Zapraszam również na mój blog motocyklowy

Zapraszam również na mój blog motocyklowy: http://motocyklistka.xemantic.com/

poniedziałek, 4 maja 2009

Człowiek został w Górach...

.
Jak ciche są te góry, gdy leżą pod śniegiem,
zaszyte w biały całun kosówkowym ściegiem!
Choć nieżywe na pozór, są tylko w letargu.
Czasem wstrząsną się, z piersi zrzucą stosy piargów
i przeciągną się we śnie.
Wówczas jak garść liści
spadają z nich najlepsi, najpierwsi turyści...
(Jasnorzewska)
.



Piotr Morawski nie wróci już z Himalajów. W czasach, kiedy chodzenie po górach przestało być szlachetną rywalizacją z własną słabością i drogą do odnalezienia sensu, a zamiast tego stało się towarem i "zaliczaniem" (tak jak w liceum "zalicza się dziewczyny"), tacy ludzie są niesamowicie potrzebni. A jest ich tak bardzo niewielu.

2006 Annapurna:
„Piotr Morawski i Piotr Pustelnik po przejściu przez szczyt wschodni góry (8010 m n.p.m.) zatrzymali się, bo podjęli decyzję o ratowaniu życia tybetańskiego himalaisty Lou Tse, który na wysokości utracił wzrok.”
2006 Broad Peak:
„Do ataku z obozu III na wysokości 7200 m n.p.m. himalaiści wyruszyli we trójkę, razem z Piotrem Morawskim. Na wysokości 7900 m n.p.m., na przełęczy, ekipa napotkała bardzo osłabionego - w stanie deterioracji wysokościowej - Austriaka. Piotr Morawski sprowadził go do obozu III. 9 lipca o godzinie 12.00 czasu lokalnego Piotr Morawski zdobył samotnie, drogą pierwszych zdobywców, główny szczyt Broad Peak.” (wspomnienie na stronie PZA)

W górach najwyższych uczestnicy komercyjnych i wyczynowych wypraw zazwyczaj nie zaryzykują być może jedynej szansy na "zdobycie szczytu", by komuś pomóc. Kiedy mają do wyboru - z jednej strony swoją sławę, dziesiątki tysięcy dolcy wydanych na sprzęt i przygotowania, a z drugiej czyjeś życie - zdarza się wybierają to pierwsze.

Szczytów się nie zdobywa. Nie można ich posiąść. Niektórzy tylko otrzymują od nich łaskę na-szczyt-wstąpienia. Na chwilę, na minutę, kilka, kilkanaście. Wszak gdyby zostali na szczycie, tam powyżej siedmiu tysięcy, nie przeżyliby nocy.

Mówimy z przyzwyczajenia
że on szczyt zdobywa

Podczas gdy
zawieszony między szczytem
a skalną półką
dla paru stóp
on
zdobywa
samego siebie


Popłoch swojej wyobraźni
kruchość swojego ciała
ubogą chwytność
rąk i nóg

Zdarza się
że zdobywa wszystko w sobie
na zawsze

Wtedy krzyżyk w czarnej ramce
w gazecie
wtedy dzwon żałobny
w zbytecznym dla niego powietrzu

I żadnego echa w górach

(Jan Huszcza, Taternik)


Góry nie są z życia. Góry to śmierć. Ale zarazem to najdotkliwsza tęsknota, która nie pozwala przez-góry-wybranym pozostawać zbyt długo w dolinach. Doliny i równiny działają na nich podobnie, choć wolniej, jak przebywanie w "strefie śmierci". Zabijają ich.

____________________________________________________________

Możesz pomóc Rodzinie Piotra

_____________________________________
____________________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz