie powołaniem, i spotkałaby je degradacja podobna jak zawód lekarza czy nauczyciela. Z czwartej zaś strony posiadanie doświadczeń małżeńskich mogłoby pomóc xiężom w zrozumieniu wiernych i udzielaniu im sensownych porad w tej materii. Chociaż z piątej strony istnieje ryzyko absolutyzowania własnych doświaczeń (ale i teraz xięża to robią; "ja mogę nie robić sexu to geje / narzeczeni / mający dni płodne też mogą". Czy nie o tym mówili filozofowie kiedy definiowali resentyment?

De Mello pisał ("Przebudzenie"):

Ilekroć wyrzekasz się czegoś, wiążesz się z tym na zawsze. Pewien guru z Indii twierdzi, że kiedy przychodzi do niego prostytutka, mówi wyłącznie o Bogu.

- Mam dość życia, które wiodę - mówi. - Chcę Boga.

I zawsze, kiedy odwiedza go ksiądz, mówi jedynie o seksie.

3 komentarze:

  1. nie o taką (biologiczną) naturę chodzi!
    Kościół powołuje sie na klasyczne pojęcie "natury ludzkiej" czyli, uwspółcześniając, cech/zachowań które powinien mieć/nie mieć człowiek

    kura postępowała by niezgodnie ze swoją naturą, gdyby np. zaczęła szczekać. Zwierzęta nie będące ludźmi mają wąski zakres zachowań nienaturalnych bo w ich naturze(!) nie leży wolność. Człowiek natomiast może(jest zdolny do), ale nie powinien zachowywać się niezgodnie ze swoją naturą. Np. w naturze ludzkiej, według myślicieli KK, leży miłość bliźniego czy działanie (jako takie).

    W jaki sposób ustalono co jest "naturalne"? To dla mnie zagadka. Ale być może przez analizę typowych, akceptowalnych społecznie zachowań:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chodzi o "naturę" w sensie tego co właściwe człowiekowi. Człowiek nie jest zwierzątkiem i ma duszę i wolną wolę. I dlategow właściwe jest dla niego coś innego niż dla zwierzątek. Np. właściwa jest wolna wola i zdolność do poświęcenia siebie dla innych itp. Skąd wiadomo jaka jest natura człowieka: np. z Bibli - że Bóg nas stworzył na swoje podobieństwo, a Bóg jest miłością.

    OdpowiedzUsuń
  3. Drogi Anonimowy, zarówno ja jak i ty jesteś zwierzątkiem. Ssakiem, naczelnym, najbliższym krewnym szympansów, z którymi mamy wspólny niemal cały genom. By żyć, jak każde zwierzątko potrzebujesz spożywać organiczny pokarm, robisz kupę i kopulujesz jeśli mają w populacji przetrwać twoje geny. Przetrwały tylko te zwierzątka, które kopulowały.
    Zwierzątka nie będące ludźmi (stworzonymi na podobieństwo Boga) nie wymyśliły też obozów zagłady, wojen religijnych, śmierci na stosie lub przez ukrzyżowanie za poglądy czy z innych powodów, przesłuchań kagiebowskich, bomb atomowych, napalmu, stalinizmu czy wylewania chemicznych odpadów do rzek. Dlatego sympatyzuję z nie-homo-sapiens bardziej.
    Co do zwierzątek vs. ludzi wiele trafnych myśli wyrażono w dyskusji pod innym postem, szczerze polecam lekturę.

    OdpowiedzUsuń